Kobieta została zgwałcona w Warszawie, przechodnie nie zareagowali. Ich zachowanie też było przestępstwem

Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji
Kobieta została zgwałcona w Warszawie, przechodnie nie zareagowali. Ich zachowanie też było przestępstwem

Media obiegła ostatnio informacja o brutalnym gwałcie na kobiecie, do którego doszło w Warszawie. Sytuacja jest szokująca nie tylko z powodu faktu, że stało się to w centrum miasta, ale przede wszystkim ze względu na brak reakcji przechodniów. Społeczna znieczulica jest nie tylko niezgodna z zasadami moralnymi, ale również z przepisami prawa.

Gwałt jest zawsze przestępstwem bulwersującym opinię społeczną. Doniesienia z Warszawy są jednak szczególnie przerażające. O sprawie poinformował „Fakt”, który powołuje się na nagrania z monitoringu. Uwieczniony został nie tylko sam atak na kobietę, ale również reakcje przechodniów, a tych na ulicy Żurawiej w centrum Warszawy było sporo. Sprawcy jednak nikt nie przeszkodził.

Społeczna znieczulica przekroczyła wszelkie granice

Uzbrojony w nóż, zamaskowany mężczyzna atakuje kobietę. Wciąga ją do bramy budynku. Świadkowie zdarzenia nie reagują – oddalają się pospiesznie, udając że nie widzą. Kobieta zostaje brutalnie zgwałcona. Dopiero gdy sprawca zdążył się już oddalić, a kobieta leżała nieprzytomna, sprawą zainteresował się mężczyzna, udający się na poranną zmianę do pracy. Wezwał pomoc, kobieta została przewieziona do szpitala, a sprawą zajęła się policja. Jak podaje portal Onet.pl, podejrzany o dokonanie gwałtu został już zatrzymany.

Jednak nie tylko gwałciciel dopuścił się w tym przypadku przestępstwa (chociaż z pewnością jego działanie zasługuje w tym wszystkim na największe potępienie). Przestępstwo popełnili również świadkowie zdarzenia, którzy nie udzielili kobiecie pomocy. Choć zapewne za to nie odpowiedzą, a szkoda. Społeczna znieczulica jest jednym z największych problemów dzisiejszego świata – gdyby ludzie choć trochę zainteresowali się losem innych, najprawdopodobniej do tego przestępstwa (oraz wielu innych by nie doszło).

Pomoc to nasz obowiązek – nie tylko moralny, ale również prawny

Zainteresowanie losem drugiego człowieka powinno wynikać z zasad moralnych, ze zwyczajnej ludzkiej życzliwości i wrażliwości. Jeżeli chcemy nazywać się ludźmi, powinniśmy, choć w minimalnym stopniu starać się uczynić ten świat lepszym i potrafić okazać, chociaż odrobinę bezinteresownej pomocy. Zwłaszcza jeżeli zbyt wiele nas to nie kosztuje. A nie kosztowałoby wiele wezwanie służb. Nikt nie kazał przechodniom rzucać się na uzbrojonego mężczyznę i własną piersią osłaniać kobietę. Jednak odejście kilka metrów i wykonanie jednego telefonu (numer 112 chyba już każdy pamięta) nie wiązałoby się z żadnym zagrożeniem. Nie zajęłoby również zbyt wiele czasu. Jednak po kolei.

Jeżeli do kogoś kwestie moralne nie trafiają, być może trafi kwestia potencjalnej odpowiedzialności karnej. Jeżeli kogokolwiek trzeba przekonywać, że człowiek powinien udzielić drugiemu człowiekowi bezinteresownej pomocy w sytuacji kryzysowej, należy sięgnąć do art. 162 § 1 kodeksu karnego, który stanowi, że;

Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia, lub poważnego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Oczywiście, pamiętając zajęcia z udzielania pierwszej pomocy, które większość z nas przechodziła w szkole, mamy na względzie kwestię własnego bezpieczeństwa. W sytuacji kryzysowej jest ona na pierwszym miejscu i wynika z zasad logiki. Jeżeli my też w zdarzeniu ucierpimy, prawdopodobnie nie będziemy w stanie udzielić pomocy. Dlatego nie należy mnożyć ofiar i przed przystąpieniem do działania, należy najpierw zadbać o własne bezpieczeństwo. Dlatego świadkowie tego zdarzenia nie powinni starać się samodzielnie obezwładnić napastnika (no chyba, że są żołnierzami GROM-u i przeszli specjalistyczne szkolenie z walki wręcz). Jednak oddalenie się i wezwanie służb nie stanowiłoby już zagrożenia dla żadnego ze świadków. A nikt tego nie zrobił. Nie ma żadnego wytłumaczenia takiej sytuacji.

Za nieudzielenie pomocy sądy również skazują

Sprawy dotyczące nieudzielenia pomocy również trafiają na wokandę sądów. I bardzo dobrze, ponieważ jeżeli w narodzie ginie moralność, trzeba o niej przypominać, chociażby metodą kija. Wyroki sądów bardzo dobrze obrazują, jak powinniśmy się zachować w momencie, kiedy widzimy, że czyjeś życie lub zdrowie jest narażone (odnosząc się znów do sytuacji, która stała się przykrą inspiracją do stworzenia tego tekstu, należy wskazać, że gwałt zawsze jest zagrożeniem dla zdrowia i życia. Nawet jeżeli obrażenia fizyczne nie są znaczne, zdrowie psychiczne zawsze doznaje dużego uszczerbku).

Sądy w swoich wyrokach przede wszystkim podkreślają, że najważniejsze jest podjęcie działania. Za nieudzielenie pomocy możemy odpowiadać nawet w momencie, gdy nasze działanie nie przyniosłoby efektu (na przykład gdy uznajemy, że nie wezwiemy służb, bo w momencie kiedy przyjedzie policja, czy pogotowie, będzie już po sprawie). Podkreślał to między innymi Sąd Najwyższy w swoim postanowieniu z 4 listopada 2021 roku (I KK 61/21). Skład sędziowski podkreślił, że:

Dla możliwości przypisania sprawcy przestępstwa z 162 § 1 k.k. nieistotne jest, czy działanie, którego sprawca zaniechał, przyniosłoby ratunek.

Podobne wyjaśnienia zawarł w swoim wyroku Sąd Apelacyjny w Gdańsku w swoim wyroku z sierpnia 2019 roku (II AkA 78/19):

Dla bytu przestępstwa z art. 162 § 1 k.k. nieistotne jest, czy działanie, którego sprawca zaniechał, rzeczywiście przyniosłoby ratunek. Decydujące jest, że sprawca, widząc utrzymujące się lub nawet pogłębiające zagrożenia dla życia, lub zdrowia człowieka, nie podejmuje wszelkich dostępnych środków mogących uchylić lub choćby pomniejszyć wspomniane zagrożenia. Obowiązek udzielenia pomocy powstaje z chwilą wystąpienia położenia zagrażającego bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a kończy się z chwilą przerodzenia się niebezpieczeństwa w skutek w postaci śmierci albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub z chwilą ustania niebezpieczeństwa.

Z kolei Sąd Apelacyjny w Katowicach w swoim wyroku z 6 lipca 2017 roku (II Aka 204/17) podkreślał, że nie można wymagać, aby ratowano kogoś z narażeniem życia. Jednak jeżeli świadkowie nie będą już zagrożeni żadnymi negatywnymi skutkami danej sytuacji, powinni niezwłocznie podjąć odpowiednie działania, czyli najczęściej zwyczajnie wezwać służby:

Oczywistym jest, że nikt nie może wymagać, by z narażeniem życia bronić drugiej osoby, ale rzecz w tym, czy oskarżona bez narażenia siebie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, mogła udzielić pomocy w inny możliwy sposób, chociażby przez powiadomienie innych osób, wezwanie służb medycznych itd. Wydaje się, że samo zasłanianie się szokiem i strachem, jest jedynie próbą usprawiedliwiania swojej bezczynności i nie jest wystarczające dla uchylenia się od odpowiedzialności.

Nie można też zgodzić się z rozumowaniem Sądu, że nawet gdyby po wyjściu do sklepu miała ona możliwość podjęcia kroków celem udzielenia pomocy pokrzywdzonemu to i tak na pomoc byłoby już za późno. Przecież taki wniosek Sąd sformułował dopiero na etapie postępowania, po analizie całości materiału dowodowego. Tymczasem gdy oskarżona opuszczała mieszkanie, pokrzywdzony jeszcze żył, jęczał, wyglądał tragicznie. Dla bytu przestępstwa z art. 162 § 1 k.k. nieistotne jest, czy działanie, którego sprawca zaniechał, rzeczywiście przyniosłoby ratunek. Decydujące jest, że sprawca, widząc utrzymujące się lub nawet pogłębiające zagrożenia dla życia, lub zdrowia człowieka, nie podejmuje wszelkich dostępnych środków mogących uchylić lub choćby pomniejszyć wspomniane zagrożenia. Obowiązek udzielenia pomocy powstaje z chwilą wystąpienia położenia zagrażającego bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a kończy się z chwilą przerodzenia się niebezpieczeństwa w skutek w postaci śmierci albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub z chwilą ustania niebezpieczeństwa.

Z kolei Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z czerwca 2014 roku (II Aka 157/14) podkreślał, że osoba, która nawet wybrała błędny sposób niesienia pomocy (czyli na przykład pobiegła po pomoc na oddalony o kilometr posterunek policji, zamiast zadzwonić na numer alarmowy, dzięki czemu służby dotarłyby wcześniej), nie odpowiada za przestępstwo polegające na nieudzieleniu pomocy. Nie każda reakcja jest prawidłowa, nawet w sytuacjach stresowych. Ważne jednak jest, aby przynajmniej spróbować pomóc. Skład sędziowski zauważył, że:

Przestępstwo z art. 162 § 1 k.k. nie polega na dokonaniu błędnego wyboru sposobu niesienia pomocy (ratowanie życia), lecz na całkowitym zaniechaniu tej powinności.

I wreszcie koniecznie trzeba przytoczyć fragment wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie (II Aka 134/13), w który sąd podkreślił, że:

Pozostawienie ciężko pobitej (zranionej) ofiary bez najmniejszej próby udzielenia jej pomocy może być również elementem godzenia się na śmierć pokrzywdzonego.

Tak więc można stwierdzić, że osoby, które w sytuacji kryzysowej nie reagują i nie próbują udzielić pomocy (zwłaszcza w sytuacji tak drastycznej, jak ta dotycząca gwałtu w Warszawie), pośrednio przyczyniają do popełnienia tego przestępstwa. Milczenie jest przyzwoleniem. Brak reakcji jest przyzwoleniem. Nawet więcej. Brak reakcji jest zgodą na to, że dana osoba może odnieść poważny uszczerbek na zdrowiu lub stracić życie.