Darmowe testy na koronawirusa. Szkockie władze chcą powszechnego testowania obywateli. Przydałoby się takie coś w Polsce, by budować społeczną odpowiedzialność.
Darmowe testy na koronawirusa
„Polsat News” opisuje, że szkocki rząd umożliwi obywatelom przeprowadzanie bezpłatnych testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. To ciekawe jest o tyle, że dotyczyć będzie również tych obywateli, którzy nie przejawiają żadnych symptomów zachorowania na COVID-19.
Celem takich działań jest możliwość wykrywania bezobjawowych zakażeń. Darmowe testy dla wszystkich są już dostępne i mają postać testów antygenowych dających wynik 30 minut po badaniu. Jeżeli osoba badana uzyska wynik pozytywny, to powinna się poddać samoizolacji, a następnie przeprowadzić test PCR.
„Polsat News” wyjaśnia, że podobne rozwiązania – ale w mniejszym zakresie – istnieją także w Anglii. Tam rutynowe testy wykonywane są w szkołach i innych miejscach, w których ryzyko transmisji wirusa jest wysokie. Darmowe testy na koronawirusa są także dostępne w Walii i dotyczą tych, którzy nie mogą pracować zdalnie.
Takie rozwiązanie wydaje się być bardzo rozsądne. Co więcej, zaryzykuję tezę, że darmowe i powszechnie dostępne testy powinny stanowić fundament walki z epidemią. Tego właśnie brakuje w Polsce – możliwości powszechnego, bezpłatnego testowania nieobarczonego kwarantanną.
Owszem, same testy PCR są finansowane ze środków publicznych, ale nie każdy – nawet mający objawy – zechce z takiej możliwości skorzystać. Problemem – chociaż trudno to tak nazywać, skoro wynika ze zdrowego rozsądku – jest m.in. obowiązkowa kwarantanna.
Darmowe testy na koronawirusa w Polsce
Istotnym problemem, który ma wpływ na rozprzestrzenianie się wirusa w Polsce, jest ogólna niechęć do izolacji, czy kwarantanny. Wynika to z wielu przyczyn, zaś jedną jest niewątpliwie trudna sytuacja na rynku pracy, gdzie niektórzy pracownicy wręcz boją się – nawet z przyczyn zdrowotnych – opuścić miejsce pracy. Czasami nie mają nawet takiej możliwości, pracując na czarno lub na umowach cywilnoprawnych, których jednostronne rozwiązanie rodzi skutek natychmiastowy.
Wspominam o powyższym, bo obecne powszechne i bezpłatne testy na koronawirusa – na które można samemu się „zapisać” przez specjalny formularz internetowy, oczywiście uprzednio wpisując odpowiednią liczbę objawów, by system uznał nas za potencjalnie zakażonych – skutkują nałożeniem kwarantanny, która wygasa w momencie bądź uzyskania wyniku negatywnego, bądź też zakończenia okresu izolacji – jeżeli wynik okaże się pozytywny.
Oczywiście, że najrozsądniejsze byłoby gdyby każdy podejrzany o zachorowanie został jak najszybciej przebadany – i do czasu badania przebywał na kwarantannie – zaś każdy chory, poddany izolacji. Dostrzegając jednak pewną faktyczność wydaje się, że potrzebujemy możliwości powszechnego, bezpłatnego testowania. I to najlepiej takiego, co do którego wynik pozytywny będzie oznaczał mocną sugestię dalszych działań, nie zaś bezwzględną izolację – więc „w grę” wchodzić mogą domowe, ale skuteczne i sprawdzone testy.
Szkockie darmowe testy na koronawirusa to badania tzw. bocznego przepływu, do których wykonania pobiera się wymaz z gardła i nosa, czyli nie próbkę krwi. Tego rodzaju badania – oczywiście komercyjnie dostępne – powinny być masowo udostępniane bezpłatnie.
I – nie zrozumcie mnie źle – chciałbym, by każdy kto ma objawy – jest zakażony koronawirusem – nie funkcjonował „wśród ludzi”. Niemniej zapewne niejeden chory na COVID-19 – nie robiąc testu – wmawia sobie, że „to zwykłe przeziębienie”. Jeżeli taka osoba wiedziałaby, że jest zakażona – to nawet unikając „państwowego” testu PCR, uznawanego za jedyny miarodajny – mogłaby zachowywać się bardziej odpowiedzialnie.