W całej tej dyskusji o ochronie praw lokatorów umyka nam jedna sprawa. W momencie, gdy dana osoba przestaje płacić czynsz, to trudno ją już tak nazywać. Tym samym eksmisja niepłacących lokatorów powinna być czymś prostym. Skoro państwo nie bardzo się garnie do pomocy w ochronie konstytucyjnego prawa do własności, to niech chociaż nie przeszkadza.
Lokatora, który uporczywie nie płaci czynszu, na dobrą sprawę nie jest już lokatorem
Opisywaliśmy w środę na łamach Bepzrawnika pomysł Komitetu Praw Ochrony Lokatorów, który chce karać grzywną 30 tys. zł za przeprowadzenie eksmisji własnymi środkami. Trudno o większy absurd biorąc pod uwagę zakres ochrony, jaką państwo otacza dzisiaj nieuczciwych wynajmujących. Czy raczej naciągaczy, którzy okupują cudzą własność bez odprowadzania należnej zapłaty z tego tytułu.
Nie ma co się szczypać z opisem tego zjawiska, bo w całej dyskusji na temat ochrony lokatorów przed eksmisją umyka nam istota problemu. Owszem, prawa lokatorów jak najbardziej powinny być chronione przez prawo. Wynajmujący miewają przecież różnego rodzaju humorki. Niesprofesjonalizowany rynek najmu sprzyja stosowaniu w umowach klauzul niekoniecznie zgodnych z prawem. Rozwiązanie umowy bez powodu i wyrzucenie na bruk uczciwego lokatora nie powinno w żadnym wypadku mieć miejsca. Istnienie ustawowych praw najemców gwarantuje nam także art. 75 Konstytucji RP.
Jest jedno „ale”: eksmisja niepłacących lokatorów to zupełnie inna sprawa. Właściciele po to wynajmują należące do nich nieruchomości, żeby otrzymywać za nią zapłatę. Jeżeli tego elementu zabraknie, to z czym właściwie mamy do czynienia? Chyba nikt zdrowy na umyśle nie udostępnił komuś swojej własności za darmo obcym ludziom z przyczyn niehumanitarnych. Tymczasem obecny stan prawny często do tego właśnie się sprowadza.
Przypomnijmy: eksmisja niepłacących lokatorów przypomina właściwie drogę przez mękę. Sprawy sądowe w takich sprawach ciągną się stanowczo zbyt długo. Przepisy często zapewniają szczególną ochronę określonym grupom osób przed eksmisją. Do tego dochodzi konieczność zapewnienia lokalu socjalnego najemcom, co często się przeciąga wręcz w nieskończoność.
Egzekucja niepłacących lokatorów nie może być problematyczna wtedy, gdy w grę wchodzi zła wola po stronie najemcy
Koszty takiego stanu rzeczy ponosi oczywiście właściciel. Czy w takich warunkach można się dziwić, że ludzie biorą sprawy w swoje ręce wszelkimi dostępnymi środkami? Należy podkreślić, że ochrona prawa własności nie tylko również występuje w ustawie zasadniczej, ale jest w niej mocniej osadzona niż prawa lokatorów. Art. 64 nie tylko ustanawia ją jasno i wprost, ale także wyraźnie ogranicza wszelkie próby jej negowania przez ustawodawcę. Jeżeli już próbujemy ograniczyć prawo własności wynajmującego do jego mieszkania, to takie ograniczenie nie może naruszać istoty tego prawa.
Jeżeli już koniecznie ustawodawca uznał, że eksmisja niepłacących lokatorów powinna być jakoś utrudniona, to powinien przynajmniej rozgraniczyć różnego rodzaju przypadki. Czym innym są lokatorzy, którzy z jakiegoś powodu wpadli w przejściowe problemy finansowe i którzy przynajmniej starają się choćby w części uregulować swoje rozwiązania. Czym innym są osobnicy działający w złej wierze i pomieszkujący sobie w cudzym mieszkaniu na koszt wynajmującego. Prawdę mówiąc, dość łatwo w ich przypadku doszukać się wypełnienia przesłanek zastosowania przepisu karnego dotyczącego oszustwa, a więc art. 286 §1 kodeksu karnego.
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,
Są także tzw. dzicy lokatorzy, czyli osoby zajmujące nasz lokal bez jakiegokolwiek tytułu, nawet w postaci niewypełnianej przez siebie umowy najmu. Postawmy sprawę jasno: to są po prostu włamywacze i dokładnie w taki sposób powinni być traktowani.
Jest jeszcze jedno rozwiązanie: to państwo niech ponosi całość kosztów związanych z niepłacącymi lokatorami
Istnienie osób działających w złej wierze podpowiada, że w określonych przypadkach eksmisja niepłacących lokatorów wręcz musi być czymś prostym i szybkim. Skoro wynajmujący nie może liczyć na sprawne działanie organów państwa, to naprawdę nie widzę problemu w tym, by problem rozwiązywał wolny rynek. Jeżeli jedynym sposobem na pozbycie się osobników okupujących nasze mieszkanie jest wynajęcie rosłych panów do pomocy, to trudno. Nie jest to oczywiście preferowane rozwiązanie. O wiele lepiej by było, gdyby właścicieli mieszkań aktywnie wspierała w takich sytuacjach na przykład policja.
Czy istnieje jakaś alternatywa? Jak najbardziej. Niech budżet państwa pokrywa całość kosztów związanych z przebywaniem niepłacących lokatorów w mieszkaniu. Dotyczyłoby to oczywiście także wydatków poniesionych przez właściciela celem przywrócenia mieszkania do stanu pierwotnego. Następnie państwo mogłoby ściągnąć wydane przez siebie pieniądze z lokatorów w drodze egzekucji administracyjnej.
Nie rozwiąże to problemów tych wynajmujących, którzy potrzebują swojego mieszkania po to, by w nim mieszkać, albo je sprzedać. Naprawiłoby jednak rażącą niesprawiedliwość w postaci przerzucania kosztów państwowej niekompetencji na właścicieli mieszkań. Równocześnie liczba osób wyrzucanych na bruk teoretycznie nie powinna w ten sposób wzrosnąć.