Program Energia Plus za pomocą szeregu ułatwień, ma być zieloną odpowiedzią na rosnące ceny prądu. Skorzystać mają zarówno rodziny, samorząd jak i przedsiębiorcy. Pojawia się pytanie, czy naprawdę będzie tak „kolorowo” i jakimi metodami politycy związani z Porozumieniem Jarosława Gowina chcą to osiągnąć.
Czy Energia Plus zatrzyma wzrost cen prądu w 2019 roku? W czwartym roku rządów Prawa i Sprawiedliwości powinniśmy już przywyknąć do programów „z plusem”. Moim zdaniem jednak Energia Plus wyróżnia się pozytywnie na tym tle. Zgodnie z założeniem programu miałoby powstać 50.000 instalacji prosumenckich opartych o OZE – głównie fotowoltaikę. Chociaż zasłyszane zmiany oceniam pozytywnie, pojawia się kilka problemów. Na stronie Sejmu wciąż nie ma stosownego projektu, a zmiany miałyby wejść w życie i przynieść pozytywne rezultaty już w tym roku. Po drugie, część zapowiedzianych zmian już obowiązuje. Biorąc to pod uwagę, traktuję to bardziej jako deklarację polityczną, niż faktyczną i pewną propozycję.
Energia Plus – co, kto i jak?
Na konwencji partii Porozumienie, minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, wymieniła sporo haseł, ale tylko kilka szczegółów. Koalicjant PiS pod przywództwem Jarosława Gowina o podobnym projekcie mówi zasadniczo od października 2018 roku. Tymczasem od pierwszego stycznie obowiązuje zupełnie inna ustawa, która nie uwzględniła propozycji resortu.
Te zaś brzmią bardzo racjonalnie. Przykładowo obniżenie stawki podatku VAT z 23 na 8% na montaż i instalacje służące do pozyskiwania energii odnawialnej, brzmi jak świetny pomysł. Czemu jednak nie został uwzględniony w kompleksowej zmianie w tym podatku, przygotowanej przez Ministerstwo Finansów pod koniec ubiegłego roku? Pani minister zdaje się w tym momencie uprawiać myślenie życzeniowe, gdyż na stawki podatku VAT nie ma żadnego bezpośredniego wpływu.
Kolejna deklaracja dotyczy trzydziestodniowego terminu na przyłączenie przydomowej elektrowni do sieci. Termin taki pada co prawda w obecnie obowiązującej ustawie z dnia 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii. Różnie bywa z jego przestrzeganiem, gdyż pozbawiony jest on sankcji, za jego niedotrzymanie. Brak konkretnego projektu sprawia jednak, że tę deklarację potraktowałem jako coś, co już obowiązuje – nie żadną innowację.
Nie tylko mniej płacić, ale i zarabiać!
Obecnie prosumenci, którzy posiadają przydomowe elektrownie – czy to geotermalne, czy fotowoltaiczne – nie mogą wprost na tym zarabiać. Sieć rozlicza prąd, jaki dostarczą do sieci i odejmuje od tego, który zużyją. Zgodnie z przywołaną powyżej ustawą, nie mogą na tym zarabiać (rachunek nie może tak czy siak wynieść mniej niż zero).
Obecnie więc inwestycja taka ma jedynie za cel możliwie obniżyć rachunek za prąd. Przy zmianie ogrzewania na elektryczne i odpowiednio dużej instalacji, oszczędności z tego tytułu i tak mogą być pokaźne. W deklaracjach Porozumienia pojawił się jednak postulat, aby nadmiar wyprodukowanej energii elektrycznej mógł być po prostu sprzedawany, bez prowadzenia dodatkowej działalności gospodarczej.
Taki postulat mógłby znacznie zwiększyć opłacalność inwestycji osób prywatnych i przedsiębiorców w OZE. Obecnie opłacalność tej inwestycji zależy od ilości zużywanego w gospodarstwie domowym prądu – taka zmiana uniezależniłaby to od siebie. Postulat ten jest szczególnie istotny, biorąc pod uwagę fakt, że UE może wstrzymać dopłaty do prądu, jako nielegalną pomoc dla prywatnych przedsiębiorstw.
Samorząd i przedsiębiorcy również mają zyskać!
Na sprzedawaniu taniej energii elektrycznej mają zyskać również przedsiębiorcy. Dzięki proponowanym rozwiązaniom mogliby zaoszczędzić (i zarobić!) na wytwarzaniu energii z OZE na użytek prowadzonej przez siebie działalności. Niestety, nie wiadomo jeszcze czym różniłoby się to od przyłączeń prosumenckich. Z kolei samorządy miałyby zaangażować się w produkcję taniej energii komunalnej, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, aby życie w nich było „tańsze i bardziej ekologiczne”. Wszystko to brzmi niestety zbyt kolorowo. Moim zdaniem stoi też w sprzeczności z obecną polityką partii rządzącej, która niestety twardo stawia na węgiel. Warto podkreślić, że omawiane zmiany dotyczą w największym stopniu kompetencji ministerstwa energetyki i finansów. Z ich strony zaś, brakuje jakichkolwiek oficjalnych komunikatów czy odniesienia się do propozycji Porozumienia.
Kiedy przyjdzie pora na konkrety?
Energia Plus trudno na dzień dzisiejszy nazwać projektem czy programem. To suma niespisanych postulatów, które do rangi projektu dopiero aspirują. Tymczasem czasu jest coraz mniej. Jeżeli skutki mają być odczuwalne już w tym roku, to każdy upływający dzień tak naprawdę osłabia wpływ proponowanych zmian. Niestety, odniosłem wrażenie, że mimo padających słów, to bardziej postulat na przyszłe wybory, nie realne działanie, które zostanie wkrótce podjęte. A szkoda, bo byłoby to świetne i bardziej racjonalne uzupełnienie wprowadzonych przez rząd od 1 stycznia zmian w rozliczaniu energii elektrycznej.