Parlament Europejski ukończył swoje prowadzone od kilku miesięcy prace i przyjął przepisy, w wyniku których sklepy internetowe nie będą mogły bez ważnej przyczyny ograniczać zakupów klientom spoza Unii Europejskiej.
Unia Europejska bardzo stara się, by wspólnota była ciałem nie tylko politycznym, ale też realnym, gospodarczym, łączącym obywateli. Zjednoczą nas nawet jeśli przedsiębiorców miałoby to kosztować cały interes.
Koniec geoblockingu
Do tej pory sklepy internetowe miały dość sporą swobodę w zakresie świadczenia swoich usług obywatelom zagranicznych państw. Parlament Europejski zdecydował się tę swobodę znieść, co oczywiście ma wiele zalet (o ile nie jesteśmy przypadkiem również właścicielem sklepu internetowego). O ile coraz trudniej było znaleźć w internecie zagraniczny (choć europejski) sklep, który w ogóle nie wysyłałby towarów do Polski, to jednak nie brakowało różnego rodzaju ograniczeń. Przykładowo inne były ceny na rynek niemiecki, inne na francuski, inne na polski. Sytuacja, w której Polacy płacili za zakupy więcej, niż o wiele zamożniejsi Niemcy, wcale nie była rzadkością.
Geoblocking nie oznaczał więc wyłącznie odmowy, ale był związany również z innymi cenami, odmową uznania krajowych środków płatniczych czy specjalnymi landing page’ami dla osób z zagranicy. Zdaniem Parlamentu Europejskiego, ponieważ wszyscy w Unii Europejskiej jesteśmy już praktycznie jednym państwem, takie praktyki są niedopuszczalne.
Oczywiście należy się zastanawiać nad tym, czy taki geoblocking będzie obchodzony. Jeszcze chyba nie zdarzyło mi się wejść na stronę internetową linii lotniczych, by ta pokazała mi te samy ceny biletów. Cookies śledzą moje zainteresowania i podnoszą stawki. Myślę, że przy pomocy podobnych skryptów mimo wszystko sprzedawcy będą starali się obchodzić ustawowe zakazy geoblockingu.
Warto podkreślić, że jedną z najbardziej zaangażowanych osób w proces walki z geoblockingiem była europosłanka z Polski – Róża Thun. Widok europosła, który faktycznie jest w coś żywo zaangażowany to naprawdę rzadki i warty odnotowania widok, niezależnie od sympatii politycznych.
Geoblocking prawnoautorski
Dużo ciekawszą kwestią, którą póki co Parlament Europejski podobno nawet rozważa, jest kwestia podzielenia rynku unijnego w kwestii praw autorskich. Bruksela chce się zająć również kwestią tego, że na przykład Netflix inaczej wygląda we Francji, a inaczej w Polsce.
Moim zdaniem doprowadzi to do tego, że umowy licencyjne będą zawierane na cały rynek europejski, co z kolei będzie premiowało wielkich dostawców treści, których stać na kontynentalną licencję. Jestem bardzo ciekawy jak poradzą sobie z tym na przykład stacje telewizyjne starające się pozyskiwać prawa do transmisji danych meczów. Moim zdaniem w perspektywie kilku lat może to sprzyjać powstawaniu monopolistów, a tym samym wzrostem cen.
Geoblocking jest dobry dla konsumenta, jednak obawiam się, że może być zabójczy dla małych przedsiębiorców. Pierwsza transza zacierania granic w europejskim internecie powinna zostać sfinalizowana przed końcem 2018 roku.