W tzw. „Nowym Ładzie” dla Polski zawarto kilka propozycji odnoszących się do mieszkań. Jedna z nich została nazwana „krokiem wolnościowym”, bo oznaczać ma poluzowanie prawa pozwalające na budowę domu do 70 mkw bez pozwolenia.
Budowa domu do 70 mkw bez pozwolenia
Zmiany zapewniające Polakom – a raczej polskim rodzinom, bo cały Nowy Ład jest przedstawiany jako wyraz przede wszystkim polityki prorodzinnej – dostęp do mieszkań odnoszą się do dosyć szerokiego katalogu konkretnych, czasem nawet rewolucyjnych propozycji.
Tak też władza będzie chciała zapewnić obywatelom wkład własny na zakup mieszkania (choć – być może przez pomyłkę – marszałkini Sejmu RP wskazała, że ze sfinansowania wkładu własnego będą mogły skorzystać zarówno rodziny, jak i osoby „indywidualne”) czy też opcję redukowania wysokości kwoty spłaty kredytu w zależności od liczby posiadanych dzieci.
Pewne zmiany dotyczyć także będą osób korzystających z „mieszkalnictwa społecznego”, a także tych, którzy zainteresowani są samodzielną budową domu na swojej działce.
W dokumencie dotyczącym programu idea przedstawiana jest jako kolejny krok, zaraz po umożliwieniu jakiś czas temu budowy „na zgłoszenie” małych domków rekreacyjnych. Kolejnym etapem takiej „polityki budownictwa przyjaznego obywatelom” będzie więc wprowadzenie przepisów pozwalających na budowę średniej wielkości domów mieszkalnych – rzecz jasna bez pozwolenia, na zgłoszenie.
Zmiana wolnościowa, ale czy społeczeństwo jest na to gotowe?
Tak też budowa domu do 70 mkw bez pozwolenia stanie się możliwa. Nie będzie potrzebny kierownik budowy czy sporządzanie specjalnej dokumentacji w postaci książki budowy. Taka zmiana skutkować ma znacznym skróceniem procesu budowlanego, a także oszczędnościami rzędu kilku tysięcy złotych dla inwestorów.
Co wiadomo o szczegółach? Niewiele. Konkretne rozwiązania pojawić się mają już we wrześniu bieżącego roku – zgodnie z harmonogramem – a Jarosław Kaczyński wspomniał, że chodzić będzie o budynki „z płaskim dachem”. Premier Mateusz Morawiecki dodał także, że ze zgłoszeniem związany będzie pewien termin – w którym odpowiednie władze mogą się sprzeciwić budowie – którego długość zależeć będzie od tego, czy w miejscu planowanej inwestycji obowiązuje plan zagospodarowania przestrzennego, czy też nie (1 mies/2 mies).
Idea wydaje się być bardzo ciekawa, chociaż – już się pojawiają takie opinie – może nieść za sobą pewne zagrożenia. Jedną z najbardziej istotnych jest spowodowanie ogromnego wzrostu cen towarów i usług na szeroko pojętym rynku budowlanym.
Pojawiają się też komentarze, że po wprowadzeniu opisywanej zmiany krajobraz Polski zacznie przypominać południowoamerykańskie fawele, a ludzie będą żyli w rozpadających się, jak najtaniej wybudowanych domach.
Z powyższym trudno mi się jednak jakkolwiek zgodzić – jest to zmiana o charakterze raczej kosmetycznym, a „wolnościowość” tego rozwiązania jest nieco przesadzona – skoro urzędnik i tak zawsze może powiedzieć „nie”. Nadto trzeba będzie oczywiście mieć grunt, a także środki na budowę domu. Ponadto samo pozwolenie na budowę to jedno, zaś z pewnością jakieś formalności pozostaną. Poczekajmy jednak treść projektu ustawy.