Youtube, Kacper Beauty Vlog i walka o wpływy
Moda na ekologię i naturalność wkracza w różne dziedziny naszego życia. Przybiera też różne formy. Coraz bardziej lubimy wiedzieć, co kupujemy i jak dane produkty wpływają na nas i otaczający nas świat. Właśnie w te tony uderza tematyka youtubowego vloga Kacper Beauty Vlog i właśnie te tony nie spodobały się Polskiemu Związkowi Kosmetycznego. Cóż, krytyka rzadko kiedy jest znoszona dobrze, a tu dodatkowo stawką jest również popularność wśród konsumentów.
Tak się składa, że vloger zyskuje na popularności, jego kanał o nazwie Kacper Beauty Vlog ma obecnie ponad 70 tys. subskrybentów, a każdy odcinek ogląda średnio kilkadziesiąt tysięcy osób. Tematyka kanału skupia się wokół kosmetyków, dokładnej analizie składów kosmetyków najpopularniejszych firm kosmetycznych. W jego opinii marki, które znamy od wielu lat, produkują kosmetyki, które mogą być dla nas szkodliwe. Takie stwierdzenia oddziałują na wyobraźnię konsumentów i raczej nie zachęcają do sięgania po te produkty w sklepie.
Tak zdecydowana reakcja Związku jest trochę niezrozumiała. W sieci możemy odnaleźć mnóstwo kanałów, czy profili, które zajmują się podobną tematyką. Należą do nich choćby bardzo popularny profil Czytamy Etykiety, na którym analiza składów popularnych kosmetyków pojawiała się niejednokrotnie i również zwracała uwagę na szkodliwość użytych składników.
Co więc tak bardzo zaniepokoiło PZK? W wydanym oświadczeniu powołują się na liczne zapytania na temat merytorycznej strony podawanych przez vlogera informacji. W opinii Związku oczywiście publikowane na YouTube materiały nie są zgodne ze stanem wiedzy. Do tego są one nieetycznie i szkodliwie społecznie. Powołuje się również na zgodność wszystkich wprowadzanych do obrotu kosmetyków z normami UE.
Dozwolona krytyka niedozwolona w przypadku kosmetyków?
Spór nie powinien budzić zdziwienia. Media społecznościowe to dziś potężne narzędzie promocyjne. Warto wspomnieć choćby Festiwal Kobiet Internetu, który został zorganizowany głównie ze względu na promocję miasta Gdańsk w mediach społecznościowych. Nie powinno więc dziwić, że producenci zaczynają przywiązywać coraz większą wagę nie tylko do tych pozytywnych reklam w internecie, ale również do tych negatywnych. Oddolne inicjatywy zawsze wydają się bardziej prawdziwe. A do wygłaszania opinii prawo ma każdy konsument.
Z punktu widzenia prawa działalność tego typu mieści w zakresie dozwolonej krytyki. Vlogerzy, czy blogerzy wygłaszają własne opinie, do których mają prawo. Cóż, żyjemy w takich czasach, w których każdy może wierzyć w co chce. Obojętnie, czy będą to poglądy filozoficzne, religijne, czy kosmetyczne. Również badania naukowe to dziś niedostatecznie wiarogodne odwołanie. Jedni w nie wierzą inni nie, a one same zmieniają się jak w kalejdoskopie. Może dlatego większość z nas woli polegać na opinii kogoś podobnego do nas samych, nieobłożonego tłumem specjalistów od marketingu.