Firmy nie dostaną już dotacji na samochody elektryczne. Skorzystają natomiast osoby fizyczne

Firma Moto Dołącz do dyskusji
Firmy nie dostaną już dotacji na samochody elektryczne. Skorzystają natomiast osoby fizyczne

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) przedstawił nowe zasady, na podstawie których przyznawane będą dopłaty do samochodów elektrycznych. Plany są solidne, ponieważ na ten cel przeznaczono 1,6 miliarda złotych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Skorzystają osoby fizyczne, stracą większe firmy.

Koniec programu „mój elektryk” w dotychczasowej formie

Z programu „Mój elektryk” skorzystało wiele podmiotów (w tym spora rzesza firm, która na wymianę taboru samochodowego na elektryczny mogła uzyskać spore dofinansowania). Dotychczasowy program jednak przestał już funkcjonować – NFOŚiGW z dniem 1 września 2024 roku wstrzymał nabór wniosków w ścieżce leasingowej. Program musiał więc zostać zastąpiony czymś nowym.

Wiadome było, że dofinansowania zakupu samochodów elektrycznych zostaną utrzymane. Pojawiało się jednak pytanie, w jakiej formie. Plan wprowadzenia nowego programu dofinansowania zakupu elektryków wzbudził liczne kontrowersje. Wszystko za sprawą wykluczenia firm z grona potencjalnych beneficjentów.

Dopłaty do samochodów elektrycznych na nowych zasadach

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) przedstawił nowe zasady dotowania zakupu samochodów elektrycznych. I te zasady wzbudziły liczne kontrowersje. Zwłaszcza wśród sprzedawców pojazdów tego typu. Jak wskazuje Związek Dealerów Samochodowych:

W nowym programie wsparcie zakupu, leasingu, wynajmu długoterminowego pojazdów zeroemisyjnych kategorii M1 jest finansowane ze środków Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO). Na nowy instrument wsparcia przyznano kwotę 373 750 000 euro (ponad 1,6 mld zł), co jest informacją pozytywną. Dopłat jednak nie będą otrzymywać przedsiębiorstwa, które według powszechnie dostępnych danych rynkowych, dokonują około 70% zakupów nowych pojazdów w Polsce.

Dealerzy samochodowi wskazują, że przy założeniu, że dopłaty do samochodów elektrycznych będą dostępne tylko i wyłącznie dla osób fizycznych, nie ma szansy, aby kwota przeznaczona na ten cel w KPO została w całości zagospodarowana. To firmy odpowiadają za zakup 70% nowych samochodów, tak więc to właśnie firmy generowały najwyższy popyt na samochody elektryczne. Teraz, bez dodatkowego finansowania (bez zachęty) istnieje spore ryzyko, że do łask wrócą benzyniaki i diesle – zwyczajnie będą się firmom bardziej opłacały. Prezes ZDS Paweł Tuzinek nie pozostawia złudzeń:

Obecna sytuacja będzie rodzić nie tylko konsekwencje prawne związane z wydatkowaniem środków KPO, ale również konsekwencje wizerunkowe. Pionierami elektromobilności są w Polsce duże firmy i w pierwszej kolejności to one wyposażają swoje floty w pojazdy elektryczne. W związku z tym brak możliwości uzyskiwania wsparcia przez osoby prawne uznać należy nie tylko za niedopatrzenie, ale wręcz za zaprzeczenie idei całego programu.

Używane elektryki wciąż bez dofinansowania

Nic natomiast nie zmieniło się w zakresie dopłaty do samochodów elektrycznych z rynku wtórnego. Zainteresowanie używanymi elektrykami jest znikome (głównie ze względu na obawy związane z zasięgiem i z żywotnością baterii). Zdaniem Związku Dealerów Samochodów, stworzenie programu wsparcia do zakupu używanych pojazdów elektrycznych mogło by dać bardzo dobry skutek.

Dotowanie zakupu samochodów używanych, mogłoby się również przełożyć na zainteresowanie nowymi elektrykami. Łatwiejsza odsprzedaż takich samochodów może zachęcić potencjalnych nowych klientów.