W Polsce blokowanie drogi było popularnym sposobem protestowania, kiedy niektórych jeszcze aktywistów z Ostatniego Pokolenia nie było na świecie. Nie oznacza to, że taki proceder jest legalny. Wręcz przeciwnie: tamowanie lub utrudnianie ruchu drogowego stanowi wykroczenie niezależnie od intencji sprawcy. Można je popełnić wlekąc się niemiłosiernie samochodem albo źle parkując.
Od czasów „Samoobrony” blokowanie drogi jest w Polsce popularną formą protestu
O ostatnich protestach Ostatniego Pokolenia zrobiło się głośno. Ściślej mówiąc: chodzi o konkretną blokadę drogi, która miała zablokować przejazd nie tylko kierowcom, ale także karetce. Pozostałe akcje przeszły jakby bez echa. Możliwe, że Polakom blokowanie drogi w ramach walki politycznej nieco się oswoiło. W końcu jeszcze nie tak dawno w całym kraju odbywały się protesty rolników, dla których swego czasu był to niemalże znak rozpoznawczy. Mam na myśli blokady organizowane już od lat dziewięćdziesiątych, na przykład przez „Samoobronę” Andrzeja Leppera.
Prawdę mówiąc, jakąś ich formę stosowały już chyba wszystkie grupy zawodowe. Jest jednak ważna różnica pomiędzy legalnym protestem stanowiącym zgromadzenie w rozumieniu przepisów ustawy o zgromadzeniach a niezapowiedzianym i spontanicznym protestem dezorganizującym ruch drogowy. Takie blokowanie drogi to już zwykłe wykroczenie, w tym przypadku wypełniające znamiona art. 90 kodeksu wykroczeń. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że uliczne demonstracje stanowią istotę tego przepisu:
§ 1. Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.
§ 2. Jeżeli wykroczenia, o którym mowa w § 1, dopuszcza się prowadzący pojazd mechaniczny,
podlega karze grzywny nie niższej niż 500 złotych.
Wykroczenie popełnia każdy, kto tamuje ruch na drodze publicznej. Można je popełnić także poprzez utrudnienie korzystania z takiej drogi. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z koniecznością dokonania oceny, czy rzeczywiście mamy do czynienia z jakąkolwiek dolegliwością. Wszystko przez w gruncie rzeczy bardzo szeroki zakres zastosowania art. 90 k.w.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że kary za tamowanie ruchu na drodze nakładane są trochę zbyt swobodnie
Blokowanie drogi może nastąpić w wyniku naprawdę przeróżnych zdarzeń. Niezapowiedziany protest stanowi jedno z tych bardziej egzotycznych i mimo wszystko rzadszych. Najbardziej oczywistym sposobem na popełnienie tego wykroczenia wydaje się złe zaparkowanie samochodu, który w wyniku tego tamuje teraz ruch. Nie trzeba nawet ustawić auta w poprzek drogi. Wystarczy, że znajduje się ono zbyt daleko od pasa jezdni.
Mandat za zbyt wolną jazdę będzie miał akurat inną podstawę w postaci art. 97 kodeksu wykroczeń w związku z przepisami prawa o ruchu drogowym nakazującym jechać z prędkością nieutrudniającym jazdy innym kierowcom.
Warto przy tym wspomnieć, że pojęcie „droga publiczna” obejmuje nie tylko jezdnię, ale i chodnik. Ten również możemy zablokować albo utrudnić pieszym korzystanie z niego. Po raz kolejny niewłaściwe parkowanie nasuwa się na myśl samo. W grę wchodzi także między innymi ulokowanie na chodniku jakiegoś straganu. Możemy też zastawić go meblami, które wypakowaliśmy z ciężarówki i które akurat teraz mozolnie wnosimy do mieszkania.
Orzecznictwo sądów zna jeszcze bardziej osobliwe przypadki. Karę za blokowanie drogi można wymierzyć za niepotrzebne zwalnianie przy przechodzeniu przez przejście dla pieszych. W 2020 r. warszawski sąd nałożył grzywnę dla pieszego za blokowanie samochodu, który… jechał po chodniku. Inny sąd ukarał osobę, która biegała po jezdni akurat wtedy, gdy żadnego ruchu drogowego nie było.
Nie da się ukryć, że w praktyce stosowanie tego przepisu miewa charakter mocno uznaniowy z tendencją do wykładni rozszerzającej i pewnej dozy arbitralności.