Jak popularne są w Polsce malutkie butelki z wysokoprocentowym alkoholem? Cóż, szalenie popularne. Na tyle, żeby władze stwierdziły, że to problem. Można się więc spodziewać nowych przepisów w tej kwestii, a kto wie, może i zbliża się koniec małpek.
„Małpki” nad Wisłą kojarzą się mniej ze zwierzętami, a bardziej z niewielkimi butelkami z alkoholem. Ich zawartość to zwykle 100 bądź 200 ml, a w środku najczęściej znajduje się wódka, choć coraz popularniejsze są i inne wysokoprocentowe trunki.
To, że Polacy lubią „małpki” chyba wielkim odkryciem nie jest – wystarczy przejść się do najbliższego sklepu, by się o tym przekonać. Jednak jeśli spojrzy się na liczby, to i tak można się nieźle zdziwić. Otóż z badań firmy Synergion wynika, że nad Wisłą sprzedaje się nawet… 3 mln takich buteleczek dziennie!
Koniec małpek. Samorządy się zbuntowały
Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, popularność buteleczek to źródło wielkiego zatroskania samorządowców. Mieli oni naciskać na resort zdrowia, by ten zajął się problemem. Ministerstwo przyjęło wyzwanie – i już pracuje nad nowymi przepisami.
Pytanie, jak te przepisy będą wyglądały. Okazuje się, że wielu samorządowców chciałoby, aby „małpki” po prostu odgórną decyzją zniknęły ze sklepów. O „zasadności” takiego pomysłu mówią chociażby przedstawiciele warszawskiego ratusza. Innym pomysłem miałoby być zwiększenie akcyzy – tak, aby „małpek” po prostu nie opłacało się kupować.
– Ale czemu te „małpki” tak samorządowcom przeszkadzają, można spytać.
Pojawienie się tzw. małpek spowodowało znaczący wzrost spożycia tego rodzaju napojów alkoholowych. Są bardzo poręczne, zmieszczą się w damskiej torebce czy męskiej kieszeni – mówi „DGP” Błażej Gawroński, z Miejskiego Zespołu Profilaktyki i Uzależnień w Olsztynie.
Gawroński sugeruje, podobnie jak stołeczny ratusz, że najlepiej po prostu zakazać sprzedaży buteleczek.
Koniec małpek. To wylewanie dziecka z kąpielą?
Samorządy wydają się uważać, że zakaz sprzedaży buteleczek pomoże w walce z alkoholizmem. Ale czy naprawdę tak się stanie? Z tym można polemizować. Może gdy zostaną wprowadzone restrykcje, to do łask wrócą stare, dobre piersiówki? A może po prostu ten, kto miał kupić małpkę, będzie kupował dużą butelkę – i będzie pił jeszcze więcej?
Cóż, zakazy rzadko w naszym kraju zdają egzamin. Z drugiej strony, może dzięki zakazowi sprzedaży buteleczek spadłaby liczba osób, które zaczynają dzień wyprawą po bułki – i przy okazji decydują się na „coś mocniejszego”.