Nie wiecie, kto to Gural? Wyobraźcie sobie telewizyjnego prezentera, tyle, że zamiast w studiu, posadźcie go na obrotowym krześle. Zamiast dojrzałej gwiazdy telewizji w to miejsce posadźcie nastoletniego gówniarza z wysokim głosikiem. I teraz wyobraźcie sobie, że zamiast krytykować totalną opozycję w stylu Krzysztofa Ziemca albo Danuty Holeckiej, nasz antybohater zajmuje się np. wyzywaniem innych internautów. Dlaczego to robi? Ano, dla sławy. Nie tej, o której Horacy napisał „exegi monumentum aere perennius” (zbudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu). Fejm na jutubie to jednak nieco inny kaliber tej sławy, choć - stosownie do rozwoju technologii - budowany dużo szybciej. I dużo bardziej ulotny.
Gural aresztowany - bo nawet w internecie są granice, których przekraczać nie wolno
Co spowodowało, że Gural trafił na kratki?
Do niedawna Gural miał się świetnie, a jego patologiczną działalność podziwiały dziesiątki tysięcy użytkowników YouTuba. Dopóki jednak to były tylko wulgarne rechoty z Bogu ducha winnego internautów, którzy mieli nieszczęście trafić na Gurala i być przez niego obrażanym - nikomu to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzało to Google (właścicielowi serwisu YouTube), nie przeszkadzało organom ścigania - które mają ważniejsze rzeczy do roboty, np. ochronę prywatnych imprez takich jak smoleńskie miesięcznice. Trzeba było poczekać, aż sam przekroczy granice, których nawet w internecie przekraczać nie wolno. Nakłanianie dziewczynek do rozebrania się przed kamerą i utrwalanie powstałych w ten sposób materiałów to jaskrawe złamanie prawa, choćby art. 200a §2 kodeksu karnego.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Kto za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej małoletniemu poniżej lat 15 składa propozycję obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej lub udziału w produkowaniu lub utrwalaniu treści pornograficznych, i zmierza do jej realizacji, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Pranki na YouTubie, jeśli są przestępstwem, są karane tak samo jak przestępstwa popełnione w realu. Dobrze, że choć w tym wypadku się o tym przekonamy. Może kazus Gurala kogoś powstrzyma przed podobnymi zachowaniami.
Gural aresztowany - ale co dalej? Czy YouTube może być wolny od patologii?
Jednak, gdyby nie czyny ocierające się o pedofilię, Gural pewnie dalej przyciągałby fanów swojej specyficznej twórczości. Pytanie, na ile swoje palce w popularyzacji takiej patologii maczał sam YouTube, a raczej: algorytmy proponujące jego treści innym użytkownikom. O ile bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że bezsensowne byłoby banowanie każdego filmu zawierającego słowa uważane powszechnie za obraźliwe (bo wiecie - wolność słowa), o tyle nie jest tajemnicą, że kontrowersyjne rzeczy po prostu klikają się lepiej. Wiedzą o tym nawet tradycyjne media. Weźmy np. taką cudowną sondę przygotowaną przez autorów jednego z programów telewizji publicznej, z obowiązkową patriotyczną flagą w nazwie profilu:
Skoro media publiczne pozwalają sobie na używanie określeń, które jeszcze niedawno omijały debatę publiczną, to czemu inni mieliby tego nie robić? Skoro język debaty publicznej już dawno wylądował w rynsztoku, to nie należy się dziwić, że i w internecie jest mniej spokojnie. A chamy pokroju Gurala (bo to nie jedyny jutuber tego gatunku) mają odpowiednio liczbą oddanych fanów.
Wystarczyłoby, aby YouTube tak zmodyfikował swoje algorytmy tak, aby podobne filmy nie pojawiały się w wynikach wyszukiwania. Skoro YouTube wie, o czym mowa w filmach opublikowanych w serwisie, to pod względem technicznym to nie jest większy problem.
Wystarczy się pogodzić z mniejszymi przychodami z reklam. A skoro Google kiedyś reklamowało się mottem „Don't be evil” (nie bądź zły), to chyba nic nie stoi temu na przeszkodzie. Prawda?