Idziesz na kawę do Starbucksa, a tu ktoś obok ciebie ogląda nieprzyzwoite filmy… Ponoć zdarzało się to w amerykańskiej sieci całkiem często. Dlatego Starbucks zadecydował – filmy pornograficzne będą miały bana w kawiarniach.
Do Starbucksa wpada się najczęściej na plotki i szybką kawę, choć pewnie wielu przyciąga tam darmowe Wi-Fi, które zresztą nie zawsze specjalnie szybko działa. Problem w tym, że internet w kawiarniach nie zawsze zostaje wykorzystywany w zbożnych celach. Okazuje się, że dość często kawosze oglądają w Starbucksach… filmy pornograficzne. Pewnie są na to lepsze miejsca, ale jak widać, są tacy, którzy mimo tego preferują zatłoczone kawiarnie. Teraz jednak Starbucks mówi „stop pornografii” – przynajmniej w Stanach Zjednoczonych.
Filmy pornograficzne w Starbucksie. Od 2019 r. ban w USA
Rzecznik sieci zapowiedział, że od początku przyszłego roku zostaną wprowadzone specjalne filtry. Mają one zapobiec przed oglądaniem „niewłaściwego kontentu” w punktach Starbucksa. Nie do końca wiadomo, jak filtr będzie działał – to pozostaje póki co tajemnicą firmy.
Amerykańska firma sporo czasu poświęciła na opracowanie odpowiedniego narzędzia. O ograniczeniu w korzystaniu z Wi-Fi Starbucks mówił już w połowie 2016 roku. A kontrowersje wokół „otwartego” internetu w kawiarniach zaczęły się pojawiać już w 2002 roku, kiedy to hotspoty zaczęły się pojawiać w punktach sieci w USA. Warto przy tym zaznaczyć, że wówczas bezprzewodowy internet bynajmniej nie był oczywistością, a ludzie łączyli się z siecią przede wszystkim za pomocą kabli.
Filmy pornograficzne z banem w kawiarniach. Starbucks był po presją
Nie jest jednak tak, że ograniczenie korzystania z Wi-Fi to pomysł samej sieci. Od dłuższego czasu za nałożeniem filtrów lobbowała amerykańska organizacja Enough Is Enough. Zebrała ona już ponad 26 tysięcy podpisów w sprawie Starbucksa.
Teraz Enough Is Enough triumfuje – i przekonuje, że sprawa jest bardzo poważna. Wcześniej przekonywała, że niefiltrowany dostęp do internetu w kawiarniach przyciąga „przestępców seksualnych”, nie mówiąc już o dzieciach czy nastolatkach, którzy wykorzystują Wi-Fi by oglądać niedozwolone w domach treści.
Inne duże amerykańskie sieci, na przykład McDonald’s czy Subway, zaczęły wprowadzać podobne filtry już w 2016 roku. Póki co nie wiadomo, czy rozwiązanie będzie stosowane gdziekolwiek poza Stanami. Zapewne jednak sieć zdaje sobie, że jednak na przykład europejski klient jest znacznie bardziej liberalny niż ten amerykański. Jednak kto wie, może i na Starym Kontynencie ten problem jest znacznie szerszy niż mogłoby nam się wydawać…