Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że dziecko dwóch matek ma w całej Unii prawo do uznania tego faktu w dokumentach. Dotyczy to także państw, które nie uznają rodzicielstwa jednopłciowego. Czy polski Trybunał Konstytucyjny będzie próbował podważać także ten wyrok? Praktyka orzecznicza ostatnich miesięcy podpowiada, że to całkiem możliwe.
Rozstrzygnięcie TSUE w sprawie dziecka Bułgarki i Brytyjki może mieć istotne znaczenie także dla Polski
Niedawny wyrok TSUE zakłada, że dziecko dwóch matek ma prawo do uznania tego faktu w dokumencie tożsamości, oraz do unijnego paszportu. I to niezależnie od tego, czy prawodawstwo poszczególnych państw członkowskich uznaje rodzicielstwo jednopłciowe.
Sprawa dotyczyła zawartego w Hiszpanii dwóch kobiet, Brytyjki i Bułgarki, oraz ich dwuletniej córki. W świetle tamtejszego prawa dziewczynka to dziecko dwóch matek, co ma odzwierciedlenie w akcie urodzenia. Druga z pań chciała wyrobić dziecku dokumenty w rodzinnej Bułgarii. Tamtejsze organy doszły do wniosku, że dziewczynka jest z pewnością obywatelem tego państwa.
Pozostał jednak problem niewpisania do aktu urodzenia ojca. Bułgarskie prawodawstwo zakłada określenie rodziców dziecka wyłącznie jako jedną kobietę i jednego mężczyznę. Do tej pory w takich przypadkach po prostu do dokumentów wpisywano jedną matkę a ojciec pozostawał nieznany.
Tym razem jednak sprawa trafiła aż do TSUE. Trybunał zaś orzekł, że bułgarskie instytucje powinny uwzględnić prośbę kobiet o wydanie dokumentów, które uwzględniają rodzicielstwo obydwu z nich. Z komunikatu prasowego TSUE możemy się dowiedzieć, że dziecko dwóch matek ma pełne prawo do otrzymania paszportu lub dowodu tożsamości. Podstawę w takim przypadku powinien stanowić akt urodzenia wystawiony w Hiszpanii. To z kolei oznacza, że koneksje rodzinne uznane w jednym z państw członkowskich powinny być honorowane także w pozostałych.
Warto przy tym wspomnieć, że wyrok TSUE w sprawie brytyjsko-bułgarskiej pary ma znaczenie także dla Polski. Przed Trybunałem toczy się bowiem analogiczna sprawa, dotycząca dziecka Polki i Irlandki, również mieszkających w Hiszpanii. Polska, podobnie jak Bułgaria, nie uznaje ani małżeństw jednopłciowych, ani jednopłciowego rodzicielstwa.
Polskie dziecko dwóch matek może stać się następną ofiarą wojny wytoczonej TSUE przez polskie władze
Teoretycznie polskie władze powinny uznać wyrok TSUE i dostosować się do jego treści. Polskie sądy mogłyby się w rozstrzygnięciu odwołać się bezpośrednio do niego. Tyle tylko, że z realizowaniem orzeczeń Trybunału bywa w ostatnim czasie w naszym kraju różnie. Co gorsza, w podobnych sprawach na terenie naszego kraju polskie władze aktywnie zapierały się przed jakąkolwiek formą urzędowego uznania jednopłciowego rodzicielstwa.
Polski Trybunał Konstytucyjny, bez umocowania konstytucyjnego do sprawowania kontroli nad wyrokami sądów, zakwestionował już chociażby rozstrzygnięcia dotyczące Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Organ ten miałby się także zająć kwestią kar nałożonych na Polskę za niewykonanie postanowienia w sprawie wydobycia w kopalni Turów.
Rządzący stawiają przecież „rodzinę” w jej tradycyjnym rozumieniu na piedestale. Nie chodzi tutaj wyłącznie o retorykę, czy rozbudowane programy socjalne. Istotnym elementem aktywności Zjednoczonej Prawicy była antygejowska nagonka w ramach walki z „ideologią LGBT„. Można się śmiało spodziewać, że i w tym przypadku zastosowaliby tą samą metodę. Dziecko dwóch matek z całą pewnością nie mieści się w prawicowym światopoglądzie. Wystarczy, że usłużny Trybunał Konstytucyjny zakwestionuje zgodność z Konstytucją dowolnego przepisu, w oparciu o który TSUE wydał swój wyrok.
Ktoś mógłby powiedzieć: do tego się przecież nie posuną, istnieją jakieś granice. Czy jednak aby na pewno? Nie tak dawno temu mogliśmy usłyszeć, że Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z polską ustawą zasadniczą przepis Europejskiej Konwencji Praw Człowieka przyznający każdemu prawo do sprawiedliwego sądu. To oczywista nieprawda. Skład orzekający zakwestionował jedynie używanie pojęcia „sąd” także w stosunku do Trybunału Konstytucyjnego.
Jakby tego było mało, polska prokuratura postanowiła wszcząć postępowanie w sprawie… sędziów TSUE. Powodem miałoby być rzekome przekroczenie przez nich uprawnień, w związku z oskarżeniami o korupcję wysuwanymi przez francuski dziennik Liberation. Czy polska prokuratura ma jakiekolwiek umocowanie do prowadzenia takiego postępowania? Oczywiście nie. Tym niemniej sama próba jasno sugeruje, że polskie władze zamierzają toczyć z TSUE otwartą wojnę – byle tylko nie musieć wykonywać jego rozstrzygnięć, jeśli te im się nie spodobają.