Aż 136 państw stanowiących 90 proc. światowego PKB postanowiło, że zostanie wprowadzony globalny podatek minimalny dla wielkich korporacji. Wyniesie 15 proc. Z pewnością takie posunięcie pozwoli ograniczyć zjawisko nieuczciwej konkurencji podatkowej. Jest jednak przynajmniej kilka „ale”.
Większość państw świata zdecydowało ustanowić minimalną stawkę podatku od osób prawnych w wysokości 15 proc.
Globalny podatek minimalny dla wielkich korporacji ma być sposobem na ograniczenie nieuczciwej konkurencji podatkowej. Chodzi o przyciąganie do siebie inwestorów z innych państw oferując im szczególnie atrakcyjnych stawek podatkowych. Nie chodzi tylko o raje podatkowe.
Niektóre mniejsze państwa za pomocą niskiego opodatkowania rzeczywiście starają się przyciągnąć do siebie zagraniczne firmy. Przykładem może być chociażby Irlandia z niskim podatkiem od osób prawnych rzędu 12,5 proc. Dzięki temu to właśnie tam amerykańskie koncerny, jak chociażby Facebook czy Apple, chętnie lokują swoje europejskie centrale.
Teraz aż 136 państw z całego świata, stanowiących razem 90 proc. światowej gospodarki, dogadały się w sprawie ustanowienia jednolitej minimalnej stawi podatku dochodowego od osób prawnych. Nowe prawo ma zmusić globalne korporacje do odprowadzania przynajmniej części podatków tam, gdzie osiągają dochody a nie tam, gdzie ulokowały swoją siedzibą. Globalny podatek minimalny ma wynosić 15 proc. OECD szacuje, że przyniesie on aż 125 mld dolarów beneficjentom nowych rozwiązań.
The Wall Street Journal określił porozumienie mianem „najbardziej gruntownej zmiany globalnych przepisów podatkowych od stulecia”. Być może rzeczywiście coś w tym jest, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę liczbę państw i wagę regulowanej materii. Warto jednak zauważyć, że pozawierane w toku negocjacji kompromisy sprawią, że porozumienie nie przyniesie w praktyce aż tak dramatycznej zmiany.
Globalny podatek minimalny to wielki sukces przede wszystkim dla amerykańskich interesów
Przede wszystkim Stany Zjednoczone wynegocjowały dość skomplikowany mechanizm podziału środków. Globalny podatek minimalny dla wielkich korporacji ma wynieść 15 proc., ale obejmie jedynie firmy, których zyski przekroczą 10 proc. przychodów. Co więcej, państwa, w których te prowadzą działalność otrzymają do podziału jedynie 1/4 nadwyżki. Podział nastąpi w tym przypadku zgodnie z wielkością obrotów. To oznacza, że na poszczególne państwa – zwłaszcza słabsze gospodarki – przypadnie relatywnie niewiele dodatkowych środków.
W zamian administracja prezydenta Joe Bidena miała uzyskać od państw Unii Europejskiej rezygnację z wprowadzenia podatku cyfrowego. Globalny podatek minimalny ma przy takiej konstrukcji przynieść krajom członkowskim Wspólnoty nieco wyższe podatki właśnie ze strony amerykańskich koncernów technologicznych. Mowa z pewnością o niższych kwotach, niż w przypadku wprowadzenia podatku cyfrowego. Ten zresztą miał stanowić odpowiedź na transferowanie zysków z UE do Stanów Zjednoczonych przez te konkretne firmy.
Sukces w negocjacjach uzyskała także Irlandia zapewniając sobie, że globalny podatek minimalny nie będzie miał zastosowania do podmiotów o obrotach poniżej 750 milionów euro. Węgrom zależało na wprowadzeniu długiego, bo dziesięcioletniego, okresu przejściowego.
Polska z kolei chciała, by cały mechanizm wciąż pozwalał stosować rozmaite formy preferencji podatkowych względem zagranicznych inwestorów zapewniających w danym państwie miejsca pracy. Nie wiadomo jak zawarcie porozumienia wpłynie na wprowadzenie w Polsce dodatkowego podatku przychodowego, będącego przecież kolejnym środkiem do walki z transferowaniem zysków za granicę przez wielkie koncerny.
Wygląda więc na to, że w praktyce zbyt wiele się nie zmieni. Można się jednak spodziewać zwiększenia presji dyplomatycznej na państwa, które nie są sygnatariuszami porozumienia. Rządy i tak od lat starają się zwalczać raje podatkowe. Jego zawarcie nie oznacza także, że nowe prawo wejdzie w życie szybko. Dopełnienie wszystkich niezbędnych formalności potrwa najprawdopodobniej do 2023 r.