Ceny organów są z pozoru zawrotne. Pozostaje nam zadać sobie pytanie, kim właściwie – jako ludzie – jesteśmy. Czy weszliśmy na nową drogę kanibalizmu, pochłaniając ciała innych w szlachetnym celu?
Nieczęsto zastanawiamy się nad tym, ile właściwie wynosiłaby nasza cena na czarnym rynku. Jasne, ktoś od czasu do czasu rzuci żartem, że sprzeda nerkę za jakiś przedmiot, ale w rzeczywistości nigdy nie myśli o tym na poważnie. Tymczasem na transplantację czeka wiele osób i czasami są to – dosłownie – części zamienne. Części człowieka, który rozbił się w wypadku samochodowym lub zginął w innych okolicznościach, ale jego wnętrzności są zachowane w na tyle dobrym stanie, że mogą spokojnie jeszcze komuś posłużyć. Ceny organów na czarnym rynku są bardzo różne. Na przykład żołądek nie jest wcale tyle wart…
Nikt z nas na poważnie chyba nie rozważa nawet, że sami jesteśmy takim workiem pełnym organów. W Polsce nie można oddawać organów za opłatą, nie można również pośredniczyć w tym procederze. Można to natomiast zrobić za darmo: pan Kowalski umawia się z panią Kowalską, że odda jej jedną z nerek. Podpisuje umowę przy lekarzu. Pani Kowalska ma w ten sposób kupione jeszcze kilka, może kilkanaście lat życia przy jednoczesnym braniu leków.
Niegdyś młodzi medycy zwłoki po prostu kradli z cmentarzy. Kiedy w Ząbkowicach Śląskich wybuchła o to nielicha awantura, brytyjska pisarka Mary Shelley napisała „Frankensteina”. Jak inaczej mieli się uczyć? Do dzisiaj ciała znikają z grobów, bo zwłoki można z zyskiem sprzedać. Tylko w samym USA w ostatnich 25 latach 1700 rodzin zgłosiło zaginięcie ciał najbliższych. Wyobraźmy sobie, co się dzieje gdzie indziej.
Na przykład w krajach Trzeciego Świata. Tam pośrednicy wyciągają od ludzi cenne organy za bezcen.
Zastanówmy się: ile właściwie jesteśmy warci? Jak wysokie są ceny organów?
Ceny organów
Przeszczepić możemy właściwie wszystko, a niektóre pozostałe po nas rzeczy są bardzo przydatne. Niech przykładem będzie szkielet. Jeszcze nie tak dawno amerykańscy lekarze skupowali na potęgę hinduskie szkielety i stawiali je w swoich gabinetach. Był to rodzaj pewnej – nazwijmy to tak – mody. Wszyscy wiedzieli, że mają do czynienia z lekarzem, kiedy nosił stetoskop, a w jego pokoju znajdowała się sterta poukładanych kości. Prawdę powiedziawszy, szkielety są mile widziane na uczelniach medycznych, tylko w ten sposób bowiem przyszli leczący mogą się uczyć.
Przyjrzyjmy się teraz czerwonemu rynkowi i temu, ile kosztuje każde z nas:
Nerka – przeszczep nerek to skomplikowana (a jednocześnie bardzo podążana) operacja, a cena pojedynczej sztuki wynosi 262,000 dolarów, czyli prawie milion złotych. Inne źródła podają cenę o wiele wyższą: około 400 tysięcy dolarów, ale tutaj chodzi o samą cenę operacji.
Wątroba – nasz regenerujący się organ bardzo przydaje się innym. Na tyle, że jego cena to około 157,000 dolarów, czyli prawie 600 tysięcy złotych. Operacja transplantacyjna przekracza w USA 800,000 dolarów! Inne źródła mówią o tym, że za wątrobę dostaniemy 557,000 tysięcy dolarów.
Serce – za życia go raczej nikomu nie zaoferujemy, a warte jest 119,000 dolarów, czyli ponad 400,000 złotych. Przeszczepienie tego narządu w Stanach Zjednoczonych to aż 1,400 000 dolarów. Są jednak źródła, które twierdzą, że nasze serduszka kosztują aż milion.
Jelito cienkie – tak ważne, ale kosztuje już – w porównaniu do reszty – całkiem niewiele, bo około 2,500 dolarów, około dziesięciu tysięcy złotych. Przeszczepienie go wynosi zaś ponad milion.
Oczy – nasze oczy warte są około 1,500 dolarów (za jedno), czyli plus minus sześć tysięcy złotych. Przeszczep rogówki w USA to 30 000 dolarów.
Żołądek – niby taki ważny, a tylko 500 dolarów, czyli dwa tysiące złotych.
Pół litra krwi – w USA pół litra drogocennego płynu, który krąży w naszych żyłach, wart jest około 337 dolarów. Dobrze, że się regeneruje, można na tym zbić niezły interes. Niektórzy tak dorabiają od pierwszego do pierwszego.
A’propos krwi: w Polsce jej oddawanie jest dobrowolne. Sprzedaż krwi ma bowiem to do siebie, że bardzo dużo zostaje odrzucone, bo zgłaszają się wtedy wszyscy, także ci, którzy całkowicie nie nadają się do zabiegu.
Śledziona – śledzionę możemy oddać za 500 dolarów, czyli ponownie: 2 tysiące złotych.
Czaszka (z zębami) – nasza czaszka kosztuje około 1200 dolarów, czyli jakieś 4800 złotych. Nie, raczej nie do transplantacji, tylko do badań.
Pęcherzyk żółciowy – ten organ możemy sprzedać za 1200 dolarów, czyli tak jak powyżej: 4800 złotych.
Skóra – nasza skóra – za cal – warta jest około 10 dolarów, czyli za całe ciało dostalibyśmy 780 dolarów, około trzech tysięcy złotych.
Ramię – wyobraźmy sobie, że sprzedać możemy nawet własne ramię. Za 500 dolarów, czyli 2000 złotych.
Łącznie nasze (martwe) ciało jest, zdaniem ekspertów, warte około 550,000 tysięcy dolarów, czyli dwa miliony złotych z górką.
Zapasowy człowiek
Jeśli w takim razie chcemy powiedzieć komuś, że jest wiele wart, miejmy ceny organów na myśli. Oczywiście nie dostaniemy takich cen w Polsce legalnie, a nawet będziemy mogli pójść do więzienia, gdy zaproponujemy sprzedaż którejkolwiek części naszego ciała. Jednak na całym świecie ludzie oddają cenne kawałki swojego ciała po to, żeby móc związać koniec z końcem. Czy oznacza to, e jesteśmy tylko workami z mięsa i kości, workami pełnymi części zapasowych dla innych ludzi? Czyż nie składamy się tylko z elementów, które mogą przedłużyć ludzkie życie? Czy za każdym przeszczepem serca nie kryje się zarówno radość, jak i głęboki smutek?
Jak w takim razie odnieść się do stwierdzenia, że ludzkie życie jest bezcenne, skoro dawno już je wyceniliśmy?