Krakowska Gazeta Wyborcza opisała niedawno sytuację z jednego z Krakowskich liceów, w której rodzice, po wypisaniu swoich dzieci z lekcji religii dostawali następnie wezwanie do dyrektora placówki.
Pytał on na nich o powody takiej decyzji, a także czy ich dziecko wyznaje inną wiarę bądź jest ateistą. Informował też, że uczniowie nadal będą zobowiązani do brania udziału w uroczystościach kościelnych w których uczestniczy szkoła. Wielu rodziców nie kryje oburzenia i głośno wyrażają sprzeciw wobec takiego traktowania, które odbierają jako inwazję w ich osobiste sprawy.
Czy religia zniknie ze szkół?
W tym miejscu warto nadmienić, że rzeczone XLIV Liceum Ogólnokształcące im. księdza Stanisława Konarskiego bardzo otwarcie podkreśla powiązania z katolicyzmem. Na stronie internetowej chwali się m.in. swoją działalnością katechetyczną i prowadzeniem grup formacyjnych. Szkoła prowadzi też aktywną współpracę z wieloma katolickimi organizacjami charytatywnymi. Jednym z punktów zachęcających do uczniów do wybrania tej szkoły jest możliwość angażowania się w działalność Caritas.
Nadal jest to jednak szkoła publiczna i można jak najbardziej zrozumieć oburzenie rodziców mieszkających w kraju, w którym (przynajmniej teoretycznie) obowiązuje rozdział państwa i Kościoła. Z drugiej jednak strony, skoro szkoła ta zbudowała swoją renomę m.in. na jawnym trzymaniu się katolickich wartości, to nawet jeśli dyrektor zrobił to w sposób co najmniej nieeleganckie, to czy sama chęć zapytania o powody rezygnacji z tych wartości, nie jest przynajmniej po części również zrozumiała?
Niezależnie od oceny tego, sytuacja ta jest przykładem coraz częściej pojawiających się rozdźwięków światopoglądowych między Polakami. Między ludźmi, którzy w domyślny sposób trwają przy ideach, które silnie wpłynęły na polską tradycję i kulturą a takimi, którzy często ze zrozumiałych przyczyn mają dość ich formalnych przedstawicieli. Powoli rozjeżdżają się fundamenty światopoglądów ludzi, którzy nadal próbują uczestniczyć we wspólnych instytucjach. Choć jest to coraz trudniejsze.
Czy religia zniknie ze szkół? Temat na debatę
Jest to temat, który przede wszystkim potrzebuje głośnej i wyraźnej debaty publicznej. Warto pytać np. czy zajęcia z katechezy, a więc z założenia formacja i przekazywanie wiary (bo tym właśnie formalnie są “lekcje religii”), w ogóle powinny być częścią szkolnego programu nauczania? I warto zadać to pytanie również ze stricte katolickiej perspektywy – czy przekazywanie dzieciom fundamentów religijnego światopoglądu rzeczywiście powinno odbywać się na ocenę i w atmosferze odpytywania z formułek?
Z drugiej strony warto zauważyć, że w wielu przypadkach, nawet w obecnej formie lekcje religii nadal mogą być dla uczniów wartościowym i atrakcyjnym doświadczeniem. Są księża i katecheci, którzy potrafią nie tylko umiejętnie objaśniać idee będące, jakby na to nie patrzeć, jednym z filarów polskiej tradycji i mentalności narodowej, ale i stwarzać miejsca do rozmowy na ważne i kontrowersyjne tematy moralne. Nietrudno jednak odnieść wrażenie, że takie przypadki są w wyraźnej mniejszości. Pokazują one jednak, że nawet jako przedmiot szkolny może być to prowadzone w sposób ciekawy, a coraz powszechniejsze zniechęcenie uczniów do niego wynika głównie z nieumiejętnego, nieprzyjaznego, bądź wręcz agresywnego podejścia większości prowadzących.
Na razie, mimo braku jakiegokolwiek zainteresowania tematem na wyższych szczeblach polityki, trend zmian jest jednoznaczny. Mimo iż w podstawówkach odsetek uczniów uczęszczających na religię nadal jest dość wysoki i wynosi niecałe 80, to bardzo wyraźnie spada on w szkołach średnich. W Warszawie chodzi na nią już tylko 35% licealistów. Dlatego niezależnie od tego jak na miejsce religii w szkole będą patrzeć przyszłe opcje polityczne, to wiele wskazuje na to, że szybciej niż religia zniknie z polskich szkół, to uczniowie znikną z religii.