W ostatnich kilkunastu miesiącach inflacja mocno dała nam się we znaki. Wysoki jej wskaźnik przekłada się rzecz jasna na inne obszary gospodarki. W efekcie można dojść do zaskakujących wniosków – otóż realnie ceny nieruchomości spadają. Taki efekt można zauważyć nie tylko w Polsce.
Ceny nieruchomości spadają? Tylko jeśli zestawimy je z inflacją
Sytuacja na rynku nieruchomości od lat nie jest zbyt kolorowa. Od ostatniego dołka upłynęło już sporo czasu i nic nie wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości coś miało się w tym zakresie zmienić. Dobrze obrazuje to przykład osób, które odpuściły zakup nieruchomości w 2022 roku i straciły nawet 50 tys. zł. Jak się jednak okazuje w zestawieniu ze wskaźnikiem inflacji można dojść do wniosku, że ceny nieruchomości tak naprawdę realnie spadają.
Niższe ceny nieruchomości w stosunku do inflacji utrzymują się już w większości rozwiniętych lub rozwijających się krajów świata przez czwarty kwartał z rzędu. Takie dane przedstawia Polski Instytut Ekonomiczny w opublikowanym w czwartek „Tygodniku Gospodarczym PIE”. W II kwartale 2023 roku realny spadek cen nieruchomości wyniósł 5,5%. We wcześniejszych sześciu miesiącach był jeszcze wyższy i wynosił najpierw 10,1%, a potem 6,9%.
Zanotowany w naszym kraju regres i tak był dość niski. W strefie euro wskaźnik wynosił bowiem średnio 7,4%. Z kolei w Słowacji i Czechach ukształtował się na poziomie 12,6%. Nasi zachodni sąsiedzi Niemcy odnotowali spadek w wysokości 15,5%. Na przeciwległym biegunie jest rzecz jasna Turcja, gdzie tylko w jednym kwartale tego roku ceny nieruchomości wzrosły o prawie 40%.
Warto też dodać, że zgodnie z danymi PIE w porównaniu z 2010 rokiem ceny w naszym kraju nominalnie wzrosły o 65,7%. Na tle europejskiego regionu nie jest to jednak zbyt wysoki wynik. W państwach rozwijających się średnia skumulowanego wzrostu w tym okresie wyniosła 100,2%, a w rozwiniętych 76,6%.
U innych wraz z cenami spada sprzedaż. W Polsce taki scenariusz raczej się nie wydarzy
W wielu krajach, które gospodarki uważamy za rozwinięte realnym spadkom cen nieruchomości towarzyszy także zmniejszenie popytu. Zarówno w Chinach, jak i Niemczech deweloperzy odczuwają największe od lat zmniejszenie zainteresowania nabyciem mieszkań, czy domów. W Państwie Środka w 2022 roku w ujęciu rok do roku sprzedaż spadła o 27%. Z kolei Niemcy w połowie roku odnotowali najgorszy wynik sprzedaży mieszkań od 1995 roku.
Dla tych, którzy liczyli na podobny rozwój wypadków w Polsce nie mamy zbyt dobrych informacji. Wiele wskazuje bowiem na to, że przynajmniej początek 2024 roku będzie kontynuacją wzrostów odnotowywanych przez ostatnie 12 miesięcy. Tylko w III kwartale 2023 roku deweloperzy notowali bowiem rekordowe zainteresowanie swoją ofertą, a największe firmy sprzedały nawet o 100-200% więcej mieszkań niż rok wcześniej. Głównym powodem było r wprowadzenie programu Bezpieczny Kredyt 2%. Wiele zatem zależeć będzie od dalszych decyzji co do jego kontynuacji bądź modyfikacji. Już teraz wiadomo, że z wnioskami na 2024 rok mogą być problemy.
Większość ekspertów obstawia też, że w przyszłym roku powinniśmy spodziewać się wzrostów cen na poziomie 10-15%. Niektórzy jednak uważają, że wiele zależeć będzie od lokalizacji.
Myślę, że tam, gdzie ludzie chcą mieszkać, tam ceny wzrosną. Nie oszukujmy się, gruntów nagle nie przybędzie, koszty pracy nie spadną, nie zostaną też złagodzone wymagania techniczne co do efektywności energetycznej budynków. Mieszkanie od dewelopera w dobrej dzielnicy Krakowa może zdrożeć o 10-15 proc., ale cena mieszkania w kamienicy w kiepskiej dzielnicy Łodzi może spaść o 20 proc. – wskazuje cytowany przez dziennik.pl Jan Dziekoński, niezależny analityk rynku nieruchomości, założyciel portalu FLTR.pl.
Może się zatem okazać, że w 2024 roku popyt, a co za tym idzie wzrosty cen odczuwać będą głównie zainteresowani mieszkaniami w największych aglomeracjach. Tak czy siak wydaje się, że nadal aktualne będzie stwierdzenie „tanio to już było”.