Dwa dni ustawowo wolne od pracy to z punktu widzenia przepisów prawa niedziele jak wszystkie inne
Może się okazać, że już niedługo Zielone Świątki przestaną być dniem ustawowo wolnym od pracy. Atak na Kościół? Prześladowanie osób wierzących? Niespecjalnie. Po prostu petycji do Sejmu o numerze BKSP-155-X-323/24 zwrócił uwagę na bardzo interesujący fakt.
Wnoszę petycję do Sejmu w interesie publicznym o uchylenie w ustawie o dniach
wolnych od pracy art. 1 pkt 1 lit. g i art. 3.
Oba wskazane przepisy są zbędne. Należy zauważyć, że dzień Zielonych Świątek
zawsze wypada w niedzielę, która jest dniem wolnym od pracy. W związku z tym
większość osób w ten dzień i tak nie pracuje. Ponadto od lat 60. poprzedniego wieku
nie wskazuje się organu właściwego do wykonywania ustawy. W tym zakresie zmiana
ma charakter porządkujący.
Wyrażam zgodę na ujawnienie imienia i nazwiska.
Z poważaniem
Sebastian Adamowicz
Kwestia organu właściwego do wykonywania ustawy dotyczy art. 3 i nie ma większego znaczenia praktycznego. Czym innym jest jednak status Zielonych Świątek. Nie da się ukryć, że to święto kościelne ma charakter ruchomy. Katolicy obchodzą je 49 dni po Wielkanocy, czyli zawsze w niedzielę.
Z punktu widzenia kodeksu pracy taki stan rzeczy wiąże się z dość istotnymi konsekwencjami. Pracownikom przysługuje w końcu dodatkowy dzień wolny za święto wypadające w sobotę, w którą zgodnie z grafikiem musieliby pracować. W przypadku niedziel jest zupełnie inaczej. Rozróżnienie to wynika wprost z art. 130 §2 kodeksu pracy:
Każde święto występujące w okresie rozliczeniowym i przypadające w innym dniu niż niedziela obniża wymiar czasu pracy o 8 godzin.
Warto w tym momencie wspomnieć, że w art. 15111 §4 ustawodawca upewnił się, że praca w święto przypadające w niedzielę będzie traktowana dokładnie tak samo, jak w przypadku każdej innej niedzieli.
Specjalny status Wielkanocy i Zielonych Świątek ma znaczenie przede wszystkim symboliczne
Nie trzeba nawet mieszać do sprawy zakazu handlu w niedzielę. Święta przypadające zawsze w ten dzień tygodnia w rozumieniu przepisów prawa pracy są po prostu niedzielami. Tym samym pan Sebastian ma całkowitą słuszność, że większość osób w ten dzień tygodnia i tak nie pracuje.
To jednak nie koniec, bo przecież poza Zielonymi Świątkami mamy jeszcze jedno takie święto wskazane w ustawie o dniach wolnych o pracy. Mam na myśli oczywiście art. 1 pkt 1 lit . c), a więc pierwszy dzień Wielkanocy.
Z pewnością w tym momencie znajdą się osoby, którym bardzo się nie spodoba sama sugestia pozbawienia najważniejszego święta kościelnego statusu dnia wolnego od pracy. Rzecz jednak w tym, że nie ma on absolutnie żadnego znaczenia praktycznego. Trzeba przy tym przyznać, że działa to także w drugą stronę. Jest to ustawowy dzień wolny, ale co z tego? Skoro i tak stosujemy do niego przepisy dotyczące niedzieli – skądinąd jest to art. 1 pkt 2) tej samej ustawy – to mamy do czynienia co najwyżej z symbolicznym nadaniem mu przez państwo szczególnego znaczenia. Z tego właśnie powodu byłbym przeciwny wykreślaniu z listy zarówno pierwszego dnia Wielkanocy, jak i Zielonych Świątek. Nie wszystko musi przecież wynikać z czystego zimnego pragmatyzmu.
Co ciekawe, obecność tych dwóch świąt na liście dni ustawowo wolnych od pracy nie wynika z przepisów Konkordatu. Wygląda na to, że układające się strony były wówczas świadome, że nie ma potrzeby gwarantowania tego statusu świętom przypadającym w niedziele. Art. 9 umowy gwarantuje, że określone święta kościelne będą wolne od pracy. Nie znajdziemy wśród nich pierwszego dnia Wielkanocy i Zielonych Świątek.
Konsekwencje obecnego stanu prawnego możemy znaleźć w debacie publicznej. Być może część naszych czytelników pamięta zamieszanie związane z uczynieniem Wigilii dniem wolnym od pracy. Najważniejszym argumentem przeciwników tego rozwiązania było to, że mieliśmy już wtedy 13 takowych. Teraz jest ich 14, bo rzeczywiście zmianę udało się zmianę przepchnąć przez drogę legislacyjną. Okazuje się jednak, że wcale nie musimy rezygnować z wolnego w Święto Pracy albo Trzech Króli, bo analiza przepisów sprawiła, że za dotknięciem czarodziejskiej różdżki liczba prawdziwych dni wolnych spadła nam do 12.
Owszem, pełnoprawne dni wolne, wypadające w dni powszednie albo soboty, w dalszym ciągu mają określone konsekwencje dla gospodarki. Z punktu widzenia przedsiębiorców są to dni, w których firma nie pracuje i tym samym na siebie nie zarabia. Skala rzeczywistej szkody jest przy tym mocno dyskusyjna. Zanim jednak przyjmiemy do wiadomości argumenty o samej ilości dni ustawowo wolnych od pracy, lepiej sprawdźmy, czy rzeczywiście nimi są.