W sierpniu 2022 roku Allegro wprowadziło istotne zmiany, dotyczące zarówno sprzedających, jak i kupujących. Odtąd zaczął bowiem obowiązywać katalog produktów Allegro. Od tej rewolucji każdy przedmiot musi zostać odnaleziony przez sprzedawcę w katalogu lub wprowadzony do niego od podstaw.
Czym jest katalog Allegro?
W zamiarze jego twórców miał on służyć usprawnieniu procesu opisywania produktów. Jednocześnie ten sam katalog powinien ułatwiać kupującym porównywanie ze sobą konkretnych przedmiotów. Zwłaszcza takich, które wystawiane są przez różne firmy lub osoby, np. książki o danym tytule i w określonym wydaniu.
Zmiana ta była sporą innowacją w funkcjonowaniu serwisu. Z jednej strony bardzo usprawniła wystawianie typowych i łatwych do identyfikacji produktów. Dzięki niej np. ktoś, kto otrzymał od bliskich najnowszą książkę Remigiusza Mroza i uznał ją za nietrafiony prezent, może z łatwością zaoferować ją na sprzedaż. Wystarczy, że znajdzie ją w katalogu, a później poda nieliczne dane, dotyczące np. jej stanu czy cenę.
Za sprawą katalogu w opisie oferty automatycznie pojawia się np. tytuł książki, autor, rok wydania, wydawnictwo. Słowem, wszystkie informacje, jakie mogłyby zainteresować kupującego. Jednocześnie nabywcy na Allegro zyskali szansę na błyskawiczne porównanie określonego typu produktu i sortowanie dostępnych ofert według parametrów, jak np. cena czy szacowany czas dostawy.
Co ważne, zgodnie z intencją jego autorów katalog Allegro miał działać w taki sposób, by określona pozycja w nim odnosiła się do konkretnego produktu. Stąd czym innym w katalogu jest np. „Halny” Mroza w wydaniu pierwszym z 2020 roku, czym innym w wydaniu jubileuszowym z 2023 roku, a jeszcze czym innym w zestawie jego książek.
Katalog jednak tylko z typowymi produktami
Jak widać, wdrożony przez Allegro katalog produktów stanowi ciekawe przedsięwzięcie ze strony serwisu. Ma ono szansę w realny sposób usprawnić jego działanie z perspektywy doświadczenia użytkownika. I to niezależnie od tego, czy jest on sprzedawcą, czy też kupującym. A jak wyszło w praktyce? Niestety, katalog działa prawidłowo tylko w odniesieniu do określonych typów produktów.
W przypadku książek to przede wszystkim popularne pozycje o wysokim nakładzie, zwłaszcza te wydane stosunkowo niedawno. Analogicznie rzecz ma się w innych kategoriach. W przypadku RTV znajdziemy więc w katalogu znane głośniki firmy Logitech i porównamy je z innymi ofertami z tego samego modelu i koloru. Ale ze sprzętem typu „no name” raczej nie uda się tego zrobić. Katalog też trudno wykorzystać do wystawiania bardzo zróżnicowanych produktów, jak np. odzież. No chyba, że przyjdzie nam zaoferować coś będącego w powszechnym użyciu, jak np. jednokolorowa koszulka Fruit of the Loom.
Brak wykorzystania rzetelnych baz danych i błędy
Co więcej, sam katalog nie został stworzony na podstawie rzetelnych baz danych, a jest rozwijany na bieżąco przez użytkowników. Ci zazwyczaj ręcznie wpisują rozliczne informacje przy wystawianiu produktów po raz pierwszy. Rzecz jasna, nad procesem tym pieczę sprawuje administracja serwisu Allegro. Jednak dane wskazane przez sprzedawców nie zawsze podawane są w sposób rzetelny.
Niektórzy z nich motywują się bardziej tym, by w swojej ofercie mieć jak najwięcej produktów, niż tym, by jak najdokładniej je opisać. Zresztą za pracę, którą, chcąc, nie chcąc, wykonują w ten sposób po raz pierwszy, nie są w żaden sposób nagradzani przez Allegro. A mogliby np. otrzymać za ten wysiłek rabat na prowizję od sprzedaży.
Stąd w katalogu co rusz pojawia się wiele błędów i nieścisłości. Znajdziemy więc w nim np. „Wybór pism” Jzfa (sic!) Piłsudskiego. Z kolei dzieło „Acharnejczycy” Arystofanesa, jego najstarsza zachowana komedia, w katalogu zostało umieszczone w kategorii „Proza”. W tej ostatniej sprawie zadałam sobie nawet nieco trudu i osobiście zgłosiłam to do Allegro. Po jakimś czasie otrzymałam odpowiedź: „Zmiana, którą proponujesz, jest nieprawidłowa dla tego produktu”. Zakładam, że nie stała za nią sztuczna inteligencja, ponieważ musiałam na nią trochę poczekać, tzn. nie pojawiła się automatycznie.
Chaos w opisach i wątpliwości kupujących
Wprowadzenie katalogu Allegro, w samym tylko dość ustandaryzowanym rynku książek, spowodowało sporo zamieszania i utrudnień. I to zarówno dla sprzedawców, jak i dla kupujących. Ci pierwsi niejednokrotnie są zmuszeni do oferowania na sprzedaż produktów z błędami w automatycznie tworzącym się opisie, pochodzącym z katalogu (można go wprawdzie modyfikować, ale nie w całości).
Stąd, zwłaszcza gdy wystawiają nieco rzadsze przedmioty, niekiedy dodają do nich od siebie niestandardowo brzmiące informacje. To np. wiadomości dla kupujących, by dokładnie zapoznali się z opisem danej pozycji, bo automatycznie pojawiające się dane z katalogu mogą być błędne. Co więcej, niekiedy zmieniają się one w czasie. Mogą zostać odgórnie zmodyfikowane przez serwis w momencie, gdy dana oferta została już wystawiona przez sprzedającego.
Kupujący z kolei zmagają się z tym, że co rusz muszą się upewniać, że decydując się na dany zakup, nabędą dokładnie to, czego poszukują. Dla przykładu jakaś książka może mieć miękką oprawę, a w katalogu może widnieć tylko z oprawą twardą. Dla wielu czytelników ma to znaczenie. Ale nie każdy sprzedający ręcznie odnotowuje w opisie tego rodzaju błędy.
Jednocześnie ci sprzedawcy, którzy przykładają się do przygotowywania opisów, mogą łatwo wyróżnić się na rynku i zdobyć większą liczbę kupujących. Wydaje się jednak, że niewielu handlowców docenia ten potencjał.
Rzetelne katalogi przecież już istnieją
Tymczasem uporządkować rynek sprzedaży samych tylko książek na Allegro można by niezwykle łatwo. Istnieje przecież rzetelnie opracowywany i uzupełniany na bieżąco katalog Biblioteki Narodowej. Zdecydowana większość pozycji, nawet te najrzadsze, są w nim ujęte. A odnaleźć w nim można właściwie wszystkie informacje, których wymaga katalog Allegro.
Poza tytułem i autorem znajdują się w nim więc takie dane, jak np. wydawnictwo, liczba stron, numer ISBN (prawidłowo zapisany!), często także format. Ponadto kompetentni bibliotekarze czuwają nad prawidłowym przypisywaniem książek do tematów czy gatunków. Czyżby Allegro wdrożyło tak skomplikowany proces ręcznego katalogowania, nie wiedząc o możliwości zastąpienia go połączeniem z bazą danych BN?
Znawcy innych branż, jak choćby elektronika, produkty spożywcze czy kosmetyki, z pewnością wskazaliby na rozwiązania adekwatne w ich specjalnościach. Takie, które umożliwiłyby tworzenie katalogu na podstawie baz danych, a nie przez użytkowników.
Nieefektywnie wprowadzane zmiany i uzupełnianie katalogu
Zgłaszanie zmian do katalogu działa mało efektywnie, o czym kilkakrotnie miałam okazję się przekonać. Zresztą, aby proces ten przeprowadzić prawidłowo, administracja Allegro musiałaby wykazać się pewną inicjatywą. W przypadku książek byłaby to umiejętność sprawnego poruszania się po katalogach dwóch największych bibliotek w Polsce, tj. Biblioteki Narodowej i Biblioteki Jagiellońskiej.
Jeśli natomiast jakiejś książki nie ma w katalogu Allegro – pociągnijmy dalej to egzemplum – problem robi się jeszcze większy. Otóż gdy sprzedawca postanowi zadać sobie trud i od podstaw uzupełni dotyczące jej parametry, może się okazać, że jego wysiłek pójdzie na marne. Bo zdarza się, że oferta albo nie zostanie zatwierdzona, albo zostanie zatwierdzona częściowo, tzn. zawierając jakieś błędy.
Niestety, prowadzi to do sytuacji, w której trudno wykonać tak prostą niegdyś czynność, jak wystawienie na Allegro zwykłej książki. Zwłaszcza jeśli jest to jakiś rzadszy tytuł lub pozycja wydana w niskim nakładzie przez małe wydawnictwo. Dodam, że katalogu raczej nie da się oszukać. Można wybrać podobny produkt zamiast właściwego, ale takie oferty często są później usuwane.
Lepszy niedopracowany katalog niż żaden
Ostatecznie nie ma jednak co narzekać na chaotyczny rynek książek na Allegro, bo ten obszar, jak wspomniałam wyżej, i tak jest całkiem nieźle ustandaryzowany. Jak można przypuszczać, znacznie większy galimatias musi się pojawiać np. w przypadku odzieży czy choćby elektroniki reprezentującej niską półkę cenową.
Tego rodzaju przedmioty jeszcze trudniej wprzęgnąć w proces produktyzacji. Należy przecież uczciwie dodać, że Allegro wyznaczyło sobie cel tak dalekosiężny, że właściwie nieosiągalny: stworzenie katalogu wszystkich rzeczy, które można kupić. Mimo licznych zastrzeżeń katalog Allegro ma przecież wiele zalet. Ale dotyczą one wykorzystywania go w odniesieniu do popularnych przedmiotów.
Sądzę, że używanie katalogu Allegro powinno być dobrowolne – w tych obszarach, w których rzeczywiście się on sprawdza. Administracja serwisu zaś powinna wykorzystać w nim istniejące już przecież i rzetelnie opracowane bazy danych – wszędzie tam, gdzie się da. Jeśli tak się nie stanie, można będzie przewidywać odpływ z serwisu zarówno sprzedających, jak i kupujących.