W czwartek mieliśmy 4280 nowych przypadków koronawirusa (dziś już: 4739). To więcej niż w ponad dwa razy większych Niemczech - choć tam też sytuacja jest uważana za bardzo poważną. Dane z wczoraj z tego kraju mówią o 4058 przypadkach.
Sytuacja robi się coraz poważniejsza we Włoszech - choć na szczęście ciągle jest tam zdecydowanie mniej zakażeń niż na początku roku. Wczoraj w trakcie doby przybyło 3,6 tys. nowych przypadków.
Zdecydowanie lepiej (pod względem nowych zakażeń) niż w Polsce jest też w Szwecji. Kraj od początku stosował alternatywną politykę wobec wirusa i nie zdecydował się na szeroki lockdown. Obecnie w kraju jest poniżej 600 nowych przypadków na dobę. To znacznie mniej niż u nas - nawet biorąc poprawkę na to, że ten kraj jest niemal cztery razy mniejszy niż Polska.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Polskie zakażenia na tle Europy. Nie tylko Polska ma problem
Nie jest jednak tak, że tylko w Polsce sytuacja przyspiesza - i tylko u nas trzeba wprowadzać takie środki, jak cała Polska w strefie żółtej.
Koronawirus jest coraz większym problemem w Czechach. Ten kraj wyjątkowo szybko "odmrażał" się po lockdownie - jeszcze latem noszenie maseczek w sklepach czy w komunikacji miejskiej nie było tam obowiązkowe. Teraz Czesi mają już 5,3 tys. nowych przypadków dziennie (dane z wczoraj).
Bardzo źle jest w Wielkiej Brytanii - tam notuje się kilkanaście tysięcy nowych przypadków, a bywały dni, że było ich ponad 22 tys. Niewiele mniej jest ich we Francji.
Dzienna liczba nowych przypadków od początku pandemii do 7 października, fot: worldometers.info
Polskie zakażenia na tle Europy. Wszystkie przypadki i zgony
Łącznie mamy do tej pory ponad 116 tys. przypadków i ponad 2,9 tys. zgonów. To ciągle stosunkowo niedużo w porównaniu z innymi krajami Europy.
W Niemczech wszystkich zakażeń jest trzy razy tyle, a liczba zgonów dobija do 10 tysięcy. We Włoszech natomiast to już prawie 340 tysięcy - i 36 tys. zgonów.
W porównywalnej do Polski jeśli chodzi o liczbę mieszkańców Hiszpanii (46 mln osób), przypadków było niemal 850 tysięcy, a zgonów - 32 tys.
Jednak marne to pocieszenie, bo epidemia w Polsce ewidentnie przyspiesza. No i mało który szef europejskiego rządu mówił latem, że koronawirus jest w odwrocie i nie trzeba się go bać. A to mówił Mateusz Morawiecki. Tu też możemy się jakoś marnie pocieszyć, że nasz premier przynajmniej nie zdejmuje publicznie maski i nie namawia już do lekceważenia choroby. A to robi Donald Trump, prezydent kraju z 7,7 mln zakażeń, który zresztą sam zachorował na COVID-19.
Może to dlatego, że u nas wyborów na horyzoncie na razie nie ma, w USA mają się one odbyć już na początku listopada?