Agencja PRowa Fazze wynajęła francuskich influencerów, by szerzyli w internecie fałszywe informacje o szczepionce Comirnaty. W grę wchodzą zawyżone dane o śmiertelności, memy i zwykłe fake newsy. Dyskredytacja szczepionki Pfizera zostawia za sobą wyraźny rosyjski ślad.
Tajemnicza agencja PRowa wynajmuje francuskich influencerów, by ci podkopywali szczepionkę Pfizera
We francuskojęzycznym internecie pojawiły się bardzo niepokojące informacje. Wygląda na to, że nad Sekwaną prowadzona jest akcja PRowa, której celem jest dyskredytacja szczepionki Pfizera. Prowadzi ją agencja Fazze, mająca siedzibę rzekomo w Londynie. Zleca ona francuskim influencerom szerzenie nieprawdziwych informacji dotyczących preparatu Comirnaty. Nie chodzi bynajmniej o aspirujące gwiazdeczki mediów społecznościowych, lecz osoby cieszące się zainteresowaniem nawet milionów użytkowników.
W grę wchodzi między innymi zawyżanie śmiertelności szczepionki, oraz porównywanie jej pod tym względem – oczywiście na niekorzyść – ze szczepionką AstraZeneca. Preparat Pfizera ma rzekomo cechować nawet 3x większa śmiertelność, niż szczepionka angielsko-szwedzkiego konsorcjum.
Influencerzy gotowi podjąć się zlecenia otrzymywali specjalny instruktarz jak prowadzić narrację. Podsunięte dane mają przedstawiać jako pochodzące z ujawnionego raportu firmy AstraZeneca. Ci pochodzący z Francji powinni zamieszczać linki do artykułu zamieszczonego w portalu dziennika Le Monde, opartego o dokumenty skradzione z Europejskiej Agencji Leków. Jak się łatwo domyślać: artykuł przedstawia w złym świetle działania zmierzające do szybkiego dopuszczenia preparatu Pfizera.
Kolejnym ważnym elementem kampanii jest umiejętne budowanie przekazu. Influencerzy powinni więc przekonywać swoich widzów, że „mainstreamowe media przemilczają ten temat”, ale oni sami „zdecydowali się ujawnić te informacje swoim subskrybentom”. Mają również stawiać pytanie: „dlaczego niektóre rządy aktywnie kupują szczepionkę Pfizera, choć ta jest niebezpieczna dla zdrowia?”. Nie zabrakło również sugestii, by widzowie „dochodzili do wniosków samodzielnie”. Brzmi trochę jak polskie „wyłącz telewizor – włącz myślenie”, nieprawdaż?
Agencja Fazze oczywiście namawia swoich partnerów, by ci w żadnym wypadku nie przyznawali się do współpracy i ukrywać tożsamość swojego zleceniodawcy. Tak się składa, że tego typu działania są zabronione przez francuskie prawo. Zupełnie osobną kwestią jest ocena zachowania influencerów gotowych za pieniądze uderzać w akcję szczepień w trakcie pandemii koronawirusa.
Z ustaleń jednego z francuskich portali wynika, że ślady zostawiane przez Fazze prowadzą do Rosji
Czarny PR to nic nadzwyczajnego w dzisiejszych czasach. Dyskredytacja szczepionki PR w czasie pandemii jest jednak wyjątkowo podejrzana. Moment nie wydaje się przypadkowy. Komisja Europejska zdecydowała się postawić właśnie na nieco skuteczniejsze szczepionki mRNA, takie jak ta Pfizera czy Moderny. W grę wchodzi między innymi stabilność dostaw i rzetelność poszczególnych firm.
Warto jednak przypomnieć, że niedawno mieliśmy do czynienia z praktycznym zdyskredytowaniem w Europie preparatu firmy AstraZeneca oraz jednodawkowej szczepionki Johnson & Johnson z powodu rzekomego wywoływania zakrzepicy. Porównywanie szczepionki Pfizera z jedną z nich ma w tym kontekście wiele sensu. Jeżeli miałaby ona być „jeszcze gorsza”, niż te już uznawane za niebezpieczne i wycofywane z użytku w krajach Unii Europejskiej, to tym szybciej władze powinny z niej zrezygnować.
Francuski portal Numerama wytropił tymczasem powiązania agencji Fazze z Rosją. Jej siedziba, jak wspomniano, rzekomo znajduje się w Londynie, jednak nie jest faktycznie zarejestrowana w Wielkiej Brytanii. Pod podanym adresem siedziby ma rzeczywiście 177 różnych podmiotów. Jak się łatwo domyślić, nie ma wśród niej Fazze.
Z agencją skontaktować się w mediach społecznościowych można między innymi na platformie VKontakte – rzadko używanej poza rosyjskojęzycznym światem. Jedyny wytropiony w serwisie LinkedIn pracownik Fazze wcześniej będący stażystą w rosyjskich firmach. O wykradzenie wspomnianych wyżej dokumentów Europejskiej Agencji Leków podejrzewa się rosyjskich hakerów.
Dyskredytacja szczepionki Pfizera rzuca nowe światło na niszczenie reputacji preparatów AstraZeneca i Johnson & Johnson
Co więcej, dyskredytacja szczepionki Pfizera to nie tylko agencja Fazze. Dokładnie tych samych argumentów używa w tym samym momencie oficjalne konto rosyjskiej szczepionki Sputnik V na Twitterze. Nie sposób również nie zauważyć, że dezinformacja, wojna propagandowa i próba destabilizacji innych państw to znaki rozpoznawcze Rosjan mniej-więcej od XVIII wieku. My Polacy wiemy o tym chyba najlepiej.
Co Moskwa mogłaby chcieć ugrać, poza zwyczajowym sianiem chaosu? Europejska Agencja Leków wciąż nie dopuściła szczepionki Sputnik V do użytku na terenie Unii Europejskiej. Rosjanie zaś mieli bardzo ambitne plany eksportowe. Jeżeli Europejczycy nie będą chcieli się szczepić dostępnymi szczepionkami, to może poszczególne rządy zostaną zmuszone do sięgnięcia po rosyjską ofertę? To z kolei mogłoby mieć daleko idące implikacje polityczne.
Dyskredytacja szczepionki Pfizera rzuca nowy cień na wcześniejsze trwałe podkopanie reputacji szczepionek wektorowych AstraZeneca i Johnson & Johnson. Być może takich akcji PRowych było więcej? Podobnie jest w przypadku rozmaitych krążących po internecie danych starających się zdyskredytować akcje szczepień w ogóle. Łatwo się domyślić, kto w takim wypadku pełniłby rolę „pożytecznych idiotów” Kremla.