Coraz większy problem właścicieli fotowoltaiki. Prosumenci muszą się z tym liczyć

Energetyka Środowisko Dołącz do dyskusji
Coraz większy problem właścicieli fotowoltaiki. Prosumenci muszą się z tym liczyć

Fotowoltaika jest najchętniej wykorzystywanym źródłem energii w Polsce. Tylko w ciągu roku (licząc od listopada 2021 do listopada 2022) zainstalowana moc wzrosła o 67 proc. Tym samym zmiany, które wprowadzono w rozliczeniach prosumentów nie zahamowały wcale popularności foltowoltaiki. Problem polega jednak na tym, że coraz częściej pojawiają się opinie, że fotowoltaika przestała się opłacać – albo przynajmniej że nie opłaca się już tak bardzo jak wcześniej, a jej posiadacze i tak muszą dopłacać do prądu.

Fotowoltaika przestała się opłacać? Wahania cen na rynku energii nie pomagają

Od 1 lipca 2022 r. obowiązują nowe zasady rozliczania fotowoltaiki. Osoby, które założyły instalację fotowoltaiczną po 31 marca 2022 r. rozliczają się na zasadzie net-billingu (właściciele instalacji, którzy zdecydowali się na jej montaż przed tą datą, mogą rozliczać się na starych zasadach jeszcze przez 15 lat od momentu przyłączenia instalacji do sieci).

Czym różni się stary system, czyli net-metering, od nowego – net-billingu? Przed wejściem w życie nowych przepisów prosumenci produkowali energię elektryczną, magazynowali ją, a w razie potrzeby – odbierali. W przypadku net-billingu energia nie jest oddawana przez prosumentów, a następnie odbierana, a sprzedawana i kupowana. Właściciele przydomowej fotowoltaiki sprzedają prąd po cenach rynkowych; te natomiast spadają systematycznie już od kilku miesięcy. Jak podaje money.pl, o ile jeszcze na przykład w czerwcu 2023 r. cena energii wynosiła 454,62 zł za MWh, to w lipcu – 440,38 zł, natomiast w sierpniu – już tylko 413,37 zł. Jeszcze większa różnica jest między obecnymi cenami energii, a tymi, które obowiązywały w momencie wprowadzania nowego systemu rozliczeń. W sierpniu 2022 r. prąd kosztował 1017,27 zł za MWh. Tym samym właściciele fotowoltaiki sprzedają energię coraz taniej.

W sytuacji, gdy ilość wyprodukowanego prądu jest niewystarczająca, brakująca ilość jest dokupywana „wirtualnymi środkami” ze sprzedaży prądu. Gdy środki te się skończą, prosumenci muszą kupować prąd na takich samych zasadach, co reszta klientów. Z tego względu dla prosumentów najlepiej jest, jeśli sprzedają prąd po jak najwyższej cenie. Ta jednak systematycznie spada.

Fotowoltaika nie pokryje już wszystkich kosztów związanych ze zużyciem prądu

Jak w rozmowie z money.pl przyznał przedstawiciel firmy zajmującej się montażem fotowoltaiki (który jednocześnie nie chciał podawać nazwiska, by nie stracić zleceń), obecnie największym problemem jest nie tyle spadek cen energii, ile fakt, że w nowym systemie trudno jest oszacować wielkość instalacji, która umożliwiałaby optymalne obniżenie rachunków. Jak twierdzi, ze względu na to oraz fakt, że trudno jest oszacować, jak ceny prądu będą kształtować się w przyszłości, wyliczanie opłacalności jest w tym momencie bardziej wróżeniem z fusów. Rozmówca serwisu przyznaje również, że często wprost mówi swoim klientom, że fotowoltaika nie pokryje im wszystkich kosztów związanych ze zużyciem prądu.

Tym samym o ile trudno jeszcze stawiać tezę, że fotowoltaika całkowicie przestała się opłacać, o tyle na pewno jest znacznie mniej opłacalna niż kiedyś – przynajmniej dla osób, które rozliczają się na nowych zasadach. Dodatkowo nie można już liczyć na to, że nie trzeba będzie dokładać do prądu z własnej kieszeni.