- Home -
- Lokowanie produktu -
- Musimy w końcu zrozumieć, że karta SIM to problem i zagrożenie
W świecie, w którym można założyć konto bankowe bez wychodzenia z domu, a nawet z łóżka, tradycyjna karta SIM zmusza nas do zachowań rodem z 2003 roku. Idź do salonu, kup, okaż dowód, zarejestruj — i nie wiadomo co jeszcze.

Na szczęście rynek telekomunikacyjny dogania cyfrową rewolucję. Pojawili się operatorzy — jak chociażby Mobile Vikings — którzy całkowicie rezygnują z biurokracji i stawiają na nowoczesność. W końcu eSIM + cyfrowy onboarding to duet na miarę 2025 roku, który łączy w sobie wygodę, bezpieczeństwo, a nawet korzyści ekologiczne.
Ale jakie eSIM? Ja mam swoją kartę SIM i wszystko mi działa.
Karty SIM maleją w oczach. Doskonale pamiętam swój pierwszy telefon — Samsung Monte — i pierwszą kartę SIM, a właściwie już micro SIM. W końcu należę (jeszcze) do tej młodszej części społeczeństwa. Od chwili pojawienia się standardu SIM karty stawały się coraz mniejsze. Na początku (1991) mieliśmy full-size SIM — wielkości karty płatniczej. Później, przez wielu uznawane za „standardowe”, pojawiły się mini SIM (1996), następnie nieco mniejsze micro SIM (2003), aż wreszcie nano SIM (2012) — sam złoty czip. Wielu nadal nie wie jednak, że to nie koniec ewolucji. Najwyższy czas to zmienić.
Pierwsze dyskusje nt. „zniknięcia” kart SIM podjęto w 2010 roku. Po latach prac, w lutym 2016 roku, na rynku pojawił się Samsung Gear S2, czyli pierwsze urządzenie z eSIM – wbudowanym modułem, który pełnił rolę tradycyjnej karty SIM. Tym samym rozwiązano problem dostępu do internetu na smartwatchach. Nie trzeba być już teraz zdanym wyłącznie na dostęp do internetu w telefonie.
Ale jak to, karta SIM zniknęła? Oczywiście tylko fizycznie. Zamiast wkładania wymiennej, plastikowej karty, „wgrywamy” na urządzenie nasz numer telefonu. Wszystko działa tak samo – możemy dzwonić, smsować, przeglądać internet. Różnica jest jedna – karty eSIM nie da się z telefonu wyjąć. Nie da się jej ukraść, zgubić. W razie fizycznej utraty urządzenia możemy liczyć na wsparcie operatora, który umożliwi nam zainstalowanie naszego numeru na innym urządzeniu. Jeśli zgubiłbyś telefon za granicą, nie musiałbyś wracać do kraju, aby odebrać swoją nową kartę. Coraz więcej sieci oferuje takie rozwiązania – także te działające całkowicie online, jak np. Mobile Vikings.
Karta SIM, czyli okazja dla przestępców
Wyobraźmy sobie „wspaniały” dla nas scenariusz. Ktoś dzwoni do naszego operatora, podaje nasze dane, przechodzi weryfikację, udaje mu się zablokować naszą kartę SIM. My jednocześnie o niczym nie wiemy. Nasz numer telefonu zostaje przeniesiony na kartę kontrolowaną przez oszusta. Od teraz może swobodnie nawiązywać połączenia, wysyłać i odbierać SMS-y. Ma też potencjalnie dostęp do wszystkich systemów weryfikacji dwuetapowej, jeśli oparliśmy je na numerze telefonu. Wszystko jest zagrożone – od naszych mediów społecznościowych po konto bankowe.
Takie zjawisko nazywa się SIM swappingiem. To przestępstwo, ale czy to słowo działa jeszcze na kogoś odstraszająco? To my musimy lepiej się zabezpieczać. Jednym ze sposobów jest właśnie odejście od tradycyjnych kart SIM na rzecz eSIM. Tej „karty” nikt nie ukradnie ze sklepu, nie prześlemy jej kurierem. Krąży mniej danych, ryzyko udanego ataku z zewnątrz jest nieporównywalnie niższe.
Owszem, wybór eSIM nie zapewni nam nigdy stuprocentowej pewności, że nie wydarzy się nic niepożądanego. Technologia to jedno, ale nie zapominajmy o zdrowym rozsądku. To zazwyczaj on stoi na pierwszej linii ognia w starciu z cyberprzestępcami.
eSIM to przyszłość
Zaczęło się tak niewinnie – od jednego smartwatcha w 2016 roku. W Polsce po raz pierwszy skorzystaliśmy z eSIM w 2019 roku. Pomimo tego w Europie prawdopodobnie nadal nie ma takiej samej świadomości tego standardu jak w Stanach Zjednoczonych. Słyszeliście o tym, że już iPhone 14, który miał premierę w 2022 roku, pojawił się bez fizycznej szufladki na kartę SIM? Tak, iPhone’y wydawane na rynek amerykański obsługują wyłącznie eSIM.
Według raportu Trusted Connectivity Alliance (TCA), rok 2024 był przełomowy dla standardu eSIM. W zeszłym roku dostarczono ponad 503 miliony modułów eSIM na całym świecie, czyli o 35% więcej niż rok wcześniej. Liczba instalowanych profili eSIM przez użytkowników wzrosła o 56%. To nie jest chwilowy trend – to kolejny krok rozwoju technologicznego.
Badania szacują, że w tym roku aż 60% wszystkich sprzedanych smartfonów będzie obsługiwało standard eSIM. Do 2027 roku eSIM ma być obecne w 5 miliardach urządzeń. Skąd ta kosmiczna liczba? Bo eSIM to nie tylko smartfony i zegarki. To także urządzenia IoT (Internet of Things), czyli… tak naprawdę wszystko, co nas otacza. Od projektów tzw. inteligentnych miast, na które składają się m.in. czujniki jakości powietrza, systemy monitorowania ruchu, przez urządzenia medyczne, które – mając dostęp do internetu – monitorują i przekazują dalej informacje o stanie zdrowia pacjenta, urządzenia transportowe, logistyczne, przemysłowe, aż po nasze „inteligentne domy”, czyli smart homes.
W 2030 roku ma już być aż 14 miliardów urządzeń wykorzystujących standard eSIM. Jednocześnie 80% dostarczanych smartfonów ma być wyposażonych w ten komponent. Statista podaje, że w 2018 roku mieliśmy do dyspozycji łącznie 7 modeli smartfonów wykorzystujących eSIM. Dwa lata później liczba wzrosła do 42, a w 2023 roku wyniosła aż 139. Liczba ta z roku na rok rośnie – eSIM nie jest już zarezerwowane tylko dla flagowych modeli. Dobrym przykładem może być np. Samsung, który udostępnia eSIM nawet w najtańszych modelach z serii A.
Cyfrowa transformacja telekomunikacji
Portal Mobilise podaje, że do końca 2025 roku aż 98% operatorów komórkowych na świecie ma mieć w swojej ofercie dostęp do eSIM. Wybór eSIM to jednak często nie tylko zwykły kaprys – byleby tylko skorzystać z czegoś nowszego. To po prostu wygoda. Ludzie są coraz bardziej zaradni technologicznie – potrafią załatwiać sprawy zdalnie, nie muszą i nie chcą udawać się z każdą drobnostką do biura obsługi. Skoro udało się to w bankach i wielu urzędach publicznych, to dlaczego nie w telekomunikacji?
Tutaj pojawia się wyzwanie, przed którym stają dziś operatorzy komórkowi. Cyfrowy onboarding stanie się standardem oczekiwanym przez klientów. Za tym nowoczesnym sformułowaniem kryje się w pełni zdalny proces rejestracji i aktywacji usług – bez kolejek, bez fizycznych dokumentów, bez wizyty w salonie. Nowy numer aktywowany w kilka minut, bez ruszania się z domu, o dowolnej porze dnia. Nie czekamy na kuriera, nie szukamy kiosku ze starterami. Pamiętajmy jednak, że szybkość to nie jedyna rzecz, którą powinniśmy się kierować.
Mobile Vikings jest jednym z pionierów cyfrowej transformacji telekomunikacji w Polsce. Operator od lat promuje załatwianie spraw całkowicie online. Jak to zrobić? Na samym początku sprawdzamy, czy nasze urządzenie obsługuje eSIM (na stronie Mobile Vikings znajduje się pełny spis urządzeń według marek). Jak wspominałem – coraz rzadziej spotykamy smartfony bez tego modułu, ale lepiej się upewnić. Jeśli wszystko gra, potwierdzamy naszą tożsamość mObywatelem lub przez bankowość elektroniczną. Zainstalować eSIM możemy poprzez zeskanowanie kodu QR lub ręczne wprowadzenie odpowiednich danych. Ile nam to zajmie? Kilka minut? Szybko, sprawnie, a co najważniejsze – bezpiecznie.
Vikingowie stawiają na minimalizm danych. Brak zbędnych zgód, ukrytych checkboxów czy opcji domyślnych zaznaczonych „dla naszej wygody”. To my decydujemy, co udostępniamy, kiedy i komu. Nasze dane są przetwarzane wyłącznie przez wewnętrzne systemy Mobile Vikings. Przechowywane jest tylko niezbędne minimum potrzebne do świadczenia usług. Nie musimy podpinać się pod wieloletnie umowy czy zobowiązania. Jeśli coś nam nie będzie pasować – bez problemu zmienimy lub zrezygnujemy z naszego planu w dowolnym momencie. Czy mówiłem już, że wszystko zrobimy elektronicznie, bez wychodzenia z domu?
Nie wierzę, że podróżujesz i nadal nie korzystasz z eSIM
Pojawienie się modelu eSIM to znaczący przełom dla takich jak ja – lubiących podróżować. Obecne smartfony pozwalają na instalację wielu kart eSIM jednocześnie. Sam posiadam na swoim urządzeniu wiele kart – każda z nich przypisana do innego kraju. Wystarczy, że przed wyjazdem doładuję odpowiednią kartę, a po wylądowaniu na miejscu aktywuję ją na telefonie – i to właśnie ta eSIM zajmuje się transmisją danych komórkowych.
Na swoim telefonie mam m.in. karty podpisane „USA”, „Hiszpania”, „Francja” czy „Gruzja”, które tylko czekają, aż je doładuję i włączę z powrotem. Nie mam już z tyłu głowy ograniczenia, że mogę włożyć maksymalnie dwie fizyczne karty SIM. Swobodnie wybieram, z której karty dzwonię, smsuję i przez którą pobieram dane. Wystarczy dosłownie kilka kliknięć. Nawet nie muszę resetować telefonu – jak to bywało przy wymianie fizycznych kart SIM.
Koniec z szukaniem na lotnisku kiosków ze starterami zagranicznych operatorów. Nie musimy przejmować się roamingiem. No chyba że ktoś naprawdę lubi przepłacać i kolekcjonować plastikowe karty z całego świata. Ja wolę po prostu mieć internet od razu.
eSIM = ekologia
Standardowe karty SIM to przecież w głównej mierze plastik. Nieźle się jednak zdziwiłem, gdy przeczytałem, ile nadal produkuje się kart SIM – i to w czasach, gdy eSIM zyskuje tak dużą popularność. KORE, w swoim raporcie z 2023 roku, podało, że każdego roku produkowanych jest aż 4,5 miliarda plastikowych kart SIM. Przekłada się to na emisję 560 tys. ton dwutlenku węgla i 18 tys. ton odpadów z tworzyw sztucznych.
Nie będzie zatem zaskoczeniem, że postawienie na eSIM ma również wymiar ekologiczny. Kiedy zmieniamy operatora, fizyczna karta SIM staje się po prostu odpadem. W przypadku eSIM wystarczy odpowiednia aktualizacja oprogramowania. Dodatkowo, zdalna aktywacja usług oznacza także mniejsze zużycie papieru i energii.
To jak? Kiedy wyrobisz swoją eSIM?
Powoli musimy zacząć się przyzwyczajać do tego, że karta SIM to dziś więcej problemów i zagrożeń niż korzyści. To trochę jak z dyskietkami czy płytami CD – kiedyś niezbędne, dziś raczej tylko zbierają kurz.
Tym bardziej że eSIM to wyższy poziom bezpieczeństwa, większa elastyczność i dokładnie te same funkcje. Nie ma różnicy w zużyciu baterii, sile sygnału czy jakości połączeń. A z aktywacją nie trzeba już biegać po salonach.
Rozmowy, SMS-y i MMS-y w kraju oraz w roamingu UE bez limitu, a do tego 30 gigabajtów internetu za 12,50 zł przez pierwsze 31 dni? Da się załatwić. Wystarczy usiąść wygodnie przed komputerem, wejść na stronę Mobile Vikings, przygotować mObywatela na smartfonie i załatwić wszystko w kilka minut – bez plastiku i bez kombinowania.
Artykuł zawierał lokowanie Mobile Vikings
15.07.2025 13:20, Mariusz Lewandowski
15.07.2025 13:05, Mariusz Lewandowski
15.07.2025 12:53, Mateusz Krakowski
15.07.2025 11:21, Mateusz Krakowski
15.07.2025 10:35, Edyta Wara-Wąsowska
15.07.2025 9:54, Mateusz Krakowski
15.07.2025 9:04, Jakub Bilski
15.07.2025 8:46, Edyta Wara-Wąsowska
15.07.2025 7:08, Igor Czabaj
15.07.2025 5:05, Mariusz Lewandowski
14.07.2025 16:04, Igor Czabaj
14.07.2025 13:55, Mariusz Lewandowski
14.07.2025 13:52, Katarzyna Zuba
14.07.2025 12:32, Edyta Wara-Wąsowska
14.07.2025 11:30, Mateusz Krakowski
14.07.2025 10:38, Mateusz Krakowski
14.07.2025 9:55, Edyta Wara-Wąsowska
14.07.2025 8:27, Edyta Wara-Wąsowska
14.07.2025 7:50, Miłosz Magrzyk
14.07.2025 6:55, Rafał Chabasiński
14.07.2025 5:41, Mariusz Lewandowski
13.07.2025 22:52, Miłosz Magrzyk