Druga kadencja Donalda Trumpa upłynie najwyraźniej pod znakiem wojny handlowej toczonej z całym światem. Unia Europejska również jest na celowniku amerykańskiego prezydenta. Cła na produkty z UE wbrew pozorom mogą być dolegliwe także dla Polski, głównie ze względu na powiązania gospodarcze z innymi państwami europejskimi. Bruksela tymczasem może się odpłacić Trumpowi pięknym za nadobne.
Donald Trump najwyraźniej zamierza wywołać wojnę handlową z całym światem
Można odnieść wrażenie, że Donald Trump uznał, że nakładanie ceł na inne państwa stanowi rozwiązanie każdego problemu. Chiny rywalizują z USA o hegemonię na Pacyfiku? Cła. Kartele narkotykowe i niekontrolowana migracja na meksykańskiej granicy? Cła. Kanada nie chce się dać anektować? Cła. Putin nie zgadza się na zakończenie wojny w Ukrainie? Cła. Na liście przeciwników w kolejnych wojnach handlowych amerykańskiego prezydenta znalazła się także Unia Europejska.
Czym dokładnie nasz kontynent podpadł Trumpowi? Odpowiedzią na to pytanie jest ujemny bilans w relacjach handlowych pomiędzy USA a UE. Sam Trump niedawno dość jasno dał do zrozumienia, czego oczekuje od Europy.
Nie biorą naszych aut, nie biorą naszej żywności, nie biorą od nas niemal niczego, podczas gdy my bierzemy od nich wszystko. Miliony samochodów, ogromne ilości żywności i produktów rolnych.
Uznał przy tym, że Unia „bardzo przekroczyła granice”, a tak w ogóle to „Stany Zjednoczone zostały oszukane przez praktycznie każdy kraj na świecie”. Ktoś dostatecznie złośliwym mógłby zwrócić uwagę na jakość amerykańskiej żywności oraz niedostosowanie tamtejszych krążowników szos do potrzeb typowego Europejczyka. Zamiast tego warto się jednak skupić nad tym, jakie skutki dla Polski miałoby rozpoczęcie wojny handlowej z UE.
Na pierwszy rzut oka nie wygląda to tak źle, jak można by przypuszczać. Okazuje się bowiem, że według statystyk publikowanych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii akurat Polska należy do tych kraj, które nie „oszukują” Ameryki. Wartość eksportu do USA wyniosła w 2023 roku 29,1 mld zł. Sprzedajemy głównie maszyny, urządzenia elektryczne, meble i właśnie produkty rolne. Import ze Stanów Zjednoczonych wyniósł 39,3 mld zł. Kupujemy maszyny, sprzęt elektroniczny oraz produkty przemysłu chemicznego.
USA są ważnym partnerem gospodarczym Polski, ale zdecydowanie mniej istotnym od innych dużych państw europejskich, przede wszystkim Niemiec, oraz na przykład Czech. Dość specyficznym przypadkiem są Chiny, z których importujemy ogromne ilości towarów, ale eksportujemy raczej niewiele.
Przykład zdecydowanej reakcji Kanady podpowiada, że karne cła na produkty z UE również spotkają się z odwetem
Cały problem tkwi w tym, że amerykańskie cła na produkty z UE uderzą w Polskę pośrednio. Nie da się ukryć, że uderzą przede wszystkim w główne gospodarki naszego kontynentu. Mowa przede wszystkim o Niemczech, Francji, Holandii i Włochach. Osłabienie wymiany handlowej ze Stanami Zjednoczonymi może oznaczać, że będą musiały albo znaleźć nowych odbiorców na swoje towary. Mogą też na przykład zrezygnować z części inwestycji. Warto przy tym wspomnieć, że europejska gospodarka dopiero co wyszła z ostatniego kryzysu inflacyjnego.
Jeśli Amerykanie nie zdecydują się rozgrywać swoich europejskich partnerów niczym Rosja, to jest prowadząc odrębną politykę względem poszczególnych europejskich państw, to cła na produkty z UE uderzą także w polski eksport. W tym kontekście trzeba też wspomnieć o tym, że jednym z filarów Unii Europejskiej jest unia celna. Oznacza to, że w ewentualnym odwecie na Stanach Zjednoczonych weźmie automatycznie udział także Polska.
Co ciekawe, odwetowa polityka Brukseli wobec Donalda Trumpa jest prawdopodobnym scenariuszem, jeśli specjalne cła na produkty z UE zostaną nałożone. Nie chodzi nawet o to, że proporcjonalna odpowiedź to standardowa reakcja na tego typu wyskoki w dyplomacji. Rzecznik Komisji Europejskiej już zdążył zapowiedzieć, że Unia „zdecydowanie odpowie” na wrogą politykę celną ze strony USA.
Ktoś mógłby zasugerować, że najlepiej byłoby dać Trumpowi to, czego chce. Nie sposób jednak nie zauważyć, że to właśnie zdecydowana odpowiedź okazuje się najskuteczniejsza. Ku zaskoczeniu amerykańskiego prezydenta, Kanada wcale nie zamierza wywiesić białej flagi. Tamtejszy rząd w ciągu 21 dni ma wprowadzić własne podwyższone cła na amerykańskie produkty. Do tego Kanadyjczycy zareagowali niemalże spontanicznym bojkotem amerykańskich towarów. Warto wspomnieć, że Kanada jest jednym z absolutnie kluczowych partnerów gospodarczych USA.
W międzyczasie Chiny również szykują działania odwetowe. Tradycyjne już przypomnienie, że wojny handlowe nie mają zwycięzców, połączono z zapowiedzią obrony własnych interesów, a także złożenia skargi do Światowej Organizacji Handlu. Można się spodziewać, że amerykańskie cła na produkty z UE przyniosą bardzo zbliżone skutki także ze strony Komisji Europejskiej. Być może to Trump będzie musiał poddać walkę, zanim się na dobre zacznie. Wojna handlowa na kilku frontach, w tym z własnymi sojusznikami, nie wydaje się rozsądną strategią.