REKLAMA
  1. Home -
  2. Państwo -
  3. Rząd kompletnie nie przygotował się na drugą falę koronawirusa. Zamiast tego zajmował się wyborami Sasina, miejscem Ziobry w rządzie czy walką z LGBT
Rząd kompletnie nie przygotował się na drugą falę koronawirusa. Zamiast tego zajmował się wyborami Sasina, miejscem Ziobry w rządzie czy walką z LGBT

W drugiej połowie roku czeka nas gwałtowny wzrost zakażeń, druga, jesienna fala koronawirusa - trąbili eksperci przez całe wakacje. Rząd jakoś nie chciał ich słuchać. Zajmował się przez ten czas innymi sprawami: wyborami Sasina, miejscem Ziobry w rządzie, "piątką dla zwierząt", czy, ponad wszystko, walką z LGBT.

Jerzy Wilczek13.10.2020 10:06
Państwo

Pierwsza fala koronawirusa zaskoczyła wszystkich. Mało kto przewidywał, że tajemniczy wirus z Wuhan będzie siał takie spustoszenie. Reakcje rządów były więc początkowo bardzo różne - i często chaotyczne. Jedne od razu decydowały się na pełny lockdown, inne długo utrzymywały życie w swoich krajach w normalnym trybie.

Ten chaos w marcu jednak można było zrozumieć. Trudniej jednak to pojąć z perspektywy października. Latem wirus był "w odwrocie", co zresztą polski rząd uznał za swój wielki sukces. A premier Morawiecki ogłosił, że wojnę z koronawirusem po prostu wygraliśmy.

REKLAMA

Eksperci pukali się w głowę. Przekonywali, że odwrót wirusa latem jest tylko czasowy. A każdy niemal każdy wirus "wraca" jesienią. Czemu? Po pierwsze, spada wtedy odporność organizmu. Po drugie, rzadziej w domach wietrzymy i odkręcamy kaloryfery - a wtedy wirus ma lepsze warunki do rozwoju. Po trzecie - po prostu gdy jest zimniej, częściej gromadzimy się w grupach.

Jednym słowem - jesienna fala koronawirusa wydawała się nieunikniona jeszcze wiosną. Co zrobił rząd, by nas do niej przygotować?

REKLAMA

Jesienna fala koronawirusa. Rząd wolał walczyć z LGBT

Można mieć wrażenie, że po wprowadzeniu tarcz i po obluzowaniu wiosennych ograniczeń, rząd Morawieckiego stwierdził, że nie ma dalej sensu zajmować się koronawirusem.

Na warsztat weszły więc inne sprawy - na początku "wybory Sasina" za 70 mln zł. Potem mieliśmy sagę o koalicjantach. Najpierw PiS walczył na śmierć i życie z partią Gowina, potem jakoś się z nią pogodził. Potem walczył na śmierć i życie z partią Ziobry i jakoś się pogodził. W tle była "piątka dla zwierząt" i rekonstrukcja rządu, która pochłaniała większość energii naszej klasy politycznej.

REKLAMA

Nie można oczywiście nie wspomnieć o kwestii LGBT, która rozgrzewała przez cały sezon rządzących, media oraz Kościół.

W przerwach pomiędzy walką z LGBT i walką pomiędzy sobą, politycy Zjednoczonej Prawicy przygotowywali się do tzw. JOP - Jesiennej Ofensywy Programowej. W jej ramach mają się dalej rozprawiać z sądami, samorządami i, ponad wszystko, z niezależnymi mediami.

REKLAMA

Po co to wszystko przypominamy? Cóż, dzięki temu łatwiej zrozumieć, że rząd zupełnie nie miał czasu na przygotowanie się na drugą falę koronawirusa.

Nie ma więc żadnej strategii - najpierw rząd bez mrugnięcia okiem wysyła dzieci do szkół, by chwilę później robić z całej Polski "żółtą strefę". A my ciągle nie wiemy, jak rząd zamierza działać w najbliższych miesiącach. Może wykorzystany będzie jeden z czterech scenariuszy nowych obostrzeń w Polsce, o których mówią eksperci? A może będzie raczej ciągłe dryfowanie?

Jeśli brak strategii, to trudno mówić o taktyce. Nieprzygotowane do drugiej fali mamy szpitale, DPS-y, szkoły... Lekarze i pielęgniarki są wykończeni, nauczyciele boją się chodzić do szkół. Dodzwonienie się do Sanepidu z kolei dziś graniczy z cudem.

A przypadków mamy już więcej niż Niemcy czy Włosi. U nich początek epidemii wyglądał nieporównywalnie gorzej niż w Polsce. Ale tamtejsi politycy przynajmniej odrobili jakieś lekcje. U nas byli głównie zainteresowani propagandą sukcesu. Jesienna fala koronawirusa niestety mówi teraz: "sprawdzam".

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi