Projekt zmian w prawie oświatowym nie cieszy się specjalnym uznaniem ze strony Związku Nauczycielstwa Polskiego. Szef tego związku zawodowego Sławomir Broniarz stwierdził bez owijania w bawełnę: „Minister mówi wprost, że chce przejąć władzę nad każdą ze szkół„. Lex Czarnek rzeczywiście zmierza w stronę pełnej kontroli władzy wykonawczej nad polską szkołą.
Szef ZNP stanowczo sprzeciwia się reformie edukacji służącej przejęciu kontroli nad szkołami
Na łamach Bezprawnika podsumowywaliśmy już przygotowywane zmiany w prawie oświatowym. Minister Przemysław Czarnek chce drastycznego zwiększenia uprawnień kuratorów względem dyrekcji szkół. Nie powinno więc dziwić, że Związek Nauczycielstwa Polskiego jest przeciwny proponowanym zmianom.
Jak podaje RMF24, szef ZNP Sławomir Broniarz sformułował bardzo poważne zarzuty wobec zapowiadanej reformy. „Minister mówi wprost, że chce przejąć władzę nad każdą ze szkół”. Jak jednak inaczej nazwać możliwość odwołania każdego dyrektora szkoły na życzenie kuratora oświaty? Warto dodać, że przepisy Lex Czarnek nie zawierają możliwości powiedzenia kuratorowi „nie” przez samorząd, mającego realizować takie wnioski.
Przyjęty mechanizm jest oczywiście wieloetapowy. Dyrektor szkoły robi coś, co jest wbrew ministerialnym zaleceniom. Kurator oświaty w odpowiedzi domaga się od dyrektora złożenia wyjaśnień. Następnie wyznacza termin na ostateczne zrealizowanie zaleceń. Jeśli termin zostanie przekroczony, to dyrektor na wniosek kuratora traci stanowisko. Jeżeli organ prowadzący szkołę, na przykład samorząd, sprzeciwi się jakkolwiek realizacji wniosku o odwołanie dyrektora, to nastąpi ono i tak – z mocy prawa.
Przypomnijmy: Ministerstwo Edukacji wymyśliło sobie, że kuratorzy będą swobodnie odwoływać dyrektorów szkół
Lex Czarnek rzeczywiście ma w jawny wręcz sposób służyć przejęciu władzy nad każdą ze szkół przez ministerstwo. Po fali zasłużonej krytyki, jaka spadła na projekt, resort postanowił nieco złagodzić założenia. Łaskawie zdecydowano się wyłączyć spod totalnej władzy kuratorów szkoły niepubliczne. Reprezentanci kuratoriów nie będą mieli też z góry zapewnionej większości w komisjach wybierających dyrektorów.
Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że przygotowywana nowa reforma edukacji wciąż jest w stanie zrealizować postawiony przed nią nadrzędny cel. Ten trafnie podsumował Sławomir Broniarz wyrażając sprzeciw ZNP wobec kształtu nowelizacji. Stwierdził bowiem: „Nie może być zgody na to, że minister edukacji próbuje zawłaszczyć szkoły tylko i wyłącznie dla jednej opcji. Nie ma znaczenia, że akurat jest ta władza”.
Wisienkę na torcie stanowi kolejne założenie Lex Czarnek. Otóż dyrektora nie będzie można odwołać bez zgody kuratora oświaty. Wychodzi więc na to, że celem ustawy jest nie tylko bardzo łatwe usuwanie niewygodnych dla ministerstwa dyrektorów i sterroryzowanie pozostałych, ale także roztoczenie parasola ochronnego nad pieszczoszkami władzy. Trudno byłoby doszukać się gorzej skonstruowanego systemu, niż ten, w którym jedynym kryterium oceny jest posłuszeństwo wobec ministerialnych wytycznych.
Lex Czarnek jest potrzebne przede wszystkim tej konkretnej władzy, ale byłoby tragedią także w rękach każdej innej
Warto przy tym wspomnieć o tym, jak zdaniem ministra Czarnka wygląda idealny kurator oświaty. Cytując jego słowa: „W moim przekonaniu pani kurator Barbara Nowak wykonuje funkcje wzorowo, znakomicie przykładając się niebywale do swojej pracy. Jest jednym z najlepszych kuratorów w Polsce w ogóle, nie tylko dzisiaj, ale w ogóle w historii„.
Trzeba oczywiście oddać ministrowi, że był krytyczny wobec niedawnych wypowiedzi pani kurator względem władz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Generalnie jednak oboje tworzą całkiem zgrany duet – zwłaszcza, jeśli chodzi o pewne specyficzne skrzywienie ideologiczne. Obejmuje ono przede wszystkim kwestie związane z „respektowaniem chrześcijańskiego systemu wartości” przez szkoły.
Kurator Nowak jest na przykład przeciwna rozmawianiu z dziećmi o Konstytucji i uważa edukację seksualną za niezgodną z prawem. Chciała również, by uczniowie donosili kuratorium na nauczycieli, którzy na lekcjach głosiliby jakieś nieprawomyślne treści.
Oczywiście, źle by się stało, gdyby jakakolwiek władza polityczna zapewniła sobie pełną kontrolę nad polską szkołą. To prosta droga do karmienia uczniów propagandą, czy jak kto woli: poddawania ich praniu mózgów. Ta konkretna władza jednak od dawna wykazuje szczególne zainteresowanie taką możliwością. Równocześnie stara się aktywnie eliminować ze szkół każdą myśl sprzeczną z ich własną ideologią – pod płaszczykiem „walki z ideologizacją szkół” właśnie.