Jesienne i zimowe wyjazdy były w ostatnich latach mocno utrudnione – głównie ze względu na kolejne fale zakażeń COVID-19. Kiedy mogłoby się już wydawać, że tej zimy obostrzenia (nawet jeśli zostaną nałożone) nie przeszkodzą w urlopie, na horyzoncie pojawił się inny problem. Niektóre hotele mogą być zamknięte zimą – i to wcale nie ze względu na koronawirusa. Rozczarowani mogą też być miłośnicy narciarstwa korzystający z wyciągów. A to dopiero początek.
Hotele zamknięte zimą? To możliwy scenariusz
Podwyżki cen energii elektrycznej być może ominą odbiorców indywidualnych (rząd rozważa zamrożenie cen prądu w 2023 r.). Polacy mogą również skorzystać z dodatku węglowego, a już wkrótce – z innych dodatków do ogrzewania. Takiego szczęścia nie mają jednak firmy, których rachunki drastycznie wzrastają. Już wkrótce możemy mieć zatem do czynienia z falą bankructw – zwłaszcza mniejszych lokali i punktów usługowych, które nie będą w stanie opłacić tak dużych kwot (w dodatku przy relatywnie niewielkim przychodzie).
Skutek drastycznych podwyżek rachunków prawdopodobnie będzie można zaobserwować również w branży hotelarskiej. Jak w rozmowie z propertynews.pl przyznał Marcin Mączyński, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego, niektóre hotele mogą być zamknięte zimą. Część obiektów ma rozważać taki scenariusz właśnie ze względu na rosnące rachunki – czasowe zamknięcie pomogłoby nieco obniżyć koszty. Można się spodziewać, że zamknięcie rozważają przede wszystkim obiekty, które są położone w miejscowościach, które zimą i tak nie notują zbyt dużych wpływów z turystyki. O ile zatem większość hoteli w górach powinna być otwarta, o tyle już np. część obiektów nad jeziorami może czasowo zawiesić działalność.
Jak stwierdził Mączyński, hotelarze będą również szukać innych rozwiązań na obniżenie kosztów. Część obiektów ma planować wyposażenie pokoi w automatyczne wyłączniki światła czy klimatyzacji podczas nieobecności gości. Inne rozważają rezygnację z oświetlania fasad budynków czy instalacji iluminacji świątecznych.
Osoby, które planują zimowy wyjazd, nie powinny mieć też złudzeń co do wyższych kosztów noclegów. Jest więcej niż prawdopodobne, że większość otwartych zimą obiektów zdecyduje się na podniesienie cen.
Inna sprawa, że branża hotelarska musi być przygotowana nie tylko na rosnące koszty, ale też – na niższe przychody. Inflacja sprawia, że w kieszeniach Polaków zostaje coraz mniej. To może poskutkować tym, że na zimowy urlop wybierze się pod koniec tego roku i na początku przyszłego znacznie mniej osób.
Miłośników narciarstwa może czekać niemiła niespodzianka
Nie tylko hotele mogą być zamknięte zimą. Na ten moment nie wiadomo, jaki los czeka wyciągi narciarskie, których funkcjonowanie wiąże się z dużym poborem energii. Kolej linowa jest napędzana przez prąd, a dodatkowo należy przecież uwzględnić koszty oleju napędowego (do ratraków i ciągników) oraz benzyny (do skuterów śnieżnych). Właściciele wyciągów byli przerażeni skalą podwyżek już na początku tego roku. Pod koniec 2022 r. i na początku 2023 r. sytuacja może okazać się już krytyczna.
Na razie nie wiadomo, czy rząd zdecyduje się na wsparcie branży hotelarskiej i wyciągów.