W ostatnim roku UOKiK wydał zaskakująco mało kar za praktyki ograniczające konkurencję. A dokładnie – 137. razy mniej niż rok wcześniej. Ale koniec pobłażania, mówi szef Urzędu. Kary UOKiK się więc posypią? Może, ale raczej dla małych przedsiębiorców. Wobec tych dużych Urząd jest coraz bardziej bezradny.
W 2018 r. Urząd nałożył 1,1 mln zł kar za ograniczanie konkurencji, choć rok wcześniej było to niemal 137 mln zł – podaje „Rzeczpospolita”. Różnica robi wrażenie, choć wysokość kar nie musi wcale jednoznacznie mówić o pracy UOKiK-u. Zdarzają się przecież sprawy, nad którymi Urząd pracuje latami – ale efekt w postaci kar kumuluje się w jednym roku.
Szef UOKiK-u Marek Niechciał przyznaje jednak – tak, byliśmy zbyt łagodni. Czas to zmienić.
Kary UOKiK. „Musimy być twardzi”
– Wykorzystujemy nie tylko twarde narzędzia (decyzja z karą), ale też miękkie. W latach 2015–2017 stawialiśmy w dużej mierze na te drugie, ale nie do końca zdają one egzamin. Dlatego wracamy w kierunku narzędzi twardych. Przedsiębiorcy muszą mieć świadomość, że nielegalne praktyki im się nie opłacają – mówi prezes UOKiK-u w wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej”.
Oczywiście misją Urzędu jest walka z nieuczciwymi praktykami, dlatego zapowiedzi typu „będziemy twardzi” teoretycznie powinny cieszyć. Jednak eksperci zwracają uwagę na to, że Urząd skupia się na mniejszych sprawach. A do walki z gigantami zwyczajnie nie ma odpowiednich narzędzi.
Trudno się spodziewać radykalnej zmiany polityki UOKiK-u ze względu choćby na podział zaangażowanych osób i środków. Eksperci wskazują, że obecnie kilkakrotnie więcej pracowników Urzędu zajmuje się sprawami konsumenckimi niż antytrustowymi – czytamy w „Rz”. No właśnie – nietrudno jest nałożyć karę na mniejszego przedsiębiorce. Trudniej jest wykazać nieprawidłowość na przykład przy gigantycznej fuzji. Albo przyjrzeć się jakiejś firmie finansowej.
Zapowiedzi szefa UOKiK-u pewnie więc nie spodobają się przedsiębiorcom, zwłaszcza tym mniejszym. Im można „przykręcić śrubę” – co zresztą państwowe instytucje robią coraz chętniej. Jednak wykrywanie prawdziwych afer wychodzi polskim instytucjom jakoś gorzej (to oczywiście zarzut nie tylko do UOKiK-u). Przypomnijmy jeden z bardziej bulwersujących przykładów z ostatniego czasu. Jeśli spojrzeć na aspekt finansowy, to afera GetBack z połowy 2018 r. jest dokładnie dwa razy większa niż słynna afera Amber Gold. A z tego by wynikało, że państwo wcale nie „przykręca śruby” tym, którym naprawdę powinno. Wręcz przeciwnie, im tę śrubę coraz bardziej odkręca. Zamiast tego, chce być twarde wobec mniejszych przedsiębiorców.