W kontekście Polskiego Ładu i zmian dla przedsiębiorców, jakie za sobą pociąga, najwięcej mówi się zdecydowanie o liniowej składce zdrowotnej. Warto jednak zwrócić uwagę na to, co przy okazji próbują osiągnąć rządzący. Po pierwsze – sprawić, by podatek liniowy był skrajnie nieopłacalny. Po drugie – by nastąpił koniec wliczania wydatków w koszty firmowe. Jedno i drugie próbują osiągnąć poprzez zachęcenie przedsiębiorców do przejścia na ryczałt.
Koniec wliczania wydatków w koszty firmowe? Rządzącym byłoby to na rękę
Przedsiębiorcy, którzy śledzą wypowiedzi polityków związanych z obozem rządzącym z pewnością zauważyli, że gdy mowa o wyższych obciążeniach dla firm w ramach Polskiego Ładu politycy partii rządzącej usilnie przypominają, że alternatywą dla wielu przedsiębiorców jest przejście na ryczałt. Powołują się przy tym na niższe stawki ryczałtu od przyszłego roku (chociaż nie wspominają przy tym, że dla zaledwie kilku grup). Przedsiębiorcy, którzy nawet rozważają przejście na ryczałt, muszą jednak czekać na ostateczny kształt ustawy – chociażby dlatego, że nadal nie wiadomo, co ze składką zdrowotną dla ryczałtowców.
Jeśli jednak część przedsiębiorców zdecyduje się ostatecznie na zmianę formy opodatkowania na ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, to musi zdawać sobie sprawę z faktu, że będzie to dla nich oznaczać koniec wliczania wydatków w koszty firmowe. To jedna z charakterystycznych cech ryczałtu. Właśnie dlatego do tej pory na tę formę opodatkowania decydowali się tylko ci, którzy i tak mieli marginalne koszty. Teraz jednak rząd próbuje „zachęcić” do przejścia na ryczałt także tych, którzy nierzadko sporo wydatków mogli zaliczyć w koszty firmowe.
Oczywiście trudno uważać, że jedyną przyczyną zachęcania do ryczałtu jest właśnie koniec wliczania wydatków w koszty firmowe. Ale nie da się też ukryć, że takie rozwiązanie jest rządowi po prostu na rękę – i to z wielu względów. Po pierwsze – wielu przedsiębiorców obecnie wlicza w koszty uzyskania przychodu wydatki, które można nazwać mocno dyskusyjnymi. Przedsiębiorcy zazwyczaj wykorzystują po prostu każdą okazję, by pomniejszyć podstawę opodatkowania. Co więcej, ostatnio swoje podejście zliberalizował również (w niektórych kwestiach) fiskus. Coraz częściej wydatki, które niegdyś byłyby uznane za prywatne, dziś można wliczyć w koszty firmowe. Za przykład może służyć drogi zegarek w kosztach firmowych, ale i – telewizor stojący w salonie z aneksem kuchennym.
Więcej przedsiębiorców na ryczałcie to mniej kontroli. Jest też jeszcze jeden powód, dla którego rząd tak mocno promuje ryczałt
Łatwo zatem dojść do wniosku, że przedsiębiorcy na ryczałcie to przede wszystkim mniej kontroli i mniej pracy dla fiskusa (mowa o wydawaniu indywidualnych interpretacji podatkowych). To oczywista korzyść.
Rząd prawdopodobnie zachęca jednak na przejście na ryczałt z jeszcze jednego powodu. Obecnie dochody z ryczałtu trafiają do… budżetu państwa. Jednostki samorządu terytorialnego nie partycypują w tych wpływach. Tym samym więcej przedsiębiorców na ryczałcie oznaczałoby po prostu większe wpływy do budżetu. Korzyści są zatem podwójne. Można się zatem spodziewać, że jeszcze w tym roku rząd – jeśli uzna, że nie przekonał wystarczająco dużo osób prowadzących działalność do przejścia na ryczałt – przystanie na dodatkowe ulgi czy preferencje dla przedsiębiorców na ryczałcie.