Prowadzenie działalności gospodarczej nigdy nie było łatwe, i z pewnością nie jest zajęciem dla każdego. Wynika to z faktu, że działalność zawsze wiąże się z ryzykiem. Oferowana przez przedsiębiorcą usługa czy produkt może się po prostu nie sprzedawać, a w konsekwencji: doprowadzić właściciela firmy do bankructwa. Lęk przed porażką może zniechęcać osoby, które mają pomysł na biznes, do przekucia go w realnie funkcjonującą firmę.
Aby ten lęk przekonać, od dawna wiele państw oferuje różnego rodzaju programy wsparcia dla osób rozpoczynających lub planujących rozpocząć własną działalność gospodarczą. Wsparcie to przyjmuje różne formy: są to kursy, szkolenia, a także zachęty finansowe, takie jak pożyczki czy kredyty. Dużą popularnością cieszą się dofinansowania z urzędu pracy, jak również różne programy Unii Europejskiej.
Co do zasady służą one wzmacnianiu przedsiębiorczości Polaków (tak, jak Konstytucja dla biznesu). Mają pomagać tym, którzy mają pomysł na biznes, ale nie mają odpowiedniego, finansowego zaplecza. Ale nie zawsze tak się dzieje. Niekiedy, jak udowodnił pewien użytkownik portalu Wykop.pl, czasami jest inaczej: najpierw przedsiębiorczy Polak dostanie pieniądze, a dopiero potem zastanawia się, co z nimi zrobić. To nie brzmi jak dobry plan na biznes, prawda?
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Dofinansowanie na działalność - pomysł na biznes, czy na nowy laptop?
Takie obywatelskie śledztwo przeprowadził użytkownik portalu Wykop.pl jakub-mierzwicki, który zauważył, że posty innego wykopowicza (kryjącego się pod nickiem jam_nick) układają się w sensowną całość. Chronologicznie wygląda to tak:
Czyli w skrócie: najpierw świeżo upieczony przedsiębiorca wybiera sobie komputer (za kilkanaście tysięcy złotych), potem próbuje sobie dobrać do niego oprogramowanie, a końcu i tak wychodzi, że jego umiejętności są raczej mizerne.
To nie jest odosobniony przypadek. Wydawanie pieniędzy tylko dlatego, że się je ma, to typowa przypadłość każdego polskiego urzędu na koniec roku (bo jak się ich nie wyda, to zmniejszą budżet w kolejnym roku) i wielu firm. Co innego jednak, gdy takie palenie pieniędzmi w piecu dotyczy instytucji czy firm już funkcjonujących, a co innego, gdy robi tak początkujący, ale cwany przedsiębiorca - za dotacje, z publicznych (a więc: naszych) pieniędzy.
Nieudane dofinansowanie na działalność to nic wobec nietrafionych inwestycji samorządów za środki europejskie
Oczywiście ktoś mógłby (skądinąd słusznie) zauważyć: skoro każdy biznes to ryzyko, to i każde dofinansowanie wiąże się z ryzykiem, że nie spełni ono zakładanych celów. Można się natomiast zastanowić, czy sito weryfikacji wniosków o finansowanie działalności gospodarczej jest wystarczająco szczelne, aby przechodziły przez nie tylko sensowne, dobrze umotywowane projekty? Co do tego można mieć wątpliwości.
Z drugiej strony, z publicznych (w tym unijnych) pieniędzy wydano mnóstwo pieniędzy na równie nieudane, państwowe czy samorządowe projekty. Aquaparki, stadiony i inne pomniki rozrzutności - tak utopiono setki milionów złotych. Może więc nowy MacBook Pro dla jam_nicka to nic takiego? W końcu może się on czegoś nauczy i jego firma osiągnie stabilność finansową, zatrudni pracowników i będzie wytrwale budowała PKB 2018? Wykluczyć tego przecież nie można.
Przypomnieć natomiast należy, że wydanie środków niezgodnie z założeniami projektu określonymi we wniosku o dofinansowanie rodzi obowiązek zwrotu pieniędzy wraz z odsetkami. Niefrasobliwość w wydatkach może zatem koniec końców słono kosztować.