Jak podaje Wirtualna Polska, nawet 600 złotych miesięcznej premii mogą otrzymać pracownicy sieci Biedronka, jeśli tylko powstrzymają się od chorowania.
L4, zmora każdego pracodawcy. Nie tylko zasoby ludzkie w firmie nagle ulegają znaczącemu zmniejszeniu, ale wręcz sypie się nagle cała organizacja pracy, pojawia się konieczność brania nadgodzin i przesuwania dyżurów. Jednym słowem – koszmar. A teraz wyobraźmy sobie sytuację, że pewnego dnia na grypę nie choruje jeden pracownik tylko połowa działu. Armageddon!
Nie dziwi zatem, że popularna sieć dyskontów spożywczych – Biedronka – postanowiła przekonać ludzi do tego, by nie chorowali. Takie oto magiczne właściwości medyczne mieć będzie nie tyle dodatkowa porcja witaminy C, co nawet 600 złotych premii do pensji. Podobne praktyki stosują też inne supermarkety i tak oto w Netto za brak L4 dostaniemy 400 złotych premii, a w Tesco – za 150 złotych.
Biedronka premiuje zdrowe ciało i zdrowego ducha
Dotąd pracownicy Biedronki mogli liczyć na dwie premie – absencyjną w wysokości 300 złotych i uzależnioną od wyniku sklepu – do 350 złotych. Obecnie w Warszawie testowany jest nowy system, który ten drugi bonus likwiduje, zaś obecny podnosi do 600 złotych. Pracownik Biedronki w stolicy może liczyć na podstawę w wysokości około 2300 złotych, więc taka premia może się dla niego wydawać bardzo łakomym kąskiem.
Niektórzy są jednak sceptyczni co do tego czy nowy system nagradzania za brak zwolnień sprawi, że pracownicy sklepu będą nosić szalik i czapkę, a system odpornościowy automatycznie przeskoczy na wyższy poziom. Sceptycy są zdania, że sklepy sieci Biedronka pod wpływem takiej polityki zmienią się w prawdziwą wylęgarnię chorób wszelakich, ponieważ pracownicy zaczną przychodzić do pracy bez względu na stan zdrowia, a następnie kasłać na warzywa, owoce, Świeżaki i innych klientów.
Biedronka nagrodzi za brak L4
Z drugiej strony warto zauważyć, że system nagród za brak zwolnień z powodów zdrowotnych czy urlopów na żądanie funkcjonuje w większości polskich supermarketów spożywczych i bynajmniej nic nie wskazuje na to, by miały być one obejmowane kwarantanną. Co więcej, markety mają swoje powody, by w dodatkowy sposób motywować pracowników, którzy często wykorzystują tego typu urlopy, bo po prostu troszkę odpocząć sobie od pracy – w zdrowiu i w chorobie, ale często jednak w zdrowiu.