Gwałt małżeński to skomplikowany temat, który rodzi wiele wątpliwości, nie tylko natury moralnej, ale również prawnej. Przede wszystkim problematyczne jest postrzeganie współżycia, jako „obowiązku małżeńskiego” i związane z tym interpretacje. Nad dosyć ciekawą (chociaż również dla stron sprawy trudną) kwestią pochylił się w 2017 roku Sąd Najwyższy.
Gwałt w małżeństwie również jest możliwy
Rozpatrując temat, jakim jest gwałt małżeński, trzeba odnieść się do samej definicji gwałtu, opisanej w art. 197 kodeksu karnego. Zgodnie z nim:
Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15.
Jeżeli sprawca, w sposób określony w § 1, doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Późniejsze paragrafy art. 197 kodeksu karnego opisują typizowane przestępstwa zgwałcenia, zagrożone wyższą karą pozbawienia wolności (na przykład zgwałcenie kobiety ciężarnej, lub nagranie gwałtu). Nigdzie jednak nie ma ani słowa, że wymuszenie seksu lub czynności seksualnej na małżonku nie jest czynem bezprawnym. Tak więc również w małżeństwie może dojść do przestępstwa zgwałcenia, jednak takie sprawy są zgłaszane stosunkowo rzadko.
Gwałt małżeński wcale nie taki oczywisty
Za wszystko odpowiedzialne jest społeczne przekonanie, że seks stanowi swojego rodzaju „obowiązek małżeński”. Przez takie podejście (a także przez niewiedzę) rodzą się różnego rodzaju domowe patologie. Nad jedną z nich pochylił się w 2017 roku Sąd Najwyższy (IV KK 369/16). Sprawa była naprawdę nietypowa, ponieważ do gwałtów małżeńskich dochodziło przez wiele lat, a żona nie zdawała sobie sprawy, że mąż robi coś złego – przecież seks w małżeństwie jest czymś oczywistym. Sąd Najwyższy wyszedł z dosyć ciekawą tezą. Skład sędziowski zauważył, że:
Jeżeli przez wiele lat pokrzywdzona uważała zachowania męża w sferze intymnej za normalne i dlatego im się nie sprzeciwiała, i nie stawiała rzeczywistego oporu przed odbyciem stosunku, ponieważ uważała go za normalną małżeńską powinność, a podobnego zdania była również jej teściowa, to należy wyjaśnić, czy zachowania oskarżonego o zgwałcenie żony nie wynikały z jego błędnego przekonania co do ich legalności i normalności.
Brak świadomości wyłącza bezprawność czynu?
Ciężko odmówić racji Sądowi Najwyższemu, ponieważ zgodnie z art. 30 kodeksu karnego:
Nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności; jeżeli błąd sprawcy jest nieusprawiedliwiony, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
W tym przypadku jednak wątpliwość rodzi fakt, czy dorośli ludzie mogą nie zdawać sobie sprawy, czym jest gwałt (dla porządku dodamy, że gwałt to każdy seks bez zgody)? Teoretycznie nie, jedna z najstarszych zasad prawa głosi, że ignorantia iuris nocet (łac. nieznajomość prawa szkodzi). Wszystko zależy jednak od tego, w jakiej społeczności wychowali się małżonkowie, w jaki sposób postrzegają świat i jaki jest ich status społeczny.
Sprawa męża tyrana ciągnęła się przed sądem od 2015 roku. Najpierw w sądzie rejonowym mężczyzna został skazany (nie tylko za gwałt małżeński, ale również za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną). Wyrok opiewał na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Na rozprawie apelacyjnej sąd okręgowy zwiększył wyrok do 3 lat pozbawienia wolności. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, obrońca oskarżonego zarzucał jej „niewspółmierną dotkliwość względem przewinień oskarżonego”.
Sąd Najwyższy podkreślił, że faktycznie zachowanie męża było naganne, jednak należy się zastanowić nad tym, czy miał świadomość bezprawności swojego czynu. Sprawa trafiła więc ponownie do Sądu Okręgowego.
Gwałt małżeński to również przestępstwo
Sprawa jest naprawdę bulwersująca, ponieważ pokazuje, jak niewiedza i brak świadomości mogą zniszczyć komuś życie. Kobieta swoją gehennę przeżywała od kilkunastu lat i nie sprzeciwiała się mężowi tyranowi, ponieważ uznawała jego zachowanie za normalne (w czym utwierdzała ją teściowa). Czytając opis przewinień małżonka, można się złapać za głowę. Sąd Najwyższy przytoczył, że:
w okresie od bliżej nieustalonego dnia 1990 r. do bliżej nieustalonego dnia 2008 r. w miejscowości J., następnie w Z. znęcał się fizycznie nad swoją żoną D. W. w ten sposób, że bez powodu wszczynał awantury domowe, w trakcie których dopuszczał się wobec niej rękoczynów oraz w okresie od bliżej nieustalonego dnia 1990 r. do 27 grudnia 2011 r. znęcał się psychicznie w ten sposób, że wyzywał ją słowami obelżywymi, swoim zachowaniem zmuszał ją do opuszczania domu, groził jej pozbawieniem życia, zakręcał wodę i gasił światło w łazience, tj. o popełnienie czynu z art. 207 § 1 k.k.
od bliżej nieustalonego dnia stycznia 1990 r. do lutego 2008 r. w J. i w Z. wielokrotnie przemocą doprowadzał swoją żonę D. W. do obcowania płciowego, raz lub więcej razy w miesiącu w ten sposób, że bił ją ręką po głowie, następnie jedną gołą ręką lub poduszką zatykał jej usta, a drugą przyduszał za szyję i ściągał jej majtki, wpychając palce do pochwy i odbywał z nią stosunek płciowy, przy czym czynów tych dopuszczał się także w czasie gdy pokrzywdzona była w ciąży, tj. o popełnienie czynu z art. 197 § 1 k.k. w zw. z art. 12 k.k.
To kilkanaście lat trwania w patologii. Dlatego szerzenie świadomości na temat praw (nie tylko kobiet, ale obu stron w małżeństwie), a także wiedzy na temat przepisów prawa i wyznaczania granic jest szczególnie ważne. Jednocześnie należy dołożyć wszelkich starań, aby ta wiedza była powszechna i aby nikt nie mógł powoływać się na brak świadomości bezprawności swoich działań.