Choć od rozpoczęcia wojny na Ukrainie minęły już trzy miesiące, to nadal bez większego trudu można wskazać firmy działające w Rosji. Na czele stawki stoją rzecz jasna Auchan czy Leroy Merlin, ale lista jest niestety dłuższa. Znajdziemy na niej także polskie marki.
Niektórzy nadal nie widzą problemu we wspieraniu reżimu
Za naszą wschodnią granica każdego dnia rozgrywa się olbrzymi dramat ludzi tracących swoje rodziny i domy. Wszystko to spowodowane jest działaniami człowieka, który poza decyzjami militarnymi, ma też w swoich rękach gospodarkę Rosji. Niektóre firmy z zagranicznym kapitałem wciąż nie widzą jednak problemu we wspieraniu wojennych zbrodni Putina.
Pierwszymi sieciami, które przychodzą nam do głowy są oczywiście Auchan oraz Leroy Merlin. Niestety na tzw. „liście wstydu” znajdziemy też wiele innych popularnych marek. Są to między innymi Nestle, Lenovo, czy też Huawei. Wśród znanych firm warto też wskazać na niezrozumiałe działanie Procter & Gamble, Triumph, czy Bayer.
https://twitter.com/MFA_Ukraine/status/1527328782121459725
Niestety w niechlubnym zestawieniu można też odnaleźć polskie marki. Chodzi tutaj o Canpack, MSU SA i Makrochem SA. Przedstawiciele pierwszej z nich tłumaczą się koniecznością utrzymania zatrudnienia w Rosji, gdzie swoje obowiązki wykonują „setki pracowników”. Takie wyjaśnienia znamy już jednak z innych przykładów, kiedy to ostatecznie przedsiębiorcy decydowali się na opuszczenie kraju agresora.
Starbucks wypisuje się z „listy wstydu”
W ostatnich dniach z haniebnej listy wypisał się Starbucks. Największa na świecie sieć kawiarni opuszcza Rosję po 15-latach działania na rynku. Warto jednak od razu dodać, że rosyjskie koszty przynosiły spółce zaledwie 1% globalnych zarobków. Strata jest zatem niewielka, nawet biorąc pod uwagę zapewnienia szefostwa firmy o wypłacie wynagrodzenia dla rosyjskich pracowników przez najbliższe pół roku.
Odejście Starbucks z Rosji to w ostatnich tygodniach druga tak głośna sprawa w mediach. Poprzednio swoje wycofanie z kremlowskiego rynku ogłosił McDonald’s. Amerykanie długo zwlekali z decyzją, bo negocjowali warunki zakończenia współpracy z franczyzobiorcami. W przypadku Starbucksa mogło być podobnie.
Co chcą zyskać firmy działające w Rosji?
Wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego niektóre firmy nadal działają na rosyjskim rynku mimo tak dużego hejtu ze strony ich klientów. Odpowiedź jest prosta – to im się opłaca. Istnieją takie firmy, których roczne przychody z rosyjskiego rynku idą w miliony. Wybierają więc one wariant przeczekania.
Takie przedsiębiorstwa zazwyczaj nie są wymieniane na tzw. „liście wstydu”, gdyż formalnie zawiesiły działalność w zakresie finansowania kremlowskiej gospodarki. Jednocześnie nie mają one zamiaru na stałe rezygnować z tego rynku. W takiej sytuacji jest na przykład Polpharma, ale niemal identyczną strategię przyjął kontrolowany przez polski rząd Lotos. Wyraźnie widać więc, że nawet najwięksi giganci polskiego biznesu nadal wiążą nadzieje z inwestowaniem w działalność na terenie Rosji.