Marketing w drugiej dekadzie XXI wieku w dużej mierze opiera się na kontrowersji. To sprawia, że z każdym kolejnym rokiem powoli przesuwają się granice tego, jak powinna wyglądać reklama. Niemniej jednak od czasu do czasu ktoś zrobi taką kampanię, że wszystkim opadną szczęki. Niestety w tym najgorszym tego słowa znaczeniu.
Nie wiedzieć czemu, ale sporo takich kontrowersyjnych reklam dotyczy napojów energetycznych. Być może dlatego, że są kierowane raczej do młodszej grupy odbiorców. Z pewnością każdy czytelnik Bezprawnika pamięta ubiegłoroczną, fatalną reklamę napoju marki Tiger. W tamtym przypadku jednak reakcja marki była natychmiastowa, a emocje szybko przekierowano na dobre tory.
Takiego szczęścia nie miała kampania napoju Devil Energy Drink, która puszki energetyków promowała wielkimi banerami z bardzo sugestywnym zdjęciem podpisanym „Ona już wie, co za chwilę będzie miała w ustach”. Nie da się ukryć, że taka forma reklamy bardzo przedmiotowo traktowała kobiety. Zresztą w internecie zawrzało, a sprawa nie skończyła się jedynie na skardze do Komisji Etyki Reklamy.
Devil Energy Drink – kara za kontrowersyjną reklamę
Stowarzyszenie Twoja Sprawa, poza skierowaniem skargi do Komisji Etyki Reklamy, postanowiło pozwać producenta Devil Energy Drink za naruszenie dobrych obyczajów. Na swoim Facebookowym profilu stowarzyszenie poinformowało o prawomocnym zakończeniu sprawy. Niestety Sąd nie podzielił argumentacji producenta, który twierdził, że nie może brać odpowiedzialności za subiektywne interpretacje reklam.
Firma została zobowiązana do opublikowania przeprosin, które ma podpisać sama prezes spółki. Oprócz tego producent Devil Energy Drink musi zapłacić 60 tysięcy złotych na Fundacji „Dla Polonii”, która zajmuje się opieką nad młodymi Polakami ze Wschodu, uczącymi się w I Liceum Polonijnym w Warszawie. Sąd nie miał najmniejszych wątpliwości, że poprzez wykorzystywanie jawnych seksualnych sugestii, firma naruszyła dobre obyczaje.
To precedensowe rozstrzygnięcie pozwoli nam skuteczniej eliminować z obrotu gospodarczego treści naruszające dobre obyczaje. Dotychczas reklamy takie nie spotykały się z wystarczającymi sankcjami i realnymi kosztami po stronie reklamodawcy. Taki stan rzeczy utrwalał jedynie poczucie bezkarności.
Jesteśmy gotowi do składania kolejnych pozwów wobec nieuczciwych przedsiębiorców. Chcemy w ten sposób wpływać na zmianę świadomości reklamodawców i całej branży reklamowej. Rozpowszechnianie reklam uprzedmiotawiających oraz w inny sposób niezgodnych z dobrymi obyczajami będzie oznaczać dla reklamodawców ryzyko sporu sądowego.