Powoli do Polski dociera coś, co przy odrobinie dobrej woli możemy nazwać zimą. Wraz z nią pojawił się smog i zanieczyszczenie powietrza godne zagłębi przemysłowych Indii. Nie jestem zwolennikiem przerzucania odpowiedzialności za problemy środowiska na zwykłych obywateli, ale w tym jednym wypadku mogę zrobić wyjątek. Kary za palenie śmieciami powinny być dużo wyższe od obowiązujących.
Jednym z głównych źródeł smogu są piece służące do ogrzewania naszych domów
Zanieczyszczenie środowiska naturalnego to nie tylko wielkie sprawy w rodzaju globalnych emisji gazów cieplarnianych, czy katastrofy w postaci jakiegoś rozbitego tankowca. To także drobne sprawy życia codziennego, które zebrane razem przynoszą nam dość konkretną szkodę. Dobrym przykładem może być tutaj smog.
Od przeszło tygodnia mamy już w Polsce kalendarzową zimę, a pod względem pogody swego rodzaju produkt zimopodobny. Okres grzewczy trwa już od jakiegoś czasu. Szczególnie niesprzyjające warunki pogodowe sprawiają, że jakość powietrza w polskich miastach staje się coraz gorsza. Kilka dni temu odczyty poszczególnych rodzajów pyłu znajdującego się w powietrzu sugerowały, że żyjemy gdzieś w przemysłowych zagłębiach subkontynentu indyjskiego. Sytuacja była więc w zależności od dnia i godziny od fatalnej po absolutnie koszmarną włącznie.
Smog ma fatalny wpływ na zdrowie człowieka. Sprzyja powstawaniu chorób układu oddechowego i krążenia oraz rozwijaniu się nowotworów. Zanieczyszczenia są szczególnie dolegliwe dla najsłabszych: dzieci, osób starszych oraz astmatyków. Oczywiście to nie sama bezwietrzna pogoda sprzyja jego powstawaniu. Nie sposób byłoby pominąć roli splotu różnego rodzaju czynników, za którymi odpowiada działalność człowieka. Kluczowy jest przemysł, transport samochodowy oraz szeroko rozumiane ciepłownictwo. Ten ostatni element sprowadza się tak naprawdę do palenia w piecach, czym popadnie.
Prawdę mówiąc, nie jestem zwolennikiem koncepcji przerzucania winy, odpowiedzialności i kosztów związanych z ochroną środowiska na zwykłych obywateli. Podstawową zasadą tego systemu przepisów jest jednak to, by zanieczyszczający płacił za skutki swojej działalności. Można zrozumieć, że ktoś wciąż musi ogrzewać mieszkanie węglem. Trudno jest jednak wykrzesać z siebie choćby odrobinę wyrozumiałości dla osób wrzucających do pieca butelki, opony, szmaty, czy czyściwo. Tym samym można się pokusić o tezę, że przydałyby się naprawdę surowe kary za palenie śmieciami.
Kary za palenie śmieciami w piecu aż proszą się o dopisanie do nich dodatkowego zera
Co dokładnie mam na myśli stwierdzenie „naprawdę surowe”? W tym momencie ktoś mógłby przecież stwierdzić, że przecież obowiązują już kary za palenie śmieciami. Mamy jednak do czynienia z dość typowym wykroczeniem. Straż miejska albo gminna mają uprawnienia pozwalające im kontrolować, co spalamy w naszym piecu. Jeżeli takowej służby w danym miejscu nie ma, to przechodzą one na wyznaczonego urzędnika gminy. Możliwości ustalenia paliwa w danym piecu jak najbardziej istnieją. Niektóre samorządy wykorzystują w tym celu specjalne drony antysmogowe.
Kary za palenie śmieciami znajdziemy w art. 191 ustawy o odpadach. Zgodnie z tym przepisem, „Kto, wbrew przepisowi art. 155, termicznie przekształca odpady poza spalarnią odpadów lub współspalarnią odpadów podlega karze aresztu albo grzywny.” To dokładnie ten sam przepis, który zastosujemy także w przypadku na przykład spalania liści we własnym ogródku.
W pierwszej kolejności sprawcę czeka mandat, który wyniesie 500 zł. Dopiero, jeśli odmówi on zapłaty, sprawa trafi do sądu. Wówczas grzywna może sięgnąć kwoty 5 tys. zł. Teoretycznie sąd może się też zdecydować na karę aresztu, która zgodnie z przepisami kodeksu wykroczeń może trwać od 5 do 30 dni.
Skupmy się jednak na karach pieniężnych. Czy wskazane wyżej maksymalne stawki są adekwatne do szkody? Nie ulega wątpliwości, że 500 zł mandatu za palenie śmieciami w piecu trudno nazwać dotkliwą karą. Grzywna w wysokości nie wyższej niż 5 tys. zł bardziej uderza sprawcę po kieszeni. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z tego, że ogrzanie domu gazem to miesięczny wydatek rzędu ok. 2-5 tysięcy złotych, w zależności od powierzchni i stopnia docieplenia. Koszt w przypadku węgla szacuje się na ok. 2-4 tysiące złotych.
Czy sprawca preferujący śmieci ponad drogie paliwo zostanie złapany także w przypadku recydywy? Być może. Jeśli raz któryś z sąsiadów został „sygnalistą„, to prawdopodobnie zostanie nim ponownie. Problem w tym, że nawet jeśli gminy rozdają mandaty na prawo i lewo, a sądy nie są dla takich osób pobłażliwe, to i tak perspektywa oszczędności pozostaje dla wielu kusząca. W końcu wśród osób łamiących prawo pokutuje często myślenie, że „mnie przecież nie złapią”. Konsekwencje takiego stanu rzeczy ponosimy wszyscy. Dlatego kary za palenie śmieciami powinny być dużo wyższe.