Jacek Sasin, eufemistycznie mówiąc, nie jest uznawany za człowieka sukcesu. Mimo tego, na brak pracy narzekać nie może. Teraz będzie miał jej jeszcze więcej – właśnie został pełnomocnikiem rządu ds. organizacji Igrzysk Europejskich.
Wbrew pozorom, niewielu jest polityków, którzy na stałe trafili do popkultury. Na pewno Aleksander Kwaśniewski, na pewno Jarosław Kaczyński. Pewnie też Andrzej Duda. Ostatnio ten „zaszczyt” spotkał też Jacka Sasina, który zorganizował za 70 mln zł wybory kopertowe, które się nie odbyły. W przeszłości miał zresztą więcej podobnych sukcesów.
Jednak mimo wszystko, Jacek Sasin ciągle awansuje, ciągle może liczyć na jakieś nowe, intratne prace. 51-letni, więc ciągle stosunkowo młody polityk, jest obecnie szefem potężnego resortu aktywów państwowych i wicepremierem. Ale teraz jest kimś jeszcze – pełnomocnikiem do spraw Igrzysk Europejskich.
Jacek Sasin przed nowym wyzwaniem
W resorcie zarządzanym przez Sasina właśnie zostało utworzone Biuro Koordynacji Igrzysk Europejskich 2023. Na jego czele stanie pełnomocnik rządu ds. organizacji imprezy – a został nim nie kto inny, jak… wicepremier Jacek Sasin.
Zadanie to całkiem poważne, bo w 2023 roku imprezę zorganizuje Kraków. Nowy pełnomocnik zresztą nie kryje dumy. „Powrót do normalności będzie wymagać gospodarczych impulsów. Przygotowanie wydarzenia sportowego, które zgromadzi zawodników i kibiców z 50 krajów Europy, może być jednym z elementów” – napisał wicepremier na Twitterze.
Czym są Igrzyska Europejskie? Nazwa jest podobna do Igrzysk Olimpijskich – i to w zasadzie słuszne skojarzenie. Igrzyskami Europejskimi zarządza Europejski Komitet Olimpijski. To też wielka, multidyscyplinarna impreza sportowa, która jest organizowana co cztery lata.
Jednocześnie impreza jest to stosunkowo młoda. Pierwsza jej edycja została zorganizowana w 2015 r., na pograniczu Europy – w Baku w Azerbejdżanie. Kolejne Igrzyska odbyły się cztery lata później, w stolicy Białorusi.
Jacek Sasin. Do kilkunastu/kilkudziesięciu razy sztuka?
Czy Jacek Sasin podoła zadaniu? Do tej pory wielkich sukcesów nie miał. Nie udało mu się w 2017 r. powiększyć Warszawy o 32 okoliczne gminy i utworzyć z nich wielkiej metropolii z jednym prezydentem. Nie udało mu się też zostać prezydentem niepowiększonej Warszawy, choć próbował nieraz.
Jego szefowanie resortowi aktywów państwowych też trudno uznać za sukces. Nawet z czysto partyjnej perspektywy. Sasin bowiem miał zrobić porządek w spółkach skarbu państwa i sprawić, że kontrola nad nimi powróci na Nowogrodzką. Tymczasem spółki ciągle są osobnymi księstwami, z dość rozproszoną władzą.
O wyborach za 70 mln już nie wspominamy – w końcu z tej historii do dziś śmieje się cały internet, nawet firma InPost się nie powstrzymała. Wicepremier próbował swoich sił w propagandzie. W pewnym momencie na przykład uznał, że winę za pandemię można zrzucić na lekarzy. Cóż za zaskoczenie, znów się nie udało.
Ale może wicepremierowi coś się jednak wreszcie uda? Nie podsumujemy, że „do trzech razy sztuka”, bo Sasin wykorzystał ich już znacznie więcej. Ale może wyjdzie mu za kilkunastym razem?
Fot.: KPRM/Flickr