Procedowana nowelizacja przepisów covidowych zakłada dodanie kontrowersyjnej regulacji. Jeżeli prawo zostanie uchwalone, to pojawi się kara za niewskazanie osób, z którymi miało się kontakt. Wyjątkowo wysoka i dotkliwa — bo administracyjna.
Kara za niewskazanie osób, z którymi miało się kontakt
Powszechnym problemem w walce z epidemią jest to, że osoby zakażone bardzo często umyślnie zatajają krąg osób, z którymi mają kontakt. Kwarantanna jest bowiem kłopotliwa. Szczególnie w obliczu różnych planów, a także faktu zatrudnienia. Osoby zatrudnione na umowach cywilnoprawnych (lub na czarno) nie mogą sobie pozwolić na nagłą, a jednocześnie długą absencję.
Jest to duży problem, który wydali się dostrzec rządzący. Niestety, wybrano rozwiązanie najgorsze z możliwych — czyli, kolokwialnie mówiąc, maczugę, którą można walić na oślep — karę administracyjną.
W Sejmie pojawił się rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi, oraz niektórych innych ustaw. Jedną z propozycji jest rozszerzenie katalogu czynów, za które grozi kara administracyjna. W projekcie nowelizacji znajduje się przepis, zgodnie z którym
Kto nie udziela żądanych informacji, o których mowa w art. 32a ust. 1 albo udziela ich w niepełnym zakresie albo udziela informacji nieprawdziwej, podlega karze pieniężnej w wysokości od 5000 zł do 30 000 zł.
Żądane informacje dotyczą dochodzenia epidemiologicznego, czyli — m.in. — informacje o osobach, które miały styczność z osobą zakażoną.
Kary trudno będzie uniknąć
Dodany ma zostać także przepis, zgodnie z którym kary nie nakłada się, w przypadku gdy z zebranych przez organ prowadzący postępowanie dowodów i okoliczności sprawy nie wynika, że podmiot zobowiązany miał wpływ na powstanie naruszenia bądź posiadał żądane informacje.
Administracyjna kara pieniężna jest konstrukcją kontrowersyjną samą w sobie, o czym wielokrotnie pisałem. Nie dość, że z natury jest wątpliwa co do legalności z uwagi na zasadę ne bis in idem (tj. możliwość ukarania obywatela dwa razy za to samo: grzywną/mandatem i karą administracyjną), to samo jej stosowanie pozostawia wiele do życzenia.
Sądy administracyjne wielokrotnie wytykały organom, że te notorycznie odmawiały obywatelowi udziału w postępowaniu. Orzekano o karach bez wysłuchania tego, co do powiedzenia ma obywatel. Kara administracyjna jest ponadto natychmiastowo wymagalna, a odwołanie tej wymagalności nie wstrzymuje. Skutkiem czego należy całą kwotę uiścić bez względu na fakt odwołania się od decyzji.
Kara za niewskazanie osób, z którymi miało się kontakt, jest dosyć wątpliwa z natury. Po pierwsze, trudno poważnie traktować taką konstrukcję z uwagi na rzeczywistość. Organ nie jest w stanie czytać w myślach obywatela, ani nawet go jakkolwiek śledzić. Wykazanie kłamstwa w zakresie ewentualnych — zatajonych — kontaktów jest zatem w zasadzie niemożliwe.
Po drugie, z uwagi na charakter postępowania w przedmiocie nałożenia kary administracyjnej, może dochodzić do sytuacji, w których organ dowolnie będzie interpretował, czy w danej sytuacji obywatel udzielił wszystkich informacji, czy też niektóre zataił. Jest to ogromna niepewność co do prawa, przy jednoczesnych wątpliwościach co do samej sensowności istnienia takiego rozwiązania.