Mieliśmy w polskiej historii już sejm niemy, sejm kontraktowy, sejm w namiocie, a teraz będziemy mieli… e-Sejm. Tak można bowiem określić sposób przeprowadzenia najbliższego posiedzenia, który zaproponowała marszałek Elżbieta Witek. Na to rozwiązanie zgodziła się większość opozycji, bo sytuacja jest wyjątkowa, ale warto się zastanowić czy takie zebranie posłów może być traktowane jako posiedzenie izby parlamentu.
E-Sejm – jak ma działać?
Rewolucja polega na tym, że na sali plenarnej ma się pojawić tylko ograniczona liczba posłów. Wprost proporcjonalna do liczby parlamentarzystów w danym klubie lub kole. Pozostali mają brać udział w obradach zdalnie. „Będzie możliwe że każdy poseł, który zostanie w domu i będzie chciał uczestniczyć w posiedzeniu Sejmu, będzie mógł zgłaszać swój udział w posiedzeniu, ale także w poszczególnych punktach tego posiedzenia, łącznie z zadawaniem pytań, z wyrażaniem swojej opinii czy też zgłaszaniem wniosków formalnych”, mówiła dziś marszałek Elżbieta Witek. Ma też działać specjalny komunikator, nad którym od kilku tygodni pracowało Biuro Informatyki Sejmu.
Posłowie mają weryfikować swoją tożsamość za pomocą systemu weryfikacji SMS-owej. Parlamentarzysta, który będzie brał zdalny udział w obradach, jeśli będzie zabierał głos, będzie wyświetlany na dwóch telebimach na sali plenarnej. Wszystko ma poprzedzić także głosowanie próbne, w trakcie którego okaże się czy sprawnie idzie na przykład liczenie głosów do Sejmu.
Te wszystkie propozycje znalazły się w modyfikacji regulaminu, przyjętej we wtorek przez Prezydium Sejmu, która ma zostać przegłosowana już w trakcie piątkowego, zdalnego posiedzenia. To już będzie pewnym nagięciem zasad, ale można zrozumieć że innego wyjścia w tej sytuacji nie ma. Rodzi się jednak wiele pytań, również o to czy to posiedzenie – pomimo szczytnego celu – nie złamie Konstytucji RP.
E-Sejm – czy zezwala na niego Konstytucja?
Po ogłoszeniu decyzji przez marszałek Elżbietę Witek zaczęły się pojawiać pierwsze krytyczne głosy. Tak skomentował to poseł PO Mariusz Witczak:
Konstytucja złamana! Art. 109-Sejm obraduje na posiedzeniach; art. 113-posiedzenia Sejmu są jawne, art. 120-Sejm uchwala ustawy wiekszością głosów w OBECNOŚCI co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Nie można zmieniac regulaminu Sejmu w trybie nieprzewidzianym w regulaminie.
— Mariusz Witczak (@mswitczak) March 24, 2020
Przeanalizujmy zatem trzy opisane przez opozycyjnego posła artykuły. Konstytucja w swoim artykule 109 faktycznie przewiduje, że Sejm i Senat obradują na posiedzeniach. W artykule nie ma mowy jednak o miejscu przeprowadzania tych posiedzeń. O ile naturalną lokalizacją jest budynek polskiego parlamentu przy ulicy Wiejskiej w Warszawie, to wiemy że nie zawsze właśnie tam spotykali się posłowie i senatorowie. 13 lipca 2018 roku Zgromadzenie Narodowe zebrało się w namiocie przed Zamkiem Królewskim. Uroczyste obrady zgromadzenia były też dwa lata wcześniej w Poznaniu z okazji 1050 rocznicy chrztu Polski. Można było więc zmieniać lokalizację, choć pamiętajmy że wtedy po pierwsze chodziło o Zgromadzenie Narodowe, czyli jednak organ inny niż Sejm czy Senat. A po drugie były to okoliczności, w trakcie których nie stanowiono prawa. Był to bowiem po prostu element świętowania.
Dalej poseł Witczak przywołuje artykuł 113 Konstytucji RP, który mówi iż posiedzenia Sejmu są jawne. I jawność może być w wypadku e-Sejmu sporym problemem. Jeśli przygotowany przez sejmowych informatyków komunikator nie zadziała sprawnie, wielu posłów może stracić możliwość czynnego udziału w dyskusji. Zresztą, nawet jeśli komunikator będzie działał dobrze, to każdy parlamentarzysta może mieć różnorakie problemy natury technicznej. Do jawności przyczynia się też przecież po prostu fizyczna obecność każdego posła na sali, umożliwiająca kontakt między nimi i dająca szanse szybkiego reagowania na bieżące wydarzenia.
I wreszcie artykuł 120: „Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów”. I właśnie, czy obecnością jest bycie zalogowanym do systemu? A jeśli tuż przed głosowaniem zerwie się łącze? A jeśli poseł będzie zalogowany ale na przykład wyjdzie do innego pokoju? Wiem, że to wszystko w obliczu kryzysu wywołanego koronawirusem wydaje się małostkowe, ale pamiętajmy że po czasie na ustawy przyjęte w takim trybie niektórzy będą mogli szukać „haków”. A przecież w piątek Sejm ma przyjąć szalenie ważną ustawę dla milionów Polaków, nazywaną tarczą antykryzysową.
E-Sejm – czy dałoby się to zrobić lepiej?
Tę sprawę być może dałoby się załatwić w inny sposób. O dwóch z nich mówi się dość często. Pierwszy to rozwiązanie najprostsze – posłowie wchodzą do pomieszczenia jeden po drugim i głosują wkładając kartkę ze swoim głosem do urny. No tak, tylko to załatwia sprawę głosowania, ale wyklucza możliwość prowadzenia normalnej debaty parlamentarnej.
Drugą opcją, która na początku wywołała dużo śmiechu, ale dziś wcale nie brzmi tak źle, jest proponowana przez Solidarną Polskę opcja zwołania Sejmu na… stadionie narodowym. Rzadko, albo prawie nigdy, zgadzam się z politykami ugrupowania Zbigniewa Ziobry, ale myślę sobie że taki „futbolowy” Sejm budziłby w przyszłości mniejsze wątpliwości konstytucyjne. I co z tego, że niektórzy by wypominali, że zbliżyliśmy się do słynnej sceny z „Dnia Świra”. Dziś mamy przecież szalone czasy. I często ekstrawaganckie pomysły okazują się najlepsze.