Dowód rejestracyjny w skradzionym samochodzie może być przyczyną odmowy wypłaty odszkodowania. Jeśli w umowie z ubezpieczycielem zawarto postanowienia dotyczące obowiązku odpowiedniego zabezpieczenia dowodu czy kluczyków, a właściciel pojazdu nie dopełnił tego obowiązku, może stracić nie tylko samochód, ale i pieniądze z AC.
W listopadzie 2014 roku właścicielka ubezpieczonego samochodu przyjechała odebrać ze szkoły córkę. Zaparkowała pojazd naprzeciwko bramy wjazdowej. Pod szkołę przyjechała z drugą, chorą córką, którą wzięła na ręce. Z tego powodu zostawiła więc w samochodzie torbę, której nie byłaby w stanie trzymać w tym samym czasie. Zamknęła samochód, kluczyki włożyła do kieszeni, a kiedy 5 minut później ze szkoły wyszła druga córka, samochodu już nie było. Choć był on widoczny z miejsca, gdzie kobieta czekała, nie obserwowała pojazdu cały czas. Nie usłyszała też, by włączał się alarm, w który samochód był wyposażony.
Dowód rejestracyjny w skradzionym samochodzie sprawił, że ubezpieczyciel nie chciał wypłacić odszkodowania
Towarzystwo Ubezpieczeniowe odmówiło wypłaty odszkodowania ze względu na pozostawienie w samochodzie torby, w której znajdował się dowód rejestracyjny. W ten sposób kobieta naruszyła bowiem postanowienia ogólnych warunków umowy ubezpieczenia AC, w których określony został sposób zabezpieczenia dokumentów. Zgodnie z postanowieniami umownymi ubezpieczyciel nie miał odpowiadać za szkodę polegającą na utracie ubezpieczonego samochodu w wyniku kradzieży, jeśli w pojeździe lub miejscu, do którego mają dostęp osoby nieupoważnione do korzystania z pojazdu, pozostawiono dowód rejestracyjny, klucz, kartę czy inne urządzenie służące do otwarcia bądź uruchomienia samochodu. Tego typu zapisy często pojawiają się w umowach AC. W orzecznictwie przyjmuje się, że tego typu dodatkowe zapisy mogą pojawić się w umowie, jeśli nie są nadmiernie uciążliwe dla ubezpieczającego. Podobnie więc ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania za skradziony samochód w sytuacji, gdy właściciel dorobi albo zgubi kluczyki.
Sądy nie były zgodne, czy okoliczności sprawy uzasadniały pozostawienie torebki w samochodzie
Sąd Okręgowy w Warszawie uznał jednak, że w tej sprawie nie można było mówić o rażącym niedbalstwie. Zwrócił też uwagę, że zostawienie torebki było usprawiedliwione okolicznościami. Odmiennego zdania był natomiast Sąd Apelacyjny, który uznał, że treść ogólnych warunków umowy nie pozostawiała wątpliwości. Fakt, że pozostawiono dowód rejestracyjny w skradzionym samochodzie, zwalniał towarzystwo ubezpieczeniowe od wypłaty odszkodowania. Kradzież pojazdu wraz z dowodem rejestracyjnym pozwala bowiem łatwiej go sprzedać, a jednocześnie utrudnia odnalezienie samochodu.
Wina umyślna i rażące niedbalstwo zwalnia ubezpieczyciela samochodu z odpowiedzialności
Sprawa trafiła więc ostatecznie do Sądu Najwyższego. Ten wskazał, że zgodnie z artykułem 827 § 1 Kodeksu cywilnego:
Ubezpieczyciel jest wolny od odpowiedzialności, jeżeli ubezpieczający wyrządził szkodę umyślnie; w razie rażącego niedbalstwa odszkodowanie nie należy się, chyba że umowa lub ogólne warunki ubezpieczenia stanowią inaczej lub zapłata odszkodowania odpowiada w danych okolicznościach względom słuszności.
Także lżejsza postać winy może powodować utratę odszkodowania od ubezpieczyciela
Pozostawiony dowód rejestracyjny w skradzionym pojeździe może być więc uzasadnieniem dla zwolnienia ubezpieczyciela z odpowiedzialności. Samo naruszenie postanowień umowy nie będzie jednak wyłączało odpowiedzialności ubezpieczyciela. Należy wcześniej ocenić, czy ubezpieczającemu można przypisać winę umyślną albo rażące niedbalstwo. W orzecznictwie Sądu Najwyższego pojawiały się nawet poglądy, że do zwolnienia z odpowiedzialności wystarczą lżejsze postacie winy, czyli niedopełnienie ogólnie wymaganej staranności na podstawie artykułu 355 Kodeksu cywilnego.
Trzeba dokładnie przyjrzeć się umowie
Zdaniem Sądu Najwyższego opowiedzenie się za jednym z przedstawionych stanowisk dotyczących stopnia winy i zwolnienia ubezpieczyciela od odpowiedzialności musi uwzględniać konkretne postanowienia umowy ubezpieczyciela. Sąd Apelacyjny nie dokonał jednak odpowiedniej wykładni umowy, stąd ponownie rozpozna sprawę. Jednocześnie Sąd Najwyższy wskazał, że obowiązek zapewnienia nadzoru nad dowodem rejestracyjnym nie jest szczególnie uciążliwy. Ma pozwolić minimalizować ryzyko. Trudno więc uznać, że takie postanowienia umowne są sprzeczne z dobrymi obyczajami czy rażąco naruszają interesy konsumenta, jeżeli utrzymywane są na rozsądnym poziomie.