Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TV Republika: „jest wielka kwestia rozliczenia tego co Niemcy są nam winni”.
„My naprawdę pomocy, jeżeli chodzi o demokrację, ze strony Niemiec nie potrzebujemy. Tu jest ciągle wielka, bardzo wielka kwestia rozliczenia naszych wzajemnych stosunków i tego wszystkiego, co Niemcy są nam winni, a są nam winni bardzo, bardzo dużo w każdym wymiarze, począwszy od moralnego, skończywszy na ekonomicznym. ” – komentował Jarosław Kaczyński niepochlebne nastawienie niemieckich mediów do rządów jego partii, szczególnie w okresie – chyba można tak to już nazwać – wojny o Trybunał.
Niewątpliwie rządy Prawa i Sprawiedliwości nie mają dobrej prasy na Zachodzie. Przodują tutaj nasi sąsiedzi zza Odry, którzy są pełni obaw, że „dobre, sąsiedzkie kontakty” mogą zostać zaburzone przez – jak to opisuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung” – „narodowych konserwatystów”. I taka też retoryka stosowana jest coraz częściej przez niemieckich komentatorów.
„Nowy rząd chce odebrać prokuraturze generalnej niezależność; publiczne radio i telewizja mają zostać w ciągu pół roku przebudowane w taki sposób, że znajdą się pod kontrolą rządu” – grzmi dalej, nomen omen, konserwatywny niemiecki dziennik.
Dlatego też nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego, ubieranego przez Zachód w szaty polskiego Victora Orbána –
(…) Ja mogę powiedzieć tylko jedno – ten rachunek krzywd po polskiej stronie jest ogromny i powtarzam, w ciągu tych 70 już lat, które minęły od końca wojny, te sprawy nie zostały nigdy załatwione i w sensie prawnym są aktualne, bo jak wiemy, to zostało niedawno przez pana Kostrzewę-Zorbasa odkryte, ta nasza rezygnacja z odszkodowań nigdy nie została zarejestrowana przez odpowiedni organ rejestracji Organizacji Narodów Zjednoczonych, czyli w sensie prawnym tego w ogóle nie ma. Droga jest otwarta i w Niemczech też się powinno o tym pamiętać”.
To nie pierwszy raz kiedy padają podobne głosy z prawego sektora polskiej polityki. W 2004 roku, na polecenie ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego oszacowano, że straty jakie poniosła stolica wynoszą 45,3 mld dolarów.
W 2014 roku, na łamach internetowego serwisu „wSieci.pl” politolog i dziennikarz, Grzegorz Kostrzewa-Zorbas obliczył, że łączne straty jakie poniosła Polska z powodu działań III Rzeszy wynoszą, bagatela, 2,738 biliona złotych. Właśnie na tekst Kostrzewy-Zorbasa, powołuje się w swoich słowach Kaczyński, mówiąc o otwartej drodze dla postulatów o odszkodowania.
70 lat po II Wojnie Światowej, również Grecja zażądała podobnego zadośćuczynienia ze strony Niemiec. Straty wyceniono tym razem na 278,7 mld euro. Nietrudno zauważyć, że ów postulat zbiegł się w czasie z ciężką sytuacją finansową Hellady, do której to doprowadziły według Greków drakońskie pożyczki udzielane przez naszego zachodniego sąsiada.
I choć liczby kuszą i porażają, tak śmiało można założyć, że możliwość uzyskania pełnej rekompensaty od Niemiec za II Wojnę Światową, jest mniej więcej taka, jak na znalezienie Złotego pociągu – pozostawia na pewno duże pole dla wyobraźni.