Ceny masła już dawno przekroczyły granicę zdrowego rozsądku. Potrafi już kosztować 8-9 zł za typową kostkę 200 gr, skądinąd już dawno zmniejszoną przez producentów. Eksperci sugerują, że może być jeszcze gorzej. Czyżby to była wina przywrócenia VAT na produkty spożywcze. To bajki. Tak naprawdę chodzi o stan permanentnej suszy. Nie tylko w Polsce.
Kostka masła potrafi już kosztować prawie 9 zł. Tym razem to nie wina VAT czy wysokiej inflacji
Polska niby jest potęgą w produkcji mleka, ale jakoś nie ma to przełożenia na sklepowych półkach. Dobrym przykładem mogą być ceny masła, które w ostatnim czasie znowu oszalały. Teraz typowa kostka potrafi kosztować 8-9 zł. Średnia cena to w tym momencie ok. 7,11 zł. Pojawiły się sugestie ze strony ekspertów, że na święta Bożego Narodzenia będziemy za nią płacić nawet 10 zł i więcej.
Z pewnością zwraca na siebie uwagę użyte przeze mnie słowo „znowu”. Podobne ceny masła mieliśmy przecież w 2022 r. Wcześniej też zdarzały się miesiące zauważalnej drożyzny. Nie sposób jednak nie zauważyć, że przed kryzysem inflacyjnym masło sprzedawano zazwyczaj w kostkach ważących 250 g. Producenci jednak postawili zarówno na bezczelny downsizing, jak i na podwyższanie cen. Ot, standardowa taktyka przemysłu spożywczego w naszym kraju.
Pytanie jednak brzmi: dlaczego teraz? Na pierwszy rzut oka wzrost cen produktów spożywczych nie powinien dziwić. W końcu od 1 kwietnia pożegnaliśmy się z zerowym VAT na żywność. Ceny masła wzrosły o zauważalnie więcej niż te marne 5 proc. Przy czym podatek od towarów i usług jest skonstruowany tak, by na każdym etapie dało się go przerzucić na nabywcę. Ostatecznie skumulowany VAT musi zapłacić producent.
Rzeczywiście w czerwcu i lipcu ceny masła skoczyły do góry. Problem w tym, że wciąż były niższe niż obecnie. Na przykład w lipcu według danych dostępnych w serwisie dlahandlu.pl minimalna cena tego produktu wynosiła 3,49 zł, średnia 6,17 zł a maksymalna 6,99 zł. We wrześniu to już odpowiednio: 5,98 zł, 7,11 zł oraz 8,29 zł. Powinniśmy więc rozejrzeć się za alternatywnymi wyjaśnieniami tego fenomenu.
Rekordowe ceny masła to przede wszystkim wina suszy, wysokich temperatur i rosnących kosztów produkcji
Jak już wspomniałem, eksperci przekonują, że tanio już było, a będzie tylko gorzej. Składają się na to dwa czynniki. Pierwszy wynika z warunków przyrodniczo-pogodowych. Innymi słowy: permanentna susza ograniczyła podaż mleka, a więc także jego skup. Nawet wysokie temperatury same w sobie potrafią doprowadzić do tego, że krowy dają mniej mleka. Do tego dochodzi dość oczywisty wzrost kosztów produkcji. Jakby tego było mało, w międzyczasie z dość zbliżonych powodów drożeją alternatywy: oliwa czy margaryna. Ceny masła w takich warunkach spadać nie będą.
Jest jednak także i drugie dno. Ceny masła rosną nie tylko w Polsce, ale także praktycznie na całym świecie. Jak możemy przeczytać w biuletynie AGROmapa:
Istotny wzrost cen masła względem pozostałych cen produktów mlecznych wynika z jego obniżonej podaży na rynkach eksportowych, szczególnie ze strony Nowej Zelandii, będącej największym światowym eksporterem masła (ok. 48 proc. udziału w światowym eksporcie). Z niższym eksportem masła mamy do czynienia również ze strony UE, gdzie produkcja masła i odtłuszczonego mleka w proszku ograniczana była w ostatnich kwartałach przez wyższą opłacalność produkcji serów.
To nie koniec. Polska Izba Mleczarstwa zwraca uwagę na to, że nie bez wpływu na ceny płacone w sklepach pozostają regulacje Unii Europejskiej. Nie chodzi o obowiązujące do 2015 r. kwoty mleczne będące ilościowym ograniczeniem produkcji. Chodzi raczej o wszelkiego rodzaju normy i nakazy, których spełnienie oznacza dla rolników i przetwórców koszt do poniesienia. Warto więc zauważyć, że wysokie ceny masła nie oznaczają, że polscy rolnicy zyskują jakieś ogromne kwoty na produkcji mleka.
Co ze spekulantami? O ile teraz nie są aktywni, o tyle mogą zacząć interesować się także masłem. Wystarczy, że ceny rzeczywiście wymkną się spod kontroli w trakcie jakiegoś kryzysu. Tak się składa, że mamy w Polsce teraz niezwykle poważną powódź. Nie byłby to przecież pierwszy przypadek. W 2022 r. scalperzy sprzedawali cukier na Allegro po zawyżonych cenach.