Protestować trzeba umieć. Fakt, czasem można osiągnąć swoje, pokazując po prostu swoją siłę i masę – tak robili to przez lata górnicy. Ale jest to coraz trudniejsze. Obecne protesty rolników mogą mieć taki skutek, że coraz więcej osób będzie rozumiało problemy polskiej wsi.
Wyobraźmy sobie protesty bogatych przedsiębiorców po wprowadzeniu „Polskiego Ładu”. Mogli przecież przyjechać swoimi Mercedesami do centrów miast, blokować ruch i nie przepuszczać karetek. Czy osiągnęliby tym cokolwiek? Na pewno nie – choć przecież mieli swoje racje – reforma podatkowa PiS była kompletną porażką, przez którą stracili mnóstwo ciężko wypracowanych pieniędzy. Owocem programu były zresztą masowe upadki polskich firm.
Przedsiębiorcy w ten sposób nie protestowali – i pewnie nigdy nie będą. Ale obecnie rolnicy robią coś podobnego. Blokują drogi swoimi kosztownymi ciągnikami, pojawiają się informacje, że nie wpuszczają czasem karetek – nie wspominając już nawet o antyukraińskim klimacie protestów. Zdarzyło się nawet proputinowskie hasło, ale to na szczęście na razie prawdopodobnie pojedynczy przypadek.
Tak nie warto protestować
Można zrozumieć sytuację rolników. Tanie produkty z Ukrainy zalewały w zeszłym roku Polskę – w dużej mierze zresztą przez polityczne błędy Warszawy. Do tego Unia forsuje Zielony Ład, który niekoniecznie jest dla nich korzystny. I rolnicy mają prawo wyrazić swoje niezadowolenie – w końcu o to chodzi w demokracji.
Tyle że protestowanie to wbrew pozorom trudna sztuka. Trzeba utrudniać życie przeciętnym Kowalskim (bo do tego sprowadzają się przecież np. blokady), ale jednocześnie zdobyć ich poparcie. Rok temu było trochę protestów rolniczych, gdy to się udawało. Ale wtedy rządziło nielubiane przez miasta PiS. Dziś sytuacja jest inna i przeciętny Polak nie rozumie, czemu właściwie rolnicy blokują mu drogę – i przeszkadzają w ruchu pomiędzy Polską a Ukrainą (ponoć zdarza się, że przez to cierpią nawet dostawy amunicji).
Na pewno życzliwszym okiem byśmy spojrzeli na protesty, gdyby nie miały one tego antyukraińskiego podtekstu. Ale warto też zachować zdrowy rozsądek – i przepuszczać karetki – to przecież taka oczywistość, że aż głupio o tym pisać. Wreszcie warto powiedzieć, jakie się ma w ogóle postulaty. Słyszymy od rolników, że rząd jest zły, Bruksela jest zła, a Ukraina zalewa nas tanimi produktami. No dobrze, ale co w związku z tym proponujecie zrobić, drodzy rolnicy? Czekamy na konkretne i realistyczne propozycje dotyczące Zielonego Ładu czy granicy. Najpierw je przedstawcie i powiedzcie, czego w ogóle chcecie. Dopiero potem – jeśli już musicie – to blokujcie te drogi i przejścia.