Władze Gdańska postanowiły uruchomić w tamtejszych szkołach program „Zdrovve Love”. Minister edukacji uważa jednak, że ma on charakter „demoralizujący”. Przemysław Czarnek Zablokuje edukację seksualną w Gdańsku za pomocą nowych przepisów. Te pozwolą kuratorom oświaty blokowanie tego typu inicjatyw, pod warunkiem że jakiś rodzic na nie się poskarży.
Czarnek zablokuje edukację seksualną w Gdańsku, choć ta nie jest nawet jakoś bardzo popularna wśród uczniów
Jeżeli ktoś uwierzył, że resort oświaty wcale nie ma zamiaru ręcznie sterować szkołami za pomocą kuratorów, to czas wyprowadzić go z błędu. Przy okazji programu „Zdrovve Love” uruchomionego przez władze Gdańska w tamtejszych szkołach sam minister Przemysław Czarnek przypomniał o założeniach nowych przepisów. Tych, które pozwolą kuratorom blokować takie inicjatywy, jeżeli wpłyną do nich skargi ze strony rodziców.
Wprowadzamy to rozwiązanie, które zostało przyjęte na ostatniej Radzie Ministrów, w którym właśnie na wniosek rodziców kurator będzie mógł zablokować tego rodzaju rzeczy w szkołach
Nie da się ukryć, że znalezienie jakiejś skargi od jakiegoś rodzica nie powinno stanowić większego problemu dla władz oświatowych. Niezależnie od charakteru samej inicjatywy. W przypadku tej gdańskiej cel jest jasno określony: Przemysław Czarnek zablokuje edukację seksualną w Gdańsku, bo uważa że ma charakter „demoralizujący„. Dlaczego? Bardzo łatwo się domyślić.
Wystarczy przyjrzeć się niedawnej wypowiedzi ministra na temat tego, jaką szkołę chciałby po sobie pozostawić. Minister, w trakcie Kongresu Edukacji Klasycznej, odparł, że „szkołę, która uczy nowocześnie rzeczy najważniejszych”. Cóż to za rzeczy najważniejsze?
Ale co to są rzeczy najważniejsze? Gdybyście mnie państwo zapytali, czego ja chcę dla swoich dzieci, to w pierwszej kolejności chcę, żeby się zbawiły. Wydaje mi się, że dramatem w czasach dzisiejszych jest odcięcie człowieka od perspektywy zbawienia. Jak się człowieka odcina od tej perspektywy – czyli nie ujmuje się go całościowo, ale tylko fizycznie, a nie duchowo – to tak naprawdę zapomina się o rzeczach najważniejszych
Do tej wypowiedzi należy zestawić stanowisko Episkopaty w sprawie edukacji seksualnej. Kościół w Polsce nie jest co prawda otwarcie przeciw. Postuluje jednak, by ta promowała „zdrową skromność” i seks wyłącznie małżeński. Nic dziwnego, że programy prezentujące młodzieży różne dostępne opcje nie podoba się ministrowi. W końcu prezentują one także punkty widzenia niekoniecznie zgodne ze społeczną nauką Kościoła. To, że coraz mniejszy odsetek Polaków w ogóle chce słuchać nauczania Kościoła odnośnie ludzkiej seksualności, dla władzy nie ma najmniejszego znaczenia.
Sugerowane przez ministra Czarnka nowe przepisy mają dać więcej władzy takim kuratorom, jak Barbara Nowak
Sam program „Zdrovve Love” nie powinien stanowić tak naprawdę większego problemu. To raptem kontynuacja już funkcjonującej w Gdańsku inicjatywy, zawieszonej w 2020 r. ze względu na epidemię koronawirusa. Rodzice na udział swoich dzieci w programie i tak muszą każdorazowo wyrazić zgodę. „Zdrovve Love” cieszy się umiarkowanym zainteresowaniem wśród uczniów. Dlaczego więc Czarnek zablokuje edukację seksualną w Gdańsku, a przynajmniej otwarcie przyznaje się do takiego zamiaru?
Problem jest dużo szerszy. Warto przypomnieć założenia zmian w systemie oświaty, znane pod wiele mówiącą nazwą „Lex Czarnek„. Chodziło przede wszystkim o wzmocnienie uprawnień nadzorczych kuratorów oświaty względem szkół. Poniekąd kosztem organów prowadzących, a więc najczęściej samorządów.
Zgodnie z prawem oświatowym, kurator oświaty wykonuje swoje zadania w imieniu wojewody. Wojewodowie zaś są nikim innym, jak przedstawicielem Rady Ministrów w swoich województwach. Zmiany poszerzające zakres władzy kuratorów nad szkołami to po prostu zwiększenie kontroli władz centralnych nad szkołami.
Nie byłoby to może aż tak tragicznym rozwiązaniem, gdyby obecna władza nie starała się aktywnie realizować swoją specyficzną wizję szkoły. Wbrew deklaracjom resortu oświaty, wcale nie chodzi o wzmocnienie wpływu rodziców na edukację i wspomaganie wychowania zgodnie z ich przekonaniami. Te muszą być jeszcze zgodne z przekonaniami ministerstwa.
Realia polskiej szkoły najłatwiej zaobserwować śledząc poczynania małopolskiej kurator oświaty, Barbary Nowak. Ostatnio odradzała szkołom „Dziady” wystawiane w jednym z krakowskich teatrów. Wszystko przez interpretację sztuki w sposób wprost nieprzychylny obowiązującej władzy. Ale to raptem wierzchołek góry lodowej osiągnięć pani kurator.
Barbara Nowak zepsuła, po skardze jakiegoś rodzica, imprezę halloweenową w szkole podstawowej. Twierdziła, że edukacja seksualna jest niezgodna z prawem, krzywiła się na rozmowy z uczniami o Konstytucji. Apelowała również do nauczycieli, by przekonywali swoich uczniów, że udział w manifestacjach aborcyjnych jest nielegalny. To właśnie takim urzędnikom minister chce dać więcej władzy. W ten sposób większy wpływ na nauczanie zyska on sam, jego partia i jego Kościół.