Prawo do spadku powstaje w momencie śmierci spadkodawcy
Wiele osób traktuje majątek swoich bliskich (zwłaszcza leciwych bliskich) jako przyszły spadek. W polskim prawie nie istnieje jednak pojęcie „przyszłego spadku”. Spadek powstaje dopiero w momencie śmierci spadkodawcy, kiedy to pojawia się dziedziczenie (ustawowe bądź testamentowe). Sądy w swoim orzecznictwie podkreślają, że o spadku można mówić dopiero w momencie śmierci spadkodawcy. Przykładem może być wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 2015 roku (I ACa 799/15), w którym sąd podkreślał, że:
Zgodnie z art. 924 k.c. spadek otwiera się z chwilą śmierci spadkodawcy. Pojęcie "otwarcia spadku" oznacza, że z chwilą śmierci spadkodawcy należące do niego prawa i obowiązki majątkowe o charakterze cywilnoprawnym zmieniają swój charakter, stają się spadkiem, a więc pewną wyodrębnioną masą majątkową, poddaną przepisom prawa spadkowego. Prawa i obowiązki niewygasające z chwilą śmierci danej osoby przechodzą, w drodze sankcji generalnej, na określone podmioty. Natomiast stosownie do art. 925 k.c. spadkobierca nabywa spadek z chwilą otwarcia spadku. Prawo polskie łączy nabycie praw i obowiązków wchodzących w skład spadku ze zdarzeniem, jakim jest śmierć spadkodawcy.
Oznacza to, że zanim senior rodu umrze, jego majątek jest jego wyłączną własnością (ewentualnie współwłasnością – na przykład małżeńską), a ingerencja w majątek spadkodawcy nie jest dopuszczalna. Skoro nie istnieje pojęcie przyszłego spadku, nie istnieje również przepis pozwalający na zabezpieczenie przyszłych i niepewnych (zawsze można bowiem powołać spadkobierców testamentem, testament zmienić lub kogoś wydziedziczyć) praw majątkowych.
Niedopuszczalna ingerencja w majątek spadkodawcy
Niestety, często relacje rodzinne schodzą na dalszy plan, gdy pojawia się widmo pieniędzy – w dodatku dużych. Spadkobiercy (czy może raczej potencjalni spadkobiercy) próbują zabezpieczyć przyszły spadek, ograniczając wydatki członków rodziny – potencjalnych spadkodawców.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Pomijając już aspekt moralny (tylko przypomnimy, że pozostawienie po sobie spadku opiewającego na wysokie kwoty nie jest obowiązkiem, a w dorosłym życiu zasadniczo każdy ma prawo jedynie do własnego majątku, czyli tego, co już otrzymał, bądź wypracował), zdaniem sądu jest to prawnie niedopuszczalne. Jak podkreślił Sąd Najwyższy w postanowieniu z 29 stycznia 2025 roku (III KK 568/24):
Do chwili śmierci spadkodawcy nikt, w tym spadkobiercy ustawowi, nie mają choćby ekspektatywy prawa do spadku, a tym bardziej do przedmiotów majątkowych, które mogłyby potencjalnie wejść w skład spadku (np. kwota ewentualnego odszkodowania). Spadkodawca ma bowiem prawo dysponowania składnikami swojego majątku (ich zużycia), uszczuplenia przyszłej masy spadkowej oraz podejmowania decyzji niekorzystnych z punktu widzenia interesów jego przyszłych spadkobierców.
Ten wyrok jest bardzo ważny z punktu widzenia potencjalnych spadkodawców i przyszłych spadkobierców. Otóż Sąd Najwyższy przypomniał w ten sposób, że jeżeli nestor rodu zamierza w ostatnich latach życia wydawać olbrzymie kwoty na przyjemności, zwiedzać świat, kupować nawet najbardziej absurdalne przedmioty, o których zawsze marzył, czy też zostać mecenasem sztuki i wspierać finansowo artystów – ma do tego pełne prawo. Nawet kosztem uszczuplenia swojego majątku w taki sposób, że nie zostawi niczego swoim spadkobiercom.
Ingerencja w majątek spadkodawcy tylko w przypadku, gdy ten nie może sam zarządzać finansami
Każdy ma prawo żyć po swojemu i dowolnie (pod warunkiem, że będzie to zgodne z prawem – w tym przypadku jednak przez prawo należy rozumieć raczej kodeks karny) rozporządzać swoim majątkiem i nie można mu tego ograniczyć. Spadkobiercy, którzy próbują zabezpieczyć swój przyszły majątek, powinni się zastanowić, jakby się czuli w momencie, gdyby to im kazał ktoś oszczędzać, aby w przyszłości za te pieniądze mogły bawić się ich dzieci.
Ingerencja w majątek spadkodawcy (oczywiście przyszłego spadkodawcy) jest możliwa jedynie w przypadku, gdy ten nie jest w stanie samodzielnie prowadzić swoich spraw – na przykład w wyniku choroby psychicznej, czy też demencji. W takich sytuacjach jednak konieczne będzie ubezwłasnowolnienie, ewentualnie próba kwestionowania wszystkich czynności prawnych ze względu na wady oświadczenia woli (ta droga jest jednak wyboista i nie zawsze skuteczna).