Kara za szczekanie psa została nałożona na jego właścicielkę przez elbląski sąd. Czy to oznacza, że pies nie ma prawa szczekać?

Gorące tematy Codzienne Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (1222)
Kara za szczekanie psa została nałożona na jego właścicielkę przez elbląski sąd. Czy to oznacza, że pies nie ma prawa szczekać?

Sąd w Elblągu nałożył karę za szczekanie psa na właścicielkę czworonoga. Okazuje się, że psia natura nie zawsze stanowi element determinujący o braku wykroczenia, a czasami może wyrażać się w nieodpowiednim jego utrzymywaniu.

Kara za szczekanie psa

Serwis lokalny „info.elblag.pl” opisuje w pewien sposób precedensowy wyrok sądu. Sąd Okręgowy w Elblągu (po odwołaniu) uznał obwinioną p. Ewę – właścicielkę 8-letniego owczarka niemieckiego – winną popełnienia wykroczenia, polegającego na tym, że nie utrzymuje swojego psa w sposób odpowiedni, czego skutkiem jest nadmierny hałas, denerwujący jej sąsiada. Ukarał ją naganą.

Wydaje się, że chodzi tutaj o czyn z art. art. 51. § 1 Kodeksu wykroczeń.

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Pies nie podlega oczywiście odpowiedzialności wykroczeniowej i – chociaż faktycznie zgodnie z prawem nie jest rzeczą – zwierzęta czasem traktuje się jak swoiste narzędzia, za pomocą których ich właściciele, poprzez zaniechania, mogą popełniać wykroczenia.

Tak też jest możliwe jest ukaranie właściciela za hałas generowany przez psa, który wynika z nieodpowiedniego utrzymywania czworonoga.

Smutny koniec historii

Przywołany we wstępie portal dodaje, że właścicielka szuka nowego domu dla swojego czworonoga. Kobieta wprawdzie mieszka nie w bloku, a na osiedlu domków jednorodzinnych, a pies nie jest zamknięty w domu, a także biega po przydomowym ogrodzie, ale hałas wywoływany przez szczekanie owczarka występował i denerwował sąsiada.

Kobieta wskazuje, że nie chodzi tutaj o samo wykroczenie, a o konflikt sąsiedzki. Mężczyzna dokumentował zachowania psa i przedstawił w sądzie szereg nagrań. Sama kobieta w rozmowie z portalem „info.elblag.pl” wyjaśnia swoją wersję wydarzeń, na końcu konkludując:

Nie rozumiem tego wyroku. Żadna z osób, które na potrzeby sprawy miały kontakt z Fado, nie stwierdziła, żeby szczekał on w sposób uciążliwy. Owszem zdarza mu się, jak każdemu innemu psu, zaszczekać na widok innych psów. Ale to przecież nie jest to non stop.

Sprawa jest precedensowa, przykra, ale nie do końca kontrowersyjna.

Częstsze wyroki tego typu?

Sprawa jest przykra przede wszystkim dlatego, że właścicielka owczarka niejako musi rozstać się się ze swoim pupilem. Z drugiej strony pokazuje bardzo trudny do rozważenia konflikt pomiędzy tym, co społecznie uznaje się za normalne, a tym, co jest uciążliwą dla otoczenia przesadą.

Wiadomo, że psy szczekają. Nie da się zmienić natury zwierzęcia, podobnie jak tego, że ludzie bardzo chętnie pod swoim dachem żyją ze swoimi czworonogami. Nie jest to nic nadzwyczajnego, a nawet wpisuje się nie tyle w kulturę europejską, ile – po prostu – ludzką.

Jest jednak pewna granica, która w każdym przypadku znajduje się w innym miejscu. W tym wypadku – zapewne dzięki materiałowi dowodowemu, nazwanemu „sąsiedzką złośliwością” – udało się sądowi ocenić uciążliwość szczekania psa. Jeżeli owczarek ujadał bez przerwy, zakłócając sąsiadom życie, to nic dziwnego, że kobietę uznano winną.

Mandat za szczekanie psa, czy inna kara – w tym wypadku nagana nałożona przez sąd – jest jak najbardziej możliwa.