Czy można przyjść do pracy z covidem? Można jak najbardziej. Tak przynajmniej uznał poseł PO, który wpadł do Sejmu zagłosować

Państwo Zdrowie Dołącz do dyskusji
Czy można przyjść do pracy z covidem? Można jak najbardziej. Tak przynajmniej uznał poseł PO, który wpadł do Sejmu zagłosować

Wszyscy już zapomnieliśmy o pandemii, a Covid-19 zaczęliśmy traktować (słusznie) jako jedną z wielu okołogrypowych chorób. Tymczasem poseł PO Dariusz Rosati swoim wtorkowym zachowaniem rozpoczął na nowo dyskusję: czy można przyjść do pracy z covidem? Bo najpierw pożalił się, że ma koronawirusa i nie może głosować. A potem, jak gdyby nigdy nic, przyszedł do Sejmu.

Czy można przyjść do pracy z covidem?

Może już nie pamiętacie, ale w maju został ogłoszony koniec stanu epidemii w Polsce. Wtedy wszyscy byliśmy już mocno zajęci innym globalnym problemem, czyli wojną w Ukrainie. A statystyki zachorowań i zgonów były na tyle mało niepokojące, że minister zdrowia podjął dawno wyczekiwaną decyzję: luzujemy wszystko. Ale covid z nami został, ludzie wciąż go łapią i przechodzą raz lżej, raz gorzej. Nie ma jednak obowiązku kwarantanny, nakazu noszenia maseczek (poza niektórymi przypadkami, jak przychodnie), a czwarta dawka szczepień przeciw Covid-19 nie bije rekordów popularności.

I nagle pojawia się Dariusz Rosati. Profesor ekonomii, były szef MSZ, a obecnie poseł Platformy Obywatelskiej we wtorek wrzucił na Twittera informację, że ma pozytywny wynik testu na koronawirusa. Wiązało się z tym, że musiał zostać w domu i ominąć ważne głosowanie w sprawie wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry. Które notabene opozycja i tak przegrała. Ale poseł Rosati albo sam, albo nakłaniany przez kogoś, uznał że nie czuje się w sumie tak źle i nagle… pojawił się w Sejmie. Jak twierdzi, tylko po to żeby zagłosować, w dodatku miał maseczkę i starał się zachować dystans od kolegów. Ale dyskusja rozgorzała.

Jak ktoś jest chory to idzie do lekarza i otrzymuje zwolnienie z pracy żeby nie zakażać innych. COVID-19 był, jest i będzie z nami tak jak grypa. Należy się tylko cieszyć, że głupota i brak odpowiedzialności nie są zaraźliwe – zagrzmiał na Twitterze minister zdrowia Adam Niedzielski (skądinąd czemu tak ostro nie pisał o Jacku Kurskim, który chory podróżował po Europie?). Skomentował w ten sposób dość specyficzne tłumaczenia Borysa Budki. Szef klubu PO powiedział w Wirtualnej Polsce, że „nasi wyborcy oczekują od nas, że jeżeli ktoś jest przeziębiony, a tak traktowany jest dziś covid, to ma być w miejscu pracy”. No to jak to w końcu z tą pracą i koronawirusem jest?

Nie ma kwarantanny, nie ma problemu?

Otóż prawdą jest to, że nie ma żadnych konsekwencji prawnych za chodzenie z koronawirusem do pracy. Wszelkie zasady związane z kwarantanną już nie obowiązują, w związku z tym chory na covid może bezkarnie chodzić i zarażać innych tak samo, jak chory na grypę. W tym sensie Dariusz Rosati mógł przyjść do Sejmu. Pozostaje pytanie o względy moralno-etyczne. Wielokrotnie słyszeliśmy, że pandemia zmieni wiele naszych zwyczajów, w tym ukróci praktykę chodzenia chorym do pracy. Tymczasem ci, którzy mają wyznaczać wzorce, czyli politycy, właśnie pokazali tymże zasadom środkowy palec.

Jasne jest to, że głosowanie nad wotum nieufności wobec Ziobry było bardzo ważne i wyborcy wkurzają się gdy widzą absencję posłów, szczególnie tych po stronie opozycyjnej (wyborcy PiS są w tej kwestii bardziej teflonowi). Tylko że sam Dariusz Rosati w grudniu 2020 pisał, że „wolność kończy się tam, gdzie chory na Covid nieświadomie zaraża innych, bo się nie szczepi i nie izoluje”. Wtedy komentował nieodpowiedzialną postawę niechętnego szczepieniom Janusza Kowalskiego. A dziś sam taką postawę zaprezentował.

Wygląda więc na to, że wróciliśmy do sprzedpandemicznego status quo. Można być chorym i bezkarnie przyjść do pracy, bo co nam kto zrobi, prawda? Otóż nie można, z szacunku dla innych ludzi, szczególnie dla tych którzy są mniej odporni na wszelakie wirusy (nie mówimy przecież tylko o covidzie). Ale samo świadome pozwalanie na zarażanie innych jest czymś karygodnym, wszak przekazanie choroby jest wyłączeniem kolejnych osób z dobrych kilku dni normalnego funkcjonowania. Nieładnie, panie Rosati. Ja rozumiem, że w pańskim mniemaniu od wyjścia z domu zależał los demokracji w Polsce, ale – jak mawia moja babcia – to jednak zdrowie jest najważniejsze. A demokracja jak kulała, tak kuleje, ale jakoś w Polsce wciąż jest (co pokazało wczorajsze głosowanie). Niezależnie czy pan Rosati byłby w Sejmie, czy też nie.