Polska odwracając się do Zachodu plecami, wybrała sojusz państw o często rozbieżnych interesach – czyli Grupa Wyszehradzka w praktyce.
Warto było wypiąć się na Europę Zachodnią na rzecz Grupy Wyszehradzkiej. Słowacja okazała się bardzo poważnym partnerem, który zmienił swoją Konstytucję żeby przypadkiem nie sprzedać nam swojej wody mineralnej.
Jak podaje internetowy serwis RMF FM, czescy samorządowcy nie chcą się zgodzić i próbują zablokować zwrot 368 hektarów terenu, które nasi południowi sąsiedzi winni są nam od blisko 60 lat. Mimo działającej od 1995 roku komisji dwustronnej, połacie pół i lasów o bardzo niskim znaczeniu strategicznym dla obu państw stają się solą w oku dla entuzjastów budowy przyszłego, regionalnego sojuszu w jaki miałaby się przekształcić odnowiona Grupa Wyszehradzka.
V4, dawno już zapomniana, powróciła na wokandę stosunków międzynarodowych wraz z głosowaniem o kwotowym przydziale uchodźców na terenie UE. I chociaż Polska, wyłamała się ostatecznie z ustaleń podjętych między naszym krajem, Słowacją, Czechami i Węgrami, tak nietrudno nie zauważyć faktu, że w ramach paneuropejskiej struktury pojawiła się nowa inicjatywa o odmiennym dla Brukseli kursie.
O ile sam pomysł utworzenia pewnego politycznego sojuszu państw Europy Środkowej jest czymś naturalnym, tak jego wykonanie – jak na razie – pozostawia niestety wiele do życzenia. Są sprawy takie jak sprzeciw wobec uchodźców, które łączą polityków regionu, od Warszawy po Budapeszt, jednak jest o wiele więcej kwestii, które dzielą.
Najważniejszą z nich są bardzo dobre relacje prezydenta Węgier z Federacją Rosyjską. Orbán, jako jeden z niewielu przywódców unijnych nie zmienił swojego stosunku wobec Putina, dalej kontynuując współpracę na szczeblu gospodarczym i politycznym. Stoi to całkowicie w kontrze wobec polskich obaw związanych z interwencją rosyjską na Ukrainie.
Słabością Grupy Wyszehradzkiej są nie tyle historyczne animozje – jak w przypadku tych 368 hektarów – co bardzo rozbieżne cele gospodarcze. W październiku tego roku prezydencki minister Krzysztof Szczerski przyznał, że w sprawie Nord Stream 2 nie będzie wspólnego stanowiska V4. Nie trudno się domyślić, które z państw wyłamało się z solidarności regionu.
Podobnie jak Polska, która poparła stanowisko Brukseli (patrz. Niemiec) w sprawie uchodźców, mając świadomość gospodarczych konsekwencji tej decyzji, tak Victor Orbán uznał, że jego kontrakty z Federacją Rosyjską na budowę elektrowni atomowej na Węgrzech są ważniejsze od górnolotnych idei braterstwa środkowoeuropejskiego.
Fot. tytułowa: Shutterstock