Wprowadzenie podatku cyfrowego wydaje się coraz bardziej realne. Tymczasem zdaniem ekspertów może to spowodować wzrost cen usług i ograniczyć konkurencyjność sektora MŚP. Podrożeć mogą przede wszystkim usługi streamingowe.
Podatek cyfrowy w praktyce
Podatek cyfrowy to mechanizm mający na celu opodatkowanie przychodów generowanych przez duże firmy technologiczne w zakresie usług cyfrowych (m.in. reklama internetowa, pośrednictwo online czy sprzedaż danych użytkowników). Jego głównym celem jest doprowadzenie do tego, aby globalne korporacje odprowadzały podatki w krajach, w których faktycznie osiągają zyski, a nie tylko tam, gdzie mają swoje siedziby. Obecny system podatkowy często umożliwia unikanie opodatkowania w krajach, z których firmy czerpią dochody.
Każde państwo stosuje zasady opodatkowania zarówno wobec rezydentów, czyli podmiotów mających tam swoją siedzibę, jak i nierezydentów, którzy osiągają dochody na jego terytorium, choć ich główna działalność jest prowadzona gdzie indziej. Istnieje międzynarodowy system umów podatkowych pozwalający na uniknięcie podwójnego opodatkowania, z których Polska podpisała około 90. Jednakże wiele z tych porozumień, opracowanych przed erą gospodarki cyfrowej, koncentruje się na aspektach fizycznych, takich jak budynki, pomijając działalność platform internetowych. Firmy działające w Polsce często zakładają spółki zależne, które uiszczają lokalne podatki związane z wynajmem biur czy zatrudnianiem pracowników. Jednak ich podstawowa działalność, np. w zakresie e-commerce czy mediów społecznościowych, pozostaje poza zakresem krajowego opodatkowania.
Niektóre państwa zdecydowały się na wprowadzenie podatku cyfrowego, którego wysokość w Europie jest zróżnicowana. Najniższą stawkę, wynoszącą 2%, stosuje Wielka Brytania, natomiast najwyższą, sięgającą 7,5%, wprowadzono na Węgrzech i w Turcji. Podatek ten obejmuje duże korporacje osiągające roczne przychody globalne przekraczające 750 milionów euro.
Podatek cyfrowy oznaczać może wzrost cen
Podatek cyfrowy, choć zwiększa wpływy do budżetu państwa, często nie spełnia oczekiwań pod względem generowanych dochodów. Zgodnie z raportem OECD z 2023 roku, od 60 do 80% kosztów tego podatku jest przenoszonych na reklamodawców i konsumentów, co prowadzi do wzrostu cen usług cyfrowych, zwłaszcza w sektorze e-commerce i platform streamingowych. Przykłady z Francji i Hiszpanii pokazują, że ceny reklam wzrosły tam odpowiednio o 2-3% i 0,5-1%, co wpływa negatywnie na konkurencyjność małych i średnich przedsiębiorstw.
W Unii Europejskiej nie wszystkie państwa zdecydowały się na wprowadzenie podatku cyfrowego. Przykładami takich krajów są Niemcy, Irlandia, Luksemburg, Holandia i Szwecja. Powody rezygnacji z tego rozwiązania są różne – część rządów obawia się retorsji handlowych ze strony Stanów Zjednoczonych, podczas gdy inne utrzymują politykę niskich podatków dla zagranicznych przedsiębiorstw.
Na razie to jedna wielka niewiadoma
Prezes Związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik wyraził nadzieję, że resort cyfryzacji uzna podatek cyfrowy za niekorzystny dla polskiego rynku. Wicepremier Krzysztof Gawkowski zapowiedział, że konkretne propozycje w tej sprawie zostaną przedstawione w najbliższych miesiącach, jednak Ministerstwo Finansów podkreśliło, że obecnie nie prowadzi prac nad tym rozwiązaniem.
Temat nie jest nowy. Już w roku 2018 premier Mateusz Morawiecki mówił o konieczności wprowadzenia podatku cyfrowego. Najwięcej miały zapłacić Google, Facebook, Max, Netflix oraz Spotify. Wszystko ucichło jednak przy okazji wizyty wiceprezydenta USA w Polsce. Nad podatkiem dla big techów pracowała też Komisja Europejska, ale nie udało się w tej materii wypracować jednego, wspólnego stanowiska wśród wszystkich krajów członkowskich UE.