Już od jakiegoś czasu rządzący nie mają pomysłu co zrobić, by poprawić sytuację na rynku mieszkaniowym – i faktycznie pomóc Polakom w zakupie własnego mieszkania. Obecna ekipa rządząca chciała też zadbać o to, by kupowane nieruchomości spełniały pewne standardy – mowa o walce z tzw. patodeweloperką i rozporządzeniu, które zostało niedawno podpisane przez ministra Waldemara Budę. Może się jednak okazać, że zamiast pomóc, rząd po raz kolejny zaszkodzi Polakom.
Ceny nieruchomości mogą wzrosnąć jeszcze mocniej. Po raz kolejny przez rządzących
Statystyki i analizy potwierdzają to, czego wszyscy obawiali się wcześniej – Bezpieczny Kredyt wpłynął na ceny nieruchomości i wywindował stawki za metr kwadratowy mieszkań (zwłaszcza w największych miastach). Oczywiście z Bezpiecznego Kredytu skorzystało już sporo osób (do tej pory podpisano ponad 20 tys. umów kredytowych, a kolejnych kilkadziesiąt wniosków czeka na rozpatrzenie), jednak preferencyjny kredyt 2 proc. mogła wziąć tylko określona grupa osób – która w dodatku znalazła nieruchomość mieszczącą się w limicie (maksymalnie 200 tys. zł wkładu własnego oraz maksymalnie 500/600 tys. zł kredytu). O ile w większości miast nadal można bez przeszkód kupić 2-3 pokojowe mieszkanie w tej cenie, o tyle np. w Warszawie czy Krakowie znalezienie odpowiedniej nieruchomości mogło być już trudne – zwłaszcza że w praktyce mało osób chcących kupić mieszkanie dysponuje wkładem własnym na poziomie 200 tys. zł.
Może się jednak okazać, że kolejny pomysł rządzących jeszcze pogorszy sytuację na rynku nieruchomości, jeśli chodzi o ceny mieszkań. Chodzi o walkę z tzw. patodeweloperką – która, choć sama w sobie wydaje się słuszna, to może jednak spowodować kolejny wzrost cen nieruchomości. Można bowiem przypuszczać, że deweloperzy, na których nałożone zostały kolejne ograniczenia, będą próbowali przerzucić koszt związany z tymi ograniczeniami wprost na klientów. Warto bowiem pamiętać, że deweloperzy będą musieli na przykład budować więcej placów zabaw i miejsc do rekreacji, tworzyć wózkownie, tworzyć więcej miejsc parkingowych dla wszystkich lokatorów, a nie tylko osób niepełnosprawnych (co oznacza konieczność poświęcenia większej powierzchni terenu) czy wreszcie – zostaną pozbawieni możliwości tworzenia „lokali użytkowych” mniejszych niż 25 mkw., które de facto trafiają potem na wynajem. To wszystko będzie deweloperów kosztować – a zatem prawdopodobnie również i ich klientów.
Istnieją też obawy, że rozporządzenie będzie mało skuteczne
Potencjalny wzrost cen nieruchomości to jedna kwestia. Część specjalistów obawia się jednak, że walka z patodeweloperką – przynajmniej w obecnym wydaniu – może okazać się po prostu nieskuteczna. Przynajmniej w części wypadków deweloperzy będą w stanie znaleźć luki prawne pozwalające im na obejście przepisów. Czy jednak będą się na to decydować – czas pokaże.