Partnerzy serwisu:
Biznes ecommerce Prawo

UE chce walczyć z europejskimi „Januszami biznesu”. Przedsiębiorcy mają jednak pewne obawy

Rafał Chabasiński
06.10.2023
UE chce walczyć z europejskimi „Januszami biznesu”. Przedsiębiorcy mają jednak pewne obawy

Przygotowywana unijna dyrektywa o pracy platformowej ma uregulować i w teorii poprawić sytuację pracowników platform cyfrowych. Mowa między innymi o kurierach, kierowcach, czy osobach rozwożących jedzenie. Chodzi o zwalczanie przypadków wyzysku ze strony pracodawcy, który formalnie rzecz biorąc, wcale nie musi być pracodawcą. Przedsiębiorcy zachowują sceptycyzm, głównie z powodu pomysłów w rodzaju domniemania istnienia stosunku pracy.

Przedsiębiorcy obawiają się, że Bruksela wyleje dziecko z kąpielą podczas walki z europejskimi „Januszami biznesu”

Epidemia covid-19 znacząco przyspieszyła rozwój nowoczesnych form organizacji w rodzaju pracy zdalnej czy tzw. gig economy. Równocześnie sukcesy szeroko rozumianego sektora ecommerce przyniosły zwiększone zapotrzebowanie na określony rodzaj pracowników. Trudno sobie wyobrazić możliwość zamawiania czegokolwiek przez internet bez całej armii kurierów, kierowców i dostawców towarów. Dotyczy to jedzenia na wynos, handlu online, czy nawet transportu osób.

Jak się łatwo domyślić, dotychczasowy porządek prawny nie do końca wpisywał się w zapotrzebowanie rynku. Ten zresztą stale ewoluuje, raczej w stronę zwiększenia elastyczności relacji pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. Nic więc dziwnego, że bardzo często mieliśmy do czynienia z umowami cywilnoprawnymi czy relacjami biznesowymi pomiędzy platformą cyfrową a jednoosobową działalnością gospodarczą. Nie ma w tym absolutnie nic złego – do momentu, aż trafi się pracodawca, który chciałby zjeść ciastko i dalej je mieć.

Mowa oczywiście o tym specyficznym typie szefa, który traktuje elastyczne formy zatrudnienia jak taki fajniejszy dla siebie etat. Takie firmy formułują, na przykład, umowy cywilnoprawne w taki sposób, by w praktyce zachować dla siebie wszystkie korzyści płynące z etatu. Dotyczy to zwłaszcza kwestii podporządkowania zwierzchnikowi. W zamian zleceniodawca otrzymuje wszystkie wady umowy cywilnoprawnej. Ten specyficzny rodzaj przedsiębiorców zwykliśmy w Polsce nazywać „Januszami Biznesu”. Problem jest jednak szerszy niż nasz kraj, skoro dostrzegła go Unia Europejska.

Rozwiązanie ma stanowić dyrektywa o pracy platformowej. Jej najważniejszym chyba założeniem jest pilnowanie przedsiębiorców, by nie kombinowali przy formie zatrudnienia kosztem pracowników. Kluczowy element przygotowywanego projektu nie budzi jednak entuzjazmu pracodawców. Mowa o domniemaniu istnienia stosunku pracy w określonych przypadkach. Dość mocne zarzuty postawił ekspert Konfederacji Lewiatan, Robert Lisicki.

Propozycja PE eliminuje w ogóle stosowanie umów cywilnoprawnych, a w praktyce zakłada automatyczne domniemanie istnienia stosunku pracy w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą.

Dyrektywa o pracy platformowej wymaga nieco szlifów, ale projekt wydaje się iść w dobrym kierunku

Lisicki zaznaczył, że pracodawcy zrzeszeni w Lewiatanie jak najbardziej rozumieją potrzebę dyskusji nad warunkami pracy za pośrednictwem platform cyfrowych. Nie mają nic przeciwko zwiększeniu transparentności warunków współpracy tam, gdzie jest to uzasadnione. Chcieliby jednak, aby dyrektywa o platformach cyfrowych jasno określała, do jakich podmiotów, branż, dyrektywa będzie miała zastosowanie.

Z tym postulatem naprawdę trudno byłoby polemizować. Nie da się w końcu ukryć, że alternatywne formy zatrudnienia stosowane są także poza branżą kurierską, dostawczą i transportową. Jeżeli objęlibyśmy nowymi przepisami wyłącznie te konkretne rodzaje działalności, to mielibyśmy do czynienia z poważnym zróżnicowaniem sytuacji zatrudnionych. Tego nie chce chyba nikt.

Warto przy tym wspomnieć, że dyrektywa o pracy platformowej nie zakłada aż tak drastycznego narzucania umów o pracę, jak by się mogło wydawać. Projekt zakłada automatyczne uznanie danej osoby za pracownika, jeśli jej sytuacja spełnia trzy z siedmiu kryteriów.

  • Cyfrowa platforma pracy określa górne limity poziomu wynagrodzenia;
  • Pracownik musi przestrzegać określonych zasad dotyczących wyglądu i zachowania wobec odbiorcy usługi lub zleceniodawcy pracy;
  • Wykonanie pracy podlega nadzorowi poprzez platformę, w tym poprzez środki elektroniczne;
  • Platforma ogranicza swobodę wyboru godzin pracy lub okresów nieobecności;
  • Ogranicza się też swobodę przyjmowania lub odrzucania zadań;
  • Ograniczeniom podlega swoboda korzystania z podwykonawców lub zastępców;
  • Ogranicza możliwość rozbudowy bazy klientów lub wykonywania pracy na rzecz osób trzecich;

Można śmiało postawić tezę, że spełnienie większości powyższych punktów sugeruje, że rzeczywiście firma chciałaby mieć pracownika, ale bez korzyści wynikających ze stosunku pracy. Tym samym wprowadzenie takiego mechanizmu wydaje się mieć uzasadnienie. Być może jednak próg trzech kryteriów jest ustawiony nieco zbyt nisko.

Dyrektywa o platformach cyfrowych ma również odnieść się do coraz popularniejszego zarządzania algorytmicznego. Bruksela chce zwiększyć przejrzystość stosowania algorytmów przez platformy. Ważnym elementem projektowanych przepisów jest wymóg monitorowania warunków pracy przez człowieka. Projekt zakłada także prawo do kwestionowania zautomatyzowanych decyzji przez pracowników oraz „prawdziwych” samozatrudnionych.